Jakiś czas temu na kilku budynkach w mieście pojawiały się malowane czarnym sprayem hasła bardzo patriotyczne, sławiące a to żołnierzy wyklętych , a to powstańców warszawskich itp. Ostatnio zauważyłem, że hasła te zamalowano. Na pewno jedno z nich było na ścianie starego budynku przy skrzyżowaniu Robotniczej i Okrzei…
Dodam, że budynek ten został świeżo wyremontowany i obecnie ów napis jest zamalowany. Zastanawiam się, czy administrator znalazł tego artystę-patriotę, czy zamalował owe hasła na swój koszt i ile kosztowało to mieszkańców (którzy płacą na fundusz remontowy). Te hasła i debata nad nazwaniem ronda jasno pokazują, jaką krzywdę Polakom wyrządziła prowadzona od lat polityka historyczna… A tak naprawdę chodzi tu o ogłupienie ogółu, bo w końcu każda polityka na tym polega.
Nadawanie nazw ulic czy skrzyżowań to zadanie trudne i wymagające na pewno zastanowienia. Problem polega na tym, że wymyślono sobie żołnierzy wyklętych i obecnie kreuje się ich na bohaterów walki o wolną Polskę. Postąpiono źle i głupio już na początku, gdyż do jednego wora wrzucono autentycznych bohaterów i patriotów i zwykłych pospolitych przestępców. Sugerowałbym radnym, aby przeczytali sobie opracowania naukowe o tych rzekomych bohaterach walki o niepodległość. Czy ludzi, którzy grabili i mordowali zwykłych mieszkańców wiosek na wschodzie, można czcić i wynosić na piedestał? Ktoś powie, że oni walczyli z komunizmem. Sęk w tym, że znakomita większość ofiar to byli zwykli ludzie zmęczeni wojną, którzy o komunizmie nawet nie słyszeli, a tym bardziej nie czytali, bo w większości byli analfabetami.
Żołnierze wyklęci to wymysł ostatnich lat… dużo dłuższy żywot ma mit Powstania Warszawskiego. I jako taki bardziej obrósł on fałszem. Przecież członkowie rządu w Londynie początkowo domagali się dla przywódców powstania kary śmierci za zdradę… tak właśnie powstanie postrzegano krótko po jego zdławieniu. Dziś mówi się znowu o bohaterach. Czy popełnienie zbiorowego samobójstwa to bohaterstwo? Historycy zazwyczaj nie zastawiają się „co by było, gdyby?”, ale popatrzmy, jak by wyglądała Warszawa, gdyby powstania nie było. Na pewno byłaby piękniejszym miastem niż dziś. Na pewno Polskę trudniej byłoby ujarzmić komunistom, gdyby przetrwał ten najbardziej patriotyczny rdzeń… który na własne został życzenie wybity w postaniu. Dla nas byłoby to także ważne, gdyż może uchowałaby się nasza starówka… a tak cegła poszła na odbudowę Warszawy (lub częściej podmiejskich willi).
Śmieszne wydaje się też zwalanie winy za klęskę na Armię Czerwoną. Po pierwsze z dokumentów, jakie są dostępne, jasno wynika, że Rosjanie nie mieli fizycznej możliwości wkroczyć do Warszawy w czasie powstawania. Radzieckie armie potrzebowały ropy i amunicji (nie napędzała ich, jak chcą niektórzy, Krew Polskich Patriotów), a poza tym Niemcy wciąż byli groźni i przeprowadzali kontrataki.
Po drugie, Józef Stalin, który miał wobec nas plany, nie miał interesu w pomaganiu patriotom, którzy sami się chcieli wykończyć…
Polityka historyczna to kolejna odsłona przysłowiowej ściemy. IPN wymyśla różne historie tylko po to, aby uzasadnić swoje istnienie i gigantyczny budżet. Co innego badanie funkcjonowania PRL-u i np. jego służb specjalnych, a co innego ogłupianie ludzi, które obserwujemy od kilku ładnych lat.
Czy to nowe rondo naprawdę musi nazywać się Rondem Wyklętych? A może do Elbląga trzeba zaprosić na jakieś spotkanie rodziny tych, których ci rzekomi bohaterowie wymordowali? Czy naprawdę nie ma innych szlachetnych patronów? A może generał Anders? Maczek? A może wybitny kompozytor Wojciech Kilar, który zmarł ostatnio? Patronów bez skazy można znaleźć bez problemu. Poza tym czy nasze nowe ronda nie miały mieć nazw od miast partnerskich?
Niech Elbląg Konsultuje (skoro wydaje się na to ciężkie pieniądze), ale nie na zasadzie, czy chcecie żołnierzy wyklętych, czy nie… bo to nie jest konsultacja. Proponuję, aby w okresie nowego roku wpisywać w komentarzach propozycje (do niedzieli włącznie). Liczę, że znajdą się jakieś sensowne, które bez problemu będą do zaakceptowania.
Nadawanie nazw ulic czy skrzyżowań to zadanie trudne i wymagające na pewno zastanowienia. Problem polega na tym, że wymyślono sobie żołnierzy wyklętych i obecnie kreuje się ich na bohaterów walki o wolną Polskę. Postąpiono źle i głupio już na początku, gdyż do jednego wora wrzucono autentycznych bohaterów i patriotów i zwykłych pospolitych przestępców. Sugerowałbym radnym, aby przeczytali sobie opracowania naukowe o tych rzekomych bohaterach walki o niepodległość. Czy ludzi, którzy grabili i mordowali zwykłych mieszkańców wiosek na wschodzie, można czcić i wynosić na piedestał? Ktoś powie, że oni walczyli z komunizmem. Sęk w tym, że znakomita większość ofiar to byli zwykli ludzie zmęczeni wojną, którzy o komunizmie nawet nie słyszeli, a tym bardziej nie czytali, bo w większości byli analfabetami.
Żołnierze wyklęci to wymysł ostatnich lat… dużo dłuższy żywot ma mit Powstania Warszawskiego. I jako taki bardziej obrósł on fałszem. Przecież członkowie rządu w Londynie początkowo domagali się dla przywódców powstania kary śmierci za zdradę… tak właśnie powstanie postrzegano krótko po jego zdławieniu. Dziś mówi się znowu o bohaterach. Czy popełnienie zbiorowego samobójstwa to bohaterstwo? Historycy zazwyczaj nie zastawiają się „co by było, gdyby?”, ale popatrzmy, jak by wyglądała Warszawa, gdyby powstania nie było. Na pewno byłaby piękniejszym miastem niż dziś. Na pewno Polskę trudniej byłoby ujarzmić komunistom, gdyby przetrwał ten najbardziej patriotyczny rdzeń… który na własne został życzenie wybity w postaniu. Dla nas byłoby to także ważne, gdyż może uchowałaby się nasza starówka… a tak cegła poszła na odbudowę Warszawy (lub częściej podmiejskich willi).
Śmieszne wydaje się też zwalanie winy za klęskę na Armię Czerwoną. Po pierwsze z dokumentów, jakie są dostępne, jasno wynika, że Rosjanie nie mieli fizycznej możliwości wkroczyć do Warszawy w czasie powstawania. Radzieckie armie potrzebowały ropy i amunicji (nie napędzała ich, jak chcą niektórzy, Krew Polskich Patriotów), a poza tym Niemcy wciąż byli groźni i przeprowadzali kontrataki.
Po drugie, Józef Stalin, który miał wobec nas plany, nie miał interesu w pomaganiu patriotom, którzy sami się chcieli wykończyć…
Polityka historyczna to kolejna odsłona przysłowiowej ściemy. IPN wymyśla różne historie tylko po to, aby uzasadnić swoje istnienie i gigantyczny budżet. Co innego badanie funkcjonowania PRL-u i np. jego służb specjalnych, a co innego ogłupianie ludzi, które obserwujemy od kilku ładnych lat.
Czy to nowe rondo naprawdę musi nazywać się Rondem Wyklętych? A może do Elbląga trzeba zaprosić na jakieś spotkanie rodziny tych, których ci rzekomi bohaterowie wymordowali? Czy naprawdę nie ma innych szlachetnych patronów? A może generał Anders? Maczek? A może wybitny kompozytor Wojciech Kilar, który zmarł ostatnio? Patronów bez skazy można znaleźć bez problemu. Poza tym czy nasze nowe ronda nie miały mieć nazw od miast partnerskich?
Niech Elbląg Konsultuje (skoro wydaje się na to ciężkie pieniądze), ale nie na zasadzie, czy chcecie żołnierzy wyklętych, czy nie… bo to nie jest konsultacja. Proponuję, aby w okresie nowego roku wpisywać w komentarzach propozycje (do niedzieli włącznie). Liczę, że znajdą się jakieś sensowne, które bez problemu będą do zaakceptowania.
dr Michał Glock