Elbląscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który tydzień temu podpalił dwa domy pod Pasłękiem.
Spłonął wówczas niezamieszkany dom i obora. Straty spowodowane ogniem wyceniono w sumie na 40 tys. zł. Na szczęście nikt nie ucierpiał w pożarze. Mieszkańcy widzieli podpalacza. Nawet kiedy gaszowno oborę, stał z psem na skraju lasu. W pogoń za nim ruszył policyjny patrol. Za nim uzbrojeni w widły i sztachety mieszkańcy.
- Gdyby go złapali, z pewnością doszłoby do samosądu - przekonuje asp. Alina Zając, rzecznik prasowy policji w Elblągu.
Po kilku dniach dzięki pomocy mieszkańców podpasłęckich wiosek ustalono sprawcę pożarów. Zatrzymany 45-letni Krzysztof M. przyznał się do zarzutów. Wyjaśnił, że spalił domy ze złości, bo nie było w nich co ukraść. Podpalacz był wcześniej notowany przez policję za drobne kradzieże i włamania.
- Gdyby go złapali, z pewnością doszłoby do samosądu - przekonuje asp. Alina Zając, rzecznik prasowy policji w Elblągu.
Po kilku dniach dzięki pomocy mieszkańców podpasłęckich wiosek ustalono sprawcę pożarów. Zatrzymany 45-letni Krzysztof M. przyznał się do zarzutów. Wyjaśnił, że spalił domy ze złości, bo nie było w nich co ukraść. Podpalacz był wcześniej notowany przez policję za drobne kradzieże i włamania.
POGO