Zakończył się trwający blisko cztery lata proces w sprawie skażenia rzeki Wąskiej i jeziora Druzno. Sąd uznał, że błędne decyzje dyrektora i dwóch innych przedstawicieli kierownictwa firmy mleczarskiej z Pasłęka doprowadziły do katastrofy ekologicznej. Skazał mężczyzn na karę roku więzienia w zawieszeniu.
W 2014 r. doszło do zanieczyszczenia wód jeziora Druzno. W maju z jeziora i dopływającej do niego rzeki Wąskiej wyłowiono ponad 1,5 tony śniętych ryb, zatruciu uległy także inne wodne organizmy m.in. ślimaki i małże. Krzysztof Cegiel, dyrektor biura Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu załamywał ręce i mówił o katastrofie ekologicznej. Na jego wniosek sprawą zajęła się policja i prokuratura. Podejrzenie padło na mleczarnię z Pasłęka. Proces ruszył w 2015 r.
Na ławie oskarżonych zasiadało trzech członków kadry kierowniczej (dyrektor generalny, kierownik ds. skupu i techniki, kierownik ds. energetycznych i ochrony środowiska) zakładu mleczarskiego. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dziś (21 października) zapadł wyrok.
Jarosław M., Janusz T., Zbigniew A. zostali uznani za winnych tego, że przez ich działania lub zaniechanie działań doszło do wycieku amoniaku, ścieków i śmietany do rzeki Brzezinka, a następnie rzeką Wąską do jeziora Druzno. To doprowadziło do zagłady żywych organizmów w znacznym rozmiarze (1700 kg), w tym gatunków chronionych, których wartość oszacowano na nie mniej niż 363 tys. zł.
Wszyscy trzej mężczyźni zostali skazani na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok (okres próby). Wyrok nie jest prawomocny.