Przed sądem okręgowym w Elblągu rozpoczął się dzisiaj proces mężczyzny, który w czerwcu ubiegłego roku, sprzedając alkohol metylowy jako spirytus, spowodował śmierć czterech osób i naraził na utratę zdrowa kolejne cztery. Mężczyzna chciał dziś dobrowolnie poddać się karze, ale sąd, ze względu na sprzeciw pokrzywdzonych, na tę propozycję nie przystał.
To była tragedia, która wstrząsnęła opinią publiczną. Na początku nie było wiadomo, dlaczego dwie osoby z gminy Markusy nagle zmarły po wypiciu jakiejś substancji. Później do szpitala trafiły kolejne dwie osoby, ich również nie uratowano. Policja podejrzewała, że ktoś musi sprzedawać lub rozdawać jakąś trującą substancję i przez megafony ostrzegała, by nie pić alkoholu niewiadomego pochodzenia.
Okazało się jednocześnie, że z jednego z zakładów stolarskich zniknął kanister z paliwem do motocykli żużlowych, który zawierał około 80 procent śmiertelnie trującego metanolu. Kradzieży dokonał 39-letni Marek M., pracownik stolarni. Pomyślał, że to zwykły alkohol i postanowił go rozprowadzić wśród znajomych. Nie spodziewał się tak tragicznego finału. Dzisiaj, w pierwszym dniu procesu zeznania składali jako świadkowie mieszkańcy kilku miejscowości z gminy Markusy. To oni utracili swoich najbliższych.
Marek M. dzisiaj sam zaproponował dla siebie karę. Chociaż przestępstwo, o które jest oskarżony, zagrożone jest karą do 12 lat więzienia, zaproponował dla siebie jedynie trzy lata. Na tę propozycję przystał nawet prokurator, ale nie zgodziła się jedna z pokrzywdzonych, której mąż zmarł po wypiciu metanolu. - Trzy lata to jest zdecydowanie za mało, bo nie zginęła jedna osoba, ale więcej i ten mężczyzna powinien mieć świadomość, co zrobił.
Mecenas Bernadetta Strzelecka nie kryła rozczarowania faktem, że sąd nie przystał na propozycję oskarżonego i że w tej sprawie będzie toczył się zwykły proces. - Szkoda, że nie mogę przekonać pokrzywdzonych, nie byłoby przesłuchań i biegłych, bo 10 lat więzienia to kara bardzo długa, a trzeba też wziąć pod uwagę, że oskarżony ma żonę i kilkoro dzieci i powinien wyjść z więzienia jak najszybciej. On to zrobił nieświadomie, przecież sam ten alkohol próbował i nic mu się nie stało.
Okazało się jednocześnie, że z jednego z zakładów stolarskich zniknął kanister z paliwem do motocykli żużlowych, który zawierał około 80 procent śmiertelnie trującego metanolu. Kradzieży dokonał 39-letni Marek M., pracownik stolarni. Pomyślał, że to zwykły alkohol i postanowił go rozprowadzić wśród znajomych. Nie spodziewał się tak tragicznego finału. Dzisiaj, w pierwszym dniu procesu zeznania składali jako świadkowie mieszkańcy kilku miejscowości z gminy Markusy. To oni utracili swoich najbliższych.
Marek M. dzisiaj sam zaproponował dla siebie karę. Chociaż przestępstwo, o które jest oskarżony, zagrożone jest karą do 12 lat więzienia, zaproponował dla siebie jedynie trzy lata. Na tę propozycję przystał nawet prokurator, ale nie zgodziła się jedna z pokrzywdzonych, której mąż zmarł po wypiciu metanolu. - Trzy lata to jest zdecydowanie za mało, bo nie zginęła jedna osoba, ale więcej i ten mężczyzna powinien mieć świadomość, co zrobił.
Mecenas Bernadetta Strzelecka nie kryła rozczarowania faktem, że sąd nie przystał na propozycję oskarżonego i że w tej sprawie będzie toczył się zwykły proces. - Szkoda, że nie mogę przekonać pokrzywdzonych, nie byłoby przesłuchań i biegłych, bo 10 lat więzienia to kara bardzo długa, a trzeba też wziąć pod uwagę, że oskarżony ma żonę i kilkoro dzieci i powinien wyjść z więzienia jak najszybciej. On to zrobił nieświadomie, przecież sam ten alkohol próbował i nic mu się nie stało.
R