Przed Sądem Okręgowym w Elblągu rozpoczął się proces 34-letniego taksówkarza z Malborka, którego prokuratura oskarżyła o ciężkie pobicie swojego 68-letniego kolegi po fachu.
Zdarzenie miało miejsce w sylwestrową noc na przełomie 98 i 99 roku. Pomiędzy taksówkarzami na postoju doszło do sprzeczki o to, kto ma przyjąć następny kurs. Jak ustaliła prokuratura, taksówkarz chcąc wyeliminować innych z kolejki, próbował wysyłać ich na fałszywe zgłoszenia od klientów. Ryszard L. odebrał dwa takie telefony. Wiedział, że są nieprawdziwe, więc ich nie przyjął. Kolejne zgłoszenie było jednak prawdziwe. Wtedy Jacek J. stwierdził, że on weźmie ten kurs. Ryszard L. nie zgodził się. Wówczas Jacek J. pobił go - dotkliwie skopał i połamał mu nogi. Ryszard L. do dzisiaj odczuwa skutki pobicia - na rozprawę przyszedł o kulach. Jest inwalidą pierwszej grupy.
W sądzie w Malborku zapadł już wyrok w tej sprawie. Jacek J. otrzymał karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Jednak Sąd Apelacyjny anulował to orzeczenie. Sąd orzekł na podstawie opinii lekarza z Akademii Medycznej w Gdańsku, że trwałe obrażenia, jakich doznał Ryszard L., zmieniają kwalifikację tego czynu. Jackowi J. grozi teraz do 5 lat więzienia.
W sądzie w Malborku zapadł już wyrok w tej sprawie. Jacek J. otrzymał karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Jednak Sąd Apelacyjny anulował to orzeczenie. Sąd orzekł na podstawie opinii lekarza z Akademii Medycznej w Gdańsku, że trwałe obrażenia, jakich doznał Ryszard L., zmieniają kwalifikację tego czynu. Jackowi J. grozi teraz do 5 lat więzienia.
J