Nawet dożywocie grozi Janinie G., mieszkance Lubawy, oskarżonej o zabójstwo swojego męża, Portugalczyka. Do Sądu Okręgowego w Elblągu wpłynął akt oskarżenia w tej sprawie.
Janina G. poznała swojego drugiego męża we Włoszech, kiedy pojechała trochę popracować i zarobić. Oboje przypadli sobie do gustu. Luis Fillip postanowił osiedlić się wraz z nią w Polsce. Wzięli ślub. Kobieta z pierwszego małżeństwa miała syna, ze związku z Luisem urodziła im się córka. Życie małżeńskie jednak nie bardzo im się układało. Mężczyzna zaczął pić, interes w prowadzonym przez niego barze nie bardzo się kręcił.
We wrześniu ubiegłego roku Janina G. powiedziała swojemu synowi, że nie może tak dłużej żyć i postanowiła zabić męża. Dała synowi 30 zł, by ten kupił siekierę. W nocy, kiedy mężczyzna spał, oboje wstali, by dokonać dzieła. Uderzyli go dwa razy obuchem w głowę. Związali szyję, ręce i nogi przewodem elektrycznym, a rano zabrali zwłoki do lasu. Tam ułożyli je w wykopanym dole. Kilka dni póżniej kobieta zgłosiła zaginięcie męża.
Po miesiącu matka i syn przypomnieli sobie, że Luis Filip wspominał coś o wartościowej, rzekomo platynowej płytce, którą wstawili mu lekarze podczas operacji kolana. Pojechali więc ponownie do lasu, odkopali zwłoki i odcięli nogę. Zabrali stamtąd wspomnianą płytkę i śruby mocujące protezę. Fragment nogi wyrzucili do jeziora. Kilka dni później kobieta pojechała do Warszawy, by spieniężyć skarb. Okazało się, że ani płytka, ani tym bardziej śruby nie przedstawiały żadnej wartości. Były wykonane z mało wartościowego stopu, a nie, jak myślała, z platyny.
Zwłoki Luisa Filipa znaleziono dopiero po roku. Natrafił na nie leśnik. Pływający w jeziorze fragment nogi również znaleziono przypadkiem.
Janina G. przyznała się do zaplanowanego zabójstwa. Grozi jej dożywocie.
We wrześniu ubiegłego roku Janina G. powiedziała swojemu synowi, że nie może tak dłużej żyć i postanowiła zabić męża. Dała synowi 30 zł, by ten kupił siekierę. W nocy, kiedy mężczyzna spał, oboje wstali, by dokonać dzieła. Uderzyli go dwa razy obuchem w głowę. Związali szyję, ręce i nogi przewodem elektrycznym, a rano zabrali zwłoki do lasu. Tam ułożyli je w wykopanym dole. Kilka dni póżniej kobieta zgłosiła zaginięcie męża.
Po miesiącu matka i syn przypomnieli sobie, że Luis Filip wspominał coś o wartościowej, rzekomo platynowej płytce, którą wstawili mu lekarze podczas operacji kolana. Pojechali więc ponownie do lasu, odkopali zwłoki i odcięli nogę. Zabrali stamtąd wspomnianą płytkę i śruby mocujące protezę. Fragment nogi wyrzucili do jeziora. Kilka dni później kobieta pojechała do Warszawy, by spieniężyć skarb. Okazało się, że ani płytka, ani tym bardziej śruby nie przedstawiały żadnej wartości. Były wykonane z mało wartościowego stopu, a nie, jak myślała, z platyny.
Zwłoki Luisa Filipa znaleziono dopiero po roku. Natrafił na nie leśnik. Pływający w jeziorze fragment nogi również znaleziono przypadkiem.
Janina G. przyznała się do zaplanowanego zabójstwa. Grozi jej dożywocie.
J