W Sądzie Okręgowym w Elblągu rozpoczął się proces w sprawie makabrycznego zabójstwa, jakiego dokonała jedna z mieszkanek Lubawy (woj. warmińsko-mazurskie) na swoim mężu. Oskarżona przyznała się do winy.
Wieść o tej makabrycznej zbrodni wstrząsnęła Lubawą. W lesie znaleziono najpierw ciało zamordowanego mężczyzny z obciętą nogą. Wkrótce z jeziora wyłowiono kończynę. Zabójstwa dokonała pół roku wcześniej żona poszkodowanego - 42-letnia Janina G.
Początkowo Janina G. zgłosiła zaginięcie swojego męża. Po mięsiącu jednak wraz z synem z pierwszego małżeństwa odkopała zwłoki, by wydobyć z kolana denata rzekomo bardzo wartościową, platynową płytkę. Płytkę próbowała spieniężyć w Warszawie. Okazało się jednak, że wykonany ze stopu kawałek metalu nie przedstawia większej wartości, w dodatku niestarannie zakopane zwłoki odnalazł leśnik.
Zbrodnię szeroko komentowano w niewielkim mieście, jakim jest Lubawa.
- Sądzę, że gdyby nie przyszło im do głowy odkopanie zwłok, to byłaby to zbrodnia doskonała. Oni po prostu po tym odkopaniu nie bardzo go później znów zakopali - stwierdziła jedna z mieszkanek Lubawy, zastrzegając anonimowość. - Ciągle zadajemy sobie pytanie, dlaczego to się stało? Były jakieś tam znamiona, że niezbyt dobrze dzieje się w tej rodzinie, ale jeżeli z człowiekiem nie da się żyć, to można się rozwieść.
Janina G. przyznała się do morderstwa. Za popełniony czyn grozi jej dożywocie. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych.
Zobacz także: "Portugalczyk z uciętą nogą"
Początkowo Janina G. zgłosiła zaginięcie swojego męża. Po mięsiącu jednak wraz z synem z pierwszego małżeństwa odkopała zwłoki, by wydobyć z kolana denata rzekomo bardzo wartościową, platynową płytkę. Płytkę próbowała spieniężyć w Warszawie. Okazało się jednak, że wykonany ze stopu kawałek metalu nie przedstawia większej wartości, w dodatku niestarannie zakopane zwłoki odnalazł leśnik.
Zbrodnię szeroko komentowano w niewielkim mieście, jakim jest Lubawa.
- Sądzę, że gdyby nie przyszło im do głowy odkopanie zwłok, to byłaby to zbrodnia doskonała. Oni po prostu po tym odkopaniu nie bardzo go później znów zakopali - stwierdziła jedna z mieszkanek Lubawy, zastrzegając anonimowość. - Ciągle zadajemy sobie pytanie, dlaczego to się stało? Były jakieś tam znamiona, że niezbyt dobrze dzieje się w tej rodzinie, ale jeżeli z człowiekiem nie da się żyć, to można się rozwieść.
Janina G. przyznała się do morderstwa. Za popełniony czyn grozi jej dożywocie. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych.
Zobacz także: "Portugalczyk z uciętą nogą"
J