Wystawieniem czterech „żywych pomników” pod elbląską Bramą Targową Międzyszkolne Koło Historyczne uczciło Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. Było wesoło, czasami pompatycznie i z nadzieją na przyszłą współpracę elbląsko-węgierską. Zobacz więcej zdjęć.
- Mam nadzieję, że nasze miasto kiedyś wystawi co najmniej dwa pomniki: Franciszka II Rakoczego oraz generała Józefa Bema i Sandora Petofiego – mówił Piotr Imiołczyk, opiekun MKH i główny organizator happeningu.
Na cokole wykonanym ze szkolnej ławki stanął na początku książę Franciszek II Rakoczy w otoczeniu kuriatów (powstańców węgierskich z lat 1703-1711). Warto przypomnieć, że węgierski książę przebywał w Elblągu w 1711r. na spotkaniu z carem Rosji Piotrem I. Po chwili dla fotoreporterów cokół wszedł wspólny bohater narodowy Polski i Węgier – generał Józef Bem w towarzystwie swojego adiutanta z czasów Wiosny Ludów – Sandora Petofiego.
- Józef Bem jest na Węgrzech nazywany „ojczulkiem” - mówi Piotr Imiołczyk. - To jedyna postać w historii tego kraju, która ma taki przydomek.
Węgierskim bohaterom Wiosny Ludów z 1848 roku towarzyszyli powstańcy z tamtego okresu. Kolejna chwila dla fotoreporterów i czas na trzeci pomnik. Tym razem przenieśliśmy się do XX wieku i najbardziej tragicznego powstania w dziejach Węgier – antyradzieckiego zrywu w 1956 roku.
- Warto wspomnieć, że powstanie w Budapeszcie rozpoczęło się od manifestacji pod pomnikiem generała Józefa Bema – zauważa opiekun MKH.
Na cokół weszła śliczna sanitariuszka – symbol węgierskiego oporu. Trzeba zauważyć, że Polacy w latach 50. bardzo interesowali się losami powstania budapesztańskiego. Podobnie do wydarzeń w stolicy Węgier mogły przebiegać działania w Poznaniu. Tam jednak manifestację robotniczą zduszono siłami sił bezpieczeństwa.
„Niech żyją Węgry”, „Niech żyje Polska”, „Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska” zakończyły kilkudziesięciominutowy happening. Impreza odbyła się na zakończenie obchodów Tygodnia Węgierskiego w Elblągu.