Ja miałem takie samo niewdzięczne nastawienie pracując za granicą. Byłem rozgoryczony że ojczyzna chlebodawcy pozwala im pracować w domu i być z rodziną podczas gdy ja musiałem samotnie na obczyźnie zapitalac i z tego zamku nienawidziłem wszystkiego co miejscowe. Pomimo że nie posunąłem się do takich czynów jak ten tu to rozumiem jego żal i mu wybaczam. Kto pracował za granicą sam, bez rodziny ten też zrozumie.
A energię i siłę narodowa zachowałbym na walkę z prawdziwym zagrożeniem a nie na taka popierdolke. Jak Iwan puści Iskandery to zakładam że jeden Lysy, z drugim Siwym wezmą karabin i razem ze mną pójdą bić prawdziwego wroga zamiast skupiać się na biciu niegroźnego pedała.