A to dzięki strefie Hefajstosa, która powstała na dziedzińcu Muzeum Archeologiczno-Historycznego. Od rana do wieczora miłośnicy historii odtwarzają rzemiosła z epoki żelaza, przypominając o dawnych zawodach. Zobacz więcej zdjęć.
- Pokazujemy rzemiosła, którym głównym medium jest ogień, ale także woda i powietrze. Dzięki połączeniu tych żywiołów ludzie z zamierzchłych czasów nauczyli się wytwarzać przedmioty z żelaza, brązu, szkła i metali szlachetnych – opowiada Lech Trawicki, dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego, który do Elbląga zaprosił grupę rekonstruktorów m.in. z Warszawy i Wrocławia, specjalizujących się w odtwarzaniu dawnych zawodów, m.in. dymarza, zajmującym się dawniej wytopem żelaza.
Odwiedzający muzeum mają okazję poznać cały proces wytopu żelaza, który będzie trwał przez całą sobotę. To pierwszy taki pokaz w północnej Polsce.
- Jest to piec dymarski tak zwany kotlinkowy, który składał się z dwóch części: podziemnej tak zwanej kotlinki, czyli zbiornika na płynny żużel, powstający w procesie dymarskim i z części naziemnej – stożkowatego szybu, w którym ten cały proces następuje. Do dolnej części jest doprowadzane powietrze za pomocą miechów i tam będzie najwyższa temperatura, gdzie żużel zostanie upłynniony, zastygnie na dnie, a żelazo w postaci stałej zgromadzi się pod otworem dmuchowym. Następnie piec będzie rozbity, wydobyta z niego tak zwana gąbka, która będzie następnie kilkakrotnie obrabiana, by usunąć z niej zanieczyszczenia i dopiero wówczas powstanie sztaba o jednolitej strukturze do wykorzystania przez kowala do wytwarzania konkretnych przedmiotów – obrazowo opowiada dr Paweł Madera z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu o jednym z dwóch pieców, które powstały na dziedzińcu. - Z jednej takiej produkcji można uzyskać od 7 do 10 kilogramów żelaza.
Rozbicie pieca i obrabianie żelaza przez kowali będzie najbardziej efektownym momentem całej imprezy. Powinno to nastąpić w sobotę około godz. 22. Warto zobaczyć to na własne oczy.
Odwiedzający muzeum mają okazję poznać cały proces wytopu żelaza, który będzie trwał przez całą sobotę. To pierwszy taki pokaz w północnej Polsce.
- Jest to piec dymarski tak zwany kotlinkowy, który składał się z dwóch części: podziemnej tak zwanej kotlinki, czyli zbiornika na płynny żużel, powstający w procesie dymarskim i z części naziemnej – stożkowatego szybu, w którym ten cały proces następuje. Do dolnej części jest doprowadzane powietrze za pomocą miechów i tam będzie najwyższa temperatura, gdzie żużel zostanie upłynniony, zastygnie na dnie, a żelazo w postaci stałej zgromadzi się pod otworem dmuchowym. Następnie piec będzie rozbity, wydobyta z niego tak zwana gąbka, która będzie następnie kilkakrotnie obrabiana, by usunąć z niej zanieczyszczenia i dopiero wówczas powstanie sztaba o jednolitej strukturze do wykorzystania przez kowala do wytwarzania konkretnych przedmiotów – obrazowo opowiada dr Paweł Madera z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu o jednym z dwóch pieców, które powstały na dziedzińcu. - Z jednej takiej produkcji można uzyskać od 7 do 10 kilogramów żelaza.
Rozbicie pieca i obrabianie żelaza przez kowali będzie najbardziej efektownym momentem całej imprezy. Powinno to nastąpić w sobotę około godz. 22. Warto zobaczyć to na własne oczy.
RG