Na Modrzewinie dwie elblążanki doliczyły się aż 600 pni świeżo ściętych drzew. Kobiety zbulwersowane - ich zdaniem - nielegalnym wyrębem drzew, poruszyły niebo i ziemię...
- Tu są wycięte setki drzew bez żadnego zezwolenia. Szczególnie przepiękne, rzadkiej urody świerki, podobne do srebrnych, jeszcze leżą gałęzie ze zdrowym igliwiem - opowiadała nam na miejscu, w lesie Janina Trela. - Zauważyłam to zaraz po tym, jak zostały wycięte. Leżały całe bale, a trociny były jeszcze ciepłe... Dla mnie to było bardzo traumatyczne przeżycie, bo doskonale znam ten teren i doskonale wiedziałam, że to nie jest żadna pielęgnacja lasu, tylko zwykła grabież. Tutaj w różnych miejscach są wycięte buki, modrzewie i dęby - to takie okazy, że nie trzeba być specjalistą, by to właściwie ocenić.
Wycinka drzew dotyczy terenu Modrzewiny, która w części należy do miasta, a w części do wojska - kilka lat temu był tam poligon. Panie oburzone wyrębem drzew, wędrowały od Annasza do Kajfasza i pukały niemal do wszystkich drzwi, by wyjaśnić sprawę: trafiły do magistratu, nadleśnictwa, straży leśnej, policji, żandarmerii wojskowej wreszcie do prokuratury wojskowej. Nie znalazły jednak potwierdzenia dla swojej tezy, że drzewa zostały wycięte nielegalnie.
Sygnałów nie lekceważymy
- Wszystkie wycinki w części lasu należącej do miasta są planowe, a oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś te drzewa po prostu ukradł - mówi Anna Kulik naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Na naszym terenie od ubiegłego roku prowadzimy prace związane z zalesieniem Modrzewiny. W tej chwili wykonawca obsadza następne oddziały lasu. W tym planie są też zaprojektowane melioracje, pasy przeciwpożarowe i na tych terenach były wycinane drzewa zgodnie z projektem, ale trudno nam powiedzieć, czy nie było innych wycinek na innych terenach. Nie zlekceważyliśmy interwencji pani Treli, bo między innymi na tym opiera się nasza praca.
Kobiety skierowały więc sprawę do policji. Jednak tam umorzono postępowanie, bo nie dopatrzono się znamion przestępstwa. Sprawę badała też prokuratura wojskowa. Tam również umorzono postępowanie, ponieważ okazało się, że wycinka drzew była konieczna, bo zalecili ją leśnicy. Wojsko zleciło więc wycinkę jednej z firm, która w zamian za usługę, wzięła sobie drewno.
Zgodnie z prawem
- Ustaliliśmy, że wszystko odbywało się zgodnie z zasadami prawa, to znaczy najpierw była zawarta umowa pomiędzy dowódcą jednostki 3209 z Elblągu a Zakładem Usług Leśniczych w Jagodniku, na podstawie której została przeprowadzona tak zwana wczesna trzebież - mówi szef Prokuratury Wojskowej płk Piotr Wojnowski. - W czasie wycinki oczywiście na miejscu byli żołnierze, a kontrolowali wszystko pracownicy Urzędu Miejskiego i inspektorzy straży leśnej. Żadnych zniszczeń nie było. Odmówiliśmy wszczęcia postępowania karnego w tej sprawie, bo nie dopatrzyliśmy się znamion przestępstwa.
Jak twierdzą leśnicy podobne wycinki są przeprowadzane cyklicznie.
- Planowe zabiegi polegają na tym, że się co jakiś czas usuwa się jakieś uszkodzone drzewa lub też takie, które mogą przeszkadzać w rozwoju zdrowym drzewom, bądź te, które zostały zaatakowane przez szkodniki czy grzyby - mówi leśnik Włodzimerz Panfil.
Wycinka drzew dotyczy terenu Modrzewiny, która w części należy do miasta, a w części do wojska - kilka lat temu był tam poligon. Panie oburzone wyrębem drzew, wędrowały od Annasza do Kajfasza i pukały niemal do wszystkich drzwi, by wyjaśnić sprawę: trafiły do magistratu, nadleśnictwa, straży leśnej, policji, żandarmerii wojskowej wreszcie do prokuratury wojskowej. Nie znalazły jednak potwierdzenia dla swojej tezy, że drzewa zostały wycięte nielegalnie.
Sygnałów nie lekceważymy
- Wszystkie wycinki w części lasu należącej do miasta są planowe, a oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś te drzewa po prostu ukradł - mówi Anna Kulik naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Elblągu. - Na naszym terenie od ubiegłego roku prowadzimy prace związane z zalesieniem Modrzewiny. W tej chwili wykonawca obsadza następne oddziały lasu. W tym planie są też zaprojektowane melioracje, pasy przeciwpożarowe i na tych terenach były wycinane drzewa zgodnie z projektem, ale trudno nam powiedzieć, czy nie było innych wycinek na innych terenach. Nie zlekceważyliśmy interwencji pani Treli, bo między innymi na tym opiera się nasza praca.
Kobiety skierowały więc sprawę do policji. Jednak tam umorzono postępowanie, bo nie dopatrzono się znamion przestępstwa. Sprawę badała też prokuratura wojskowa. Tam również umorzono postępowanie, ponieważ okazało się, że wycinka drzew była konieczna, bo zalecili ją leśnicy. Wojsko zleciło więc wycinkę jednej z firm, która w zamian za usługę, wzięła sobie drewno.
Zgodnie z prawem
- Ustaliliśmy, że wszystko odbywało się zgodnie z zasadami prawa, to znaczy najpierw była zawarta umowa pomiędzy dowódcą jednostki 3209 z Elblągu a Zakładem Usług Leśniczych w Jagodniku, na podstawie której została przeprowadzona tak zwana wczesna trzebież - mówi szef Prokuratury Wojskowej płk Piotr Wojnowski. - W czasie wycinki oczywiście na miejscu byli żołnierze, a kontrolowali wszystko pracownicy Urzędu Miejskiego i inspektorzy straży leśnej. Żadnych zniszczeń nie było. Odmówiliśmy wszczęcia postępowania karnego w tej sprawie, bo nie dopatrzyliśmy się znamion przestępstwa.
Jak twierdzą leśnicy podobne wycinki są przeprowadzane cyklicznie.
- Planowe zabiegi polegają na tym, że się co jakiś czas usuwa się jakieś uszkodzone drzewa lub też takie, które mogą przeszkadzać w rozwoju zdrowym drzewom, bądź te, które zostały zaatakowane przez szkodniki czy grzyby - mówi leśnik Włodzimerz Panfil.
R