- Chcemy, by władze miasta zrekompensowały nam te wszystkie uciążliwości, które tutaj przeżywamy. Tu się nie da mieszkać – skarżą się mieszkańcy kilku budynków przy ul. Lotniczej, w których bliskim sąsiedztwie powstaje wiadukt. - Jeśli wystąpią szkody poinwestycyjne, to zostaną one naprawione. Musimy poczekać na koniec inwestycji – uważa prezydent Elbląga. Zobacz zdjęcia.
Grupa mieszkańców z kilku budynków przy ul. Lotniczej przyszła na ostatnią sesję Rady Miejskiej, by po raz kolejny poskarżyć się na hałas i inne uciążliwości, jakie muszą znosić podczas budowy wiaduktu w ciągu ul. Lotniczej. Wiaduktu, który powstaje tuż pod ich oknami.
- Tu się nie da mieszkać. Często z naszych mieszkań wychodzimy do rodzin w innych częściach miasta, by odpocząć od hałasu i innych uciążliwości – opowiada pani Jolanta, jedna z mieszkanek. - Jeszcze miesiąc temu mieliśmy zamontowane piece, baliśmy się o życie, gdy podczas prac czuć było wstrząsy w całym budynku. Wszyscy wtedy uciekaliśmy z mieszkań. Wielokrotnie interweniowaliśmy u władz miasta, prezydenta, wiceprezydenta. Pisaliśmy pisma, dzwoniliśmy. I nic. Pan Wróblewski nawet się z nami nie spotkał, żeby nas uspokoić, wyjść ze zwykłą ludzką pomocną dłonią. Nie mogę tego zrozumieć, jesteśmy taką postawą zażenowani – żali się pani Jolanta. - Byłam dzisiaj u starszej pani, lokatorki w budynku przy ul. Lotniczej 57, przed torami. To 80-letnia kobieta, która ma okna od strony budowy. Całą noc jest hałas, światła są skierowane wprost na jej mieszkania. Może pan sobie wyobrazić, co ona musi znosić!
W imieniu mieszkańców interpelację na ostatniej sesji zgłosił Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej. - Najbliższy budynek leży około 5 metrów od budowanego wiaduktu, prace odbywały się półtora metra od klatek schodowych, podczas prac błoto wlewało się do klatek, bo wykonawca nie zabezpieczył chodników i dojść do drzwi – mówił Marek Pruszak, apelując do prezydenta o przygotowanie do 25 maja planu wsparcia dla mieszkańców. Miałby on uwzględnić montaż ekranów dźwiękochłonnych, naprawę dróg do budynków oraz rekompensatę finansową za uciążliwości przy budowie. - Mieszkańcy przeżywali i przeżywają gehennę – mówi radny PiS.
Mieszkańcy nie wykluczają, że jeśli nie otrzymają rekompensaty, skierują sprawę do sądu. - Wiemy, że wiadukt jest potrzebny, ale makabrą jest to, w jaki sposób go tutaj wpasowano. Jak można było podpisać taką umowę, wiedząc, że tak blisko mieszkają ludzie – dodaje pani Jolanta.
- Nie chcemy, by przez wiadukt jeździły tiry, bo nasze budynki będą pękać, a my wzięliśmy ogromny kredyt na termomodernizację – uważa kolejna mieszkanka.
- Budynek wymaga wykonania izolacji, bo jest zawilgocony, a wiadukt nie poprawi cyrkulacji powietrza w tym miejscu, więc proces będzie się pogłębiał. Pisaliśmy do prezydenta, by w ramach rekompensaty miasto tę izolację zrobiło. To w skali 40 milionów złotych na budowę wiaduktu nie będzie duża kwota – dodaje pani Jolanta.
Prezydent twierdzi, że wykonanie izolacji nie jest przez miasto możliwe. - Ubolewam nad tym, że inwestycja jest uciążliwa dla mieszkańców, ale nie da się jej zrealizować inaczej. Odbywały się spotkania z mieszkańcami, inwentaryzacja przed rozpoczęciem prac. Jeśli wystąpią szkody poinwestycyjne, to zapewniam, że będą one naprawione na koszt wykonawcy. By to ocenić, musimy poczekać na koniec inwestycji – twierdzi Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Wszystkie kwestie, które przewiduje polska norma, będą uregulowane.
- Tu się nie da mieszkać. Często z naszych mieszkań wychodzimy do rodzin w innych częściach miasta, by odpocząć od hałasu i innych uciążliwości – opowiada pani Jolanta, jedna z mieszkanek. - Jeszcze miesiąc temu mieliśmy zamontowane piece, baliśmy się o życie, gdy podczas prac czuć było wstrząsy w całym budynku. Wszyscy wtedy uciekaliśmy z mieszkań. Wielokrotnie interweniowaliśmy u władz miasta, prezydenta, wiceprezydenta. Pisaliśmy pisma, dzwoniliśmy. I nic. Pan Wróblewski nawet się z nami nie spotkał, żeby nas uspokoić, wyjść ze zwykłą ludzką pomocną dłonią. Nie mogę tego zrozumieć, jesteśmy taką postawą zażenowani – żali się pani Jolanta. - Byłam dzisiaj u starszej pani, lokatorki w budynku przy ul. Lotniczej 57, przed torami. To 80-letnia kobieta, która ma okna od strony budowy. Całą noc jest hałas, światła są skierowane wprost na jej mieszkania. Może pan sobie wyobrazić, co ona musi znosić!
W imieniu mieszkańców interpelację na ostatniej sesji zgłosił Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej. - Najbliższy budynek leży około 5 metrów od budowanego wiaduktu, prace odbywały się półtora metra od klatek schodowych, podczas prac błoto wlewało się do klatek, bo wykonawca nie zabezpieczył chodników i dojść do drzwi – mówił Marek Pruszak, apelując do prezydenta o przygotowanie do 25 maja planu wsparcia dla mieszkańców. Miałby on uwzględnić montaż ekranów dźwiękochłonnych, naprawę dróg do budynków oraz rekompensatę finansową za uciążliwości przy budowie. - Mieszkańcy przeżywali i przeżywają gehennę – mówi radny PiS.
Mieszkańcy nie wykluczają, że jeśli nie otrzymają rekompensaty, skierują sprawę do sądu. - Wiemy, że wiadukt jest potrzebny, ale makabrą jest to, w jaki sposób go tutaj wpasowano. Jak można było podpisać taką umowę, wiedząc, że tak blisko mieszkają ludzie – dodaje pani Jolanta.
- Nie chcemy, by przez wiadukt jeździły tiry, bo nasze budynki będą pękać, a my wzięliśmy ogromny kredyt na termomodernizację – uważa kolejna mieszkanka.
- Budynek wymaga wykonania izolacji, bo jest zawilgocony, a wiadukt nie poprawi cyrkulacji powietrza w tym miejscu, więc proces będzie się pogłębiał. Pisaliśmy do prezydenta, by w ramach rekompensaty miasto tę izolację zrobiło. To w skali 40 milionów złotych na budowę wiaduktu nie będzie duża kwota – dodaje pani Jolanta.
Prezydent twierdzi, że wykonanie izolacji nie jest przez miasto możliwe. - Ubolewam nad tym, że inwestycja jest uciążliwa dla mieszkańców, ale nie da się jej zrealizować inaczej. Odbywały się spotkania z mieszkańcami, inwentaryzacja przed rozpoczęciem prac. Jeśli wystąpią szkody poinwestycyjne, to zapewniam, że będą one naprawione na koszt wykonawcy. By to ocenić, musimy poczekać na koniec inwestycji – twierdzi Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Wszystkie kwestie, które przewiduje polska norma, będą uregulowane.
RG