Spór pomiędzy pracownikami spółki Tramwaje Elbląskie a dyrekcją i miastem jako właścicielem spółki zaostrza się. Pracownicy chcą podwyżek, prezydent mówi, ze nie ma na to pieniędzy, rykoszetem obrywają pasażerowie. Dziś pomiędzy 6.30 a 8.30 tramwaje stały na pętlach – pracownicy zdecydowali się przeprowadzić strajk ostrzegawczy, aby zwrócić uwagę na swoje postulaty.
- To nie jest tak, że my chcemy teraz, natychmiast podwyżki. Zwróciliśmy się o przedstawienie nam mapy drogowej, w której byłby określony sposób i termin dojścia do naszej propozycji – mówi Roman Kluczyk, przewodniczący Okręgu Północnego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. - Chcemy podwyżki o 1 zł od lipca tego roku i kolejnej podwyżki o 1 zł od początku przyszłego roku oraz wprowadzenia dodatku za pracę w niedzielę i święta.
Brak porozumienia z miastem spowodował, że pracownicy podjęli decyzję o przeprowadzeniu dzisiaj (4 września) strajku ostrzegawczego. Tramwaje nie kursowały od godziny 6.30, zakończyły swoje kursy na pętlach przy ul. Ogólnej, Druskiej i Saperów i stały tam przez dwie godziny.
- Do ostatniej chwili czekaliśmy na ruch miasta i dyrekcji. Ale już w piątek przypuszczaliśmy, ze tego ruchu nie będzie, kiedy ZKM zaczął przesyłać informacje o organizacji komunikacji zastępczej – dodał Roman Kluczyk.
Zamiast tramwajów na ulice Elbląga wyruszyły autobusy linii T2 i T4. Po mieście jeździł też samochód, który informował pasażerów o trwającym strajku.
Czy pracownicy Tramwajów Elbląskich dogadają się z miastem i dyrekcja spółki, czy też dojdzie do całkowitego strajku, tego jeszcze nie wiadomo. Miasto jest skłonne dać podwyżkę w wysokości 100 złotych, ale pracownikom wszystkich miejskich spółek.
- Dostaliśmy zaproszenie od przewodniczącego Rady Miejskiej na sesję, która odbędzie się 7 września. Mamy na niej przedstawić swoje stanowisko – mówił przewodniczący związku.
Prezydent uważa, że podwyżka dla motorniczych będzie skutkować podwyżka cen biletów. Przypomina też, że w ubiegłym roku pracownicy Tramwajów otrzymali podwyżkę pensji. Na wzrost ceny biletów nie chce się zgodzić mający większość w radzie (i opozycyjny w stosunku do prezydenta) klub radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Prezydent widzi tylko jedno rozwiązanie - podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej. Na to nie zgodzi się Rada Miejska. To nie jest rozwiązanie – mówił kilka dni temu przewodniczący elbląskiej Rady Miejskiej Marek Pruszak.
Romana Kluczyka zastanawiają niektóre wydatki miasta. - Z relacji medialnych wiemy, że miasto chce postawić toaletę za 100 tys. zł, 200 tys. zł dostaje stowarzyszenie sportów zimowych... – dziwi się przewodniczący związku.
O 8.30 tramwaje po kolei wróciły na tory. Protest pracowników trwa. Warto zauważyć, że jest to pierwszy strajk w komunikacji miejskiej od 1993r., kiedy powstała spółka Tramwaje Elbląskie.