Rozmowa z Władysławem Królem, dyrektorem 110 Szpitala Wojskowego w Elblągu.
Joanna Ułanowska-Horn: Spotykamy się z okazji 50 rocznicy powstania szpitala wojskowego. Ta placówka była zawsze, nawet jeszcze przed wojną, szpitalem dla wojska...
Władysław Król: Szpital wybudowany został w latach 30-tych ubiegłego wieku dla potrzeb leczenia żołnierzy armii niemieckiej. W czasie wojny ten budynek również był szpitalem.
J.U.: Czy były kiedyś może takie sytuacje, że istnienie szpitala wojskowego stawiano pod znakiem zapytania?
W.K.: Po wojnie szpital został na tyle zdewastowany, że przez pierwsze siedem lat służył jako baza szkoleń... administracji rolniczej, ale ponieważ budynek ma klasyczny układ szpitalny, więc wrócono do pierwotnej koncepcji. Później rozbudowała się 16 Pomorska Dywizja Pancerna i władze ówczesne doszły do wniosku, że jest to bardzo dobre miejsce na odtworzenie szpitala.
J.U.: Jak szpital teraz radzi sobie po reformie służby zdrowia?
W.K.: Pierwsze dwa lata były straszne. Pracowaliśmy w ogromnym stresie. Trzeba było zmienić sposób przygotowywania świadczeń do trzech kas chorych, tony papierów, tysiące liczb, przeliczników... Ale udało się.
J.U.: Szpital może przyjmować pacjentów nie tylko mundurowych, ale również cywilów. Czy gdyby nie było tej możliwości, szpitalowi wiodłoby się gorzej? Czy jest tu jakaś zależność?
W.K.: Z pewnością nie byłoby tak, jak jest. Ale jesteśmy bardzo popularni wśród mieszkańców Elbląga i osoby cywilne też przychodzą. Zresztą, taka możliwość pojawiła się już z latach 70-tych. Teraz szpital jest już otwarty dla wszystkich.
J.U.: Czy łatwo jest negocjować z kasami chorych stawki za usługi medyczne?
W.K.: Jest to zawsze walka dwóch biznesmenów, z których każdy chce zarobić. Kasa chorych chce mieć jak najwięcej pieniędzy i my chcemy zarobić jak najwięcej, bo z tych pieniędzy utrzymujemy się i kupujemy nowy sprzęt.
J.U.: Jak będzie przyszłość szpitala? Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiadało swego czasu, że będzie się zastanawiać na tym, które szpitale wojskowe pozostawić, a które zlikwidować, w sensie utworzenia na ich bazie szpitali cywilnych. Czy taka sytuacja grozi elbląskiemu szpitalowi?
W.K.: Jest to program rządowy. W tej chwili rozważa się pozostawienie sześciu szpitali wojskowych w Polsce w systemie budżetowym, natomiast, co do pozostałych, rząd podejmie decyzje. Nie są jeszcze te szpitale wyznaczone.
J.U.: Ale chyba nie obawia się Pan takiej zmiany...
W.K.: Mamy dobrą specyfikę i jesteśmy przygotowani na obsługę żołnierzy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Dywizja się rozrasta, to jest kilkanaście tysięcy ludzi.
J.U.: Ilu wojskowych lekarzy pracuje w szpitalu?
W.K.: W tym roku zostanie jedenastu. To jest mało, ale taka liczba wynika z rządowego programu dotyczącego redukcji armii. Minister Obrony Narodowej się nie zastanawia, czy zwalniać artylerzystów czy lekarzy.
J.U.: Czy gdyby byłaby możliwość zatrudnienia lekarzy wojskowych, to znaleźliby tu pracę?
W.K.: Tak, ponieważ etaty mam, tylko że część lekarzy wojskowych woli odejść od munduru i przejść na kontrakty, które są bardziej opłacalne. Ja też chętniej takie umowy podpisuję. Większość lekarzy wojskowych przeszła już na kontrakty cywilne.
J.U.: Dlaczego doktor Hryniewicz, znany w Elblągu ortopeda, odszedł do szpitala miejskiego?
W.K.: Doktorowi Hryniewiczowi i ludziom, którzy odeszli, obiecano większe pieniądze niż zarabiali u nas.
J.U.: Czy też będą mieli większe możliwości rozwoju i kariery?
W.K.: Z tego, co wiem, tam dopiero trwa urządzanie nowego oddziału. Mamy na ich miejsce teraz trzech lekarzy ortopedów z II stopniem specjalizacji.
Wywiady Studia El prezentowane są w każdy wtorek i piątek na antenie Telewizji Elbląskiej na kilkanaście minut przed każdą pełną godziną, począwszy od 18.00.
Władysław Król: Szpital wybudowany został w latach 30-tych ubiegłego wieku dla potrzeb leczenia żołnierzy armii niemieckiej. W czasie wojny ten budynek również był szpitalem.
J.U.: Czy były kiedyś może takie sytuacje, że istnienie szpitala wojskowego stawiano pod znakiem zapytania?
W.K.: Po wojnie szpital został na tyle zdewastowany, że przez pierwsze siedem lat służył jako baza szkoleń... administracji rolniczej, ale ponieważ budynek ma klasyczny układ szpitalny, więc wrócono do pierwotnej koncepcji. Później rozbudowała się 16 Pomorska Dywizja Pancerna i władze ówczesne doszły do wniosku, że jest to bardzo dobre miejsce na odtworzenie szpitala.
J.U.: Jak szpital teraz radzi sobie po reformie służby zdrowia?
W.K.: Pierwsze dwa lata były straszne. Pracowaliśmy w ogromnym stresie. Trzeba było zmienić sposób przygotowywania świadczeń do trzech kas chorych, tony papierów, tysiące liczb, przeliczników... Ale udało się.
J.U.: Szpital może przyjmować pacjentów nie tylko mundurowych, ale również cywilów. Czy gdyby nie było tej możliwości, szpitalowi wiodłoby się gorzej? Czy jest tu jakaś zależność?
W.K.: Z pewnością nie byłoby tak, jak jest. Ale jesteśmy bardzo popularni wśród mieszkańców Elbląga i osoby cywilne też przychodzą. Zresztą, taka możliwość pojawiła się już z latach 70-tych. Teraz szpital jest już otwarty dla wszystkich.
J.U.: Czy łatwo jest negocjować z kasami chorych stawki za usługi medyczne?
W.K.: Jest to zawsze walka dwóch biznesmenów, z których każdy chce zarobić. Kasa chorych chce mieć jak najwięcej pieniędzy i my chcemy zarobić jak najwięcej, bo z tych pieniędzy utrzymujemy się i kupujemy nowy sprzęt.
J.U.: Jak będzie przyszłość szpitala? Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiadało swego czasu, że będzie się zastanawiać na tym, które szpitale wojskowe pozostawić, a które zlikwidować, w sensie utworzenia na ich bazie szpitali cywilnych. Czy taka sytuacja grozi elbląskiemu szpitalowi?
W.K.: Jest to program rządowy. W tej chwili rozważa się pozostawienie sześciu szpitali wojskowych w Polsce w systemie budżetowym, natomiast, co do pozostałych, rząd podejmie decyzje. Nie są jeszcze te szpitale wyznaczone.
J.U.: Ale chyba nie obawia się Pan takiej zmiany...
W.K.: Mamy dobrą specyfikę i jesteśmy przygotowani na obsługę żołnierzy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Dywizja się rozrasta, to jest kilkanaście tysięcy ludzi.
J.U.: Ilu wojskowych lekarzy pracuje w szpitalu?
W.K.: W tym roku zostanie jedenastu. To jest mało, ale taka liczba wynika z rządowego programu dotyczącego redukcji armii. Minister Obrony Narodowej się nie zastanawia, czy zwalniać artylerzystów czy lekarzy.
J.U.: Czy gdyby byłaby możliwość zatrudnienia lekarzy wojskowych, to znaleźliby tu pracę?
W.K.: Tak, ponieważ etaty mam, tylko że część lekarzy wojskowych woli odejść od munduru i przejść na kontrakty, które są bardziej opłacalne. Ja też chętniej takie umowy podpisuję. Większość lekarzy wojskowych przeszła już na kontrakty cywilne.
J.U.: Dlaczego doktor Hryniewicz, znany w Elblągu ortopeda, odszedł do szpitala miejskiego?
W.K.: Doktorowi Hryniewiczowi i ludziom, którzy odeszli, obiecano większe pieniądze niż zarabiali u nas.
J.U.: Czy też będą mieli większe możliwości rozwoju i kariery?
W.K.: Z tego, co wiem, tam dopiero trwa urządzanie nowego oddziału. Mamy na ich miejsce teraz trzech lekarzy ortopedów z II stopniem specjalizacji.
Wywiady Studia El prezentowane są w każdy wtorek i piątek na antenie Telewizji Elbląskiej na kilkanaście minut przed każdą pełną godziną, począwszy od 18.00.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)