Rozmowa z Janem Korzeniowskim, Komendantem Straży Miejskiej w Elblągu.
Joanna Ułanowska-Horn: Już niedługo Sylwester i zabawa na bulwarze Zygmunta Augusta, gdzie zgromadzi się z pewnością wielka rzesza elblążan. Czy straż miejska opracowała już strategię bezpieczeństwa dla bawiących się?
Jan Korzeniowski: Już od wielu lat wspieramy policję w zakresie zabezpieczenia imprezy sylwestrowej. Tak będzie również w tym roku. Ustaliliśmy zasady podczas spotkania ze wszystkimi służbami. Byli tam przedstawiciele policji, WOPR-u, Żandarmerii Wojskowej, straży pożarnej i pogotowia. Te wszystkie służby będą zabezpieczać zabawę i myślę, że będzie porządek.
J.U.: Czy te służby będą widoczne na bulwarze?
J.K.: Myślę, że tak. Policja będzie miała wzmocnione siły, a jeżeli chodzi o moje służby, to będziemy bezpośrednio ochraniali scenę.
J.U.: Jak będzie można uchronić się np. przed petardą spadającą prosto na głowę? Byłam kiedyś na bulwarze i uciekłam stamtąd, bo chciałam jeszcze zachować oko i ucho...
J.K.; No właśnie, bardzo często dochodzi do takich sytuacji, że ludzie trochę bezmyślnie rzucają petardy na oślep, nie patrząc, że obok stoją ludzie, którym może się stać krzywda. Apelujemy o rozwagę, bo trzeba sobie zdawać sprawę, że bardzo często dochodzi do wypadków i poparzeń.
J.U.: Czy w ciągu ostatnich kilku lat zdarzały się przypadki, że ktoś podczaszabawy na bulwarze został ranny?
J.K.: Oczywiście. Lekarz musiał interweniować kilka razy. Były też przypadki, że trzeba było szybko wieźć kogoś do szpitala, albo że ktoś został poparzony lub urwało komuś palec.
J.U.: Można usłyszeć na osiedlach, że zakaz używania petard jest nagminnie łamany. Czy można coś z tym zrobić?
J.K.: Z reguły materiały pirotechniczne używane są przez nieletnich. Trudno tak naprawdę stwierdzić, kto tę petardę rzucił. Oczywiście, czasem udaje się zatrzymać takie osoby i zaprowadzić do rodziców. Kończy się to na reprymendzie, bo przecież nie możemy wystawić mandatu.
J.U.: Gdy państwo spotykają się z rodzicami takich nieletnich, którzy trochę nabroili, to jak reagują ich rodzice?
J.K.: Różnie. Są rodzice bardzo odpowiedzialni i wtedy dziecko otrzymuje naganę, ale są też tacy, którzy reagują tymi słowami: "Nie macie co robić, tylko czepiacie się niewinnych ludzi i dzieci". Mamusia lub tatuś niestety często nie zastanawiają się, skąd ich dziecko miało pieniądze na zakup fajerwerków.
J.U.: Nie można sprzedawać petard osobom nieletnim. Czy można komuś takie wykroczenie udowodnić?
J.K.: Można, ale różnie ten zakaz jest respektowany. Podchodzimy do tego bardzo rygorystycznie. Zresztą strażnicy już w listopadzie docierali do sprzedawców i przypominali o tym. Zauważam, że sprzedawcy teraz bardziej niż kiedyś się pilnują. Cieszy mnie, że w tym roku jest jakoś mniej "osiedlowych wybuchów". Albo nasze komunikaty odnoszą skutek, albo też i ludzie generalnie mają trochę mniej pieniędzy i nie wszyscy te materiały kupują.
Wywiady Studia El emitowane są w każdy wtorek i piątek na antenie Telewizji Elbląskiej, zawsze po Wiadomościach o 17.15.
Jan Korzeniowski: Już od wielu lat wspieramy policję w zakresie zabezpieczenia imprezy sylwestrowej. Tak będzie również w tym roku. Ustaliliśmy zasady podczas spotkania ze wszystkimi służbami. Byli tam przedstawiciele policji, WOPR-u, Żandarmerii Wojskowej, straży pożarnej i pogotowia. Te wszystkie służby będą zabezpieczać zabawę i myślę, że będzie porządek.
J.U.: Czy te służby będą widoczne na bulwarze?
J.K.: Myślę, że tak. Policja będzie miała wzmocnione siły, a jeżeli chodzi o moje służby, to będziemy bezpośrednio ochraniali scenę.
J.U.: Jak będzie można uchronić się np. przed petardą spadającą prosto na głowę? Byłam kiedyś na bulwarze i uciekłam stamtąd, bo chciałam jeszcze zachować oko i ucho...
J.K.; No właśnie, bardzo często dochodzi do takich sytuacji, że ludzie trochę bezmyślnie rzucają petardy na oślep, nie patrząc, że obok stoją ludzie, którym może się stać krzywda. Apelujemy o rozwagę, bo trzeba sobie zdawać sprawę, że bardzo często dochodzi do wypadków i poparzeń.
J.U.: Czy w ciągu ostatnich kilku lat zdarzały się przypadki, że ktoś podczaszabawy na bulwarze został ranny?
J.K.: Oczywiście. Lekarz musiał interweniować kilka razy. Były też przypadki, że trzeba było szybko wieźć kogoś do szpitala, albo że ktoś został poparzony lub urwało komuś palec.
J.U.: Można usłyszeć na osiedlach, że zakaz używania petard jest nagminnie łamany. Czy można coś z tym zrobić?
J.K.: Z reguły materiały pirotechniczne używane są przez nieletnich. Trudno tak naprawdę stwierdzić, kto tę petardę rzucił. Oczywiście, czasem udaje się zatrzymać takie osoby i zaprowadzić do rodziców. Kończy się to na reprymendzie, bo przecież nie możemy wystawić mandatu.
J.U.: Gdy państwo spotykają się z rodzicami takich nieletnich, którzy trochę nabroili, to jak reagują ich rodzice?
J.K.: Różnie. Są rodzice bardzo odpowiedzialni i wtedy dziecko otrzymuje naganę, ale są też tacy, którzy reagują tymi słowami: "Nie macie co robić, tylko czepiacie się niewinnych ludzi i dzieci". Mamusia lub tatuś niestety często nie zastanawiają się, skąd ich dziecko miało pieniądze na zakup fajerwerków.
J.U.: Nie można sprzedawać petard osobom nieletnim. Czy można komuś takie wykroczenie udowodnić?
J.K.: Można, ale różnie ten zakaz jest respektowany. Podchodzimy do tego bardzo rygorystycznie. Zresztą strażnicy już w listopadzie docierali do sprzedawców i przypominali o tym. Zauważam, że sprzedawcy teraz bardziej niż kiedyś się pilnują. Cieszy mnie, że w tym roku jest jakoś mniej "osiedlowych wybuchów". Albo nasze komunikaty odnoszą skutek, albo też i ludzie generalnie mają trochę mniej pieniędzy i nie wszyscy te materiały kupują.
Wywiady Studia El emitowane są w każdy wtorek i piątek na antenie Telewizji Elbląskiej, zawsze po Wiadomościach o 17.15.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)