Związkowcy z Tramwajów Elbląskich zmodyfikowali dzisiaj swoje żądania. - Zaproponowaliśmy między innymi, że zgodzimy się na wypłatę podwyżek w dwóch ratach. W sumie 500 złotych zł dla każdego pracownika, który ma wynagrodzenie zasadnicze poniżej 3250 złotych brutto. Kwestia osób więcej zarabiających jest jeszcze do ustalenia – mówi Roman Kluczyk, przewodniczący organizacji związkowej w TE.
Dzisiaj rano odbyło się spotkanie przedstawicieli strajkującej załogi z dyrekcją Tramwajów Elbląskich. - Przedstawiliśmy zmodyfikowaną propozycję. Przekazaliśmy dyrekcji propozycję wypłaty 500 złotych podwyżki w dwóch ratach. Pierwszą licząc od początku roku, drugą w połowie roku, by dać czas władzom na zmiany w budżecie miasta. Ta propozycja ma dotyczyć tych pracowników, których wynagrodzenie zasadnicze jest mniejsze niż 3250 złotych brutto. Kwestia osób zarabiających więcej jest jeszcze do ustalenia – uważa Roman Kluczyk. - Pozostałe żądania zostają bez zmian: ograniczenie liczby nadgodzin do 150 rocznie i wypłata trzynastek za 2019 rok w całości. Strajkujący są nadal zdeterminowani, nie odpuszczamy. Nie mamy odpowiedzi od dyrekcji, ani władz miasta. Czekamy.
- Ta propozycja nic nowego nie wnosi, jest tożsama z poprzednią. Nie jesteśmy w stanie spełnić tych żądań, nie mamy żadnych środków na podwyżki. Mówiliśmy o tym jeszcze zanim rozpoczął się strajk. Obecnie wymieniamy się pismami z komitetem strajkowym, czekamy na wyniki pracy zespołu powołanego przez pana prezydenta, który analizuje finanse komunikacji miejskiej – odpowiada Tomasz Świętoń, zastępca dyrektora Tramwajów Elbląskich. - Zaprosiliśmy stronę społeczną do powołanej przez dyrektora spółki wewnętrznej komisji ds. restrukturyzacji firmy, aby wspólnie wypracować ewentualne oszczędności w obecnym budżecie, ale komitet strajkowy nie przyjął zaproszenia.
Dzisiaj odbyło się kolejne spotkanie prezydenckiego zespołu. Jak przekazała nam Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga, trwają analizy dotyczące finansów związanych z miejską komunikacją.