Po 12 godzinach okupacji zakładu szwaczki z firmy odzieżowej Hetman zakończyły strajk. Członkinie Solidarności uznały, że dalsze prowadzenie okupacji mija się z celem, bo firma i tak zostanie do końca roku zlikwidowana.
Podczas strajku okupacyjnego doszło do półtoragodzinnego spotkania związkowców z prezesem Hetmana. Po tej rozmowie szef elbląskiej Solidarności powiedział, że nie ma żadnych szans na utrzymanie firmy.
- Prezes Przezpolewski zapowiedział, że początkiem likwidacji jest zwolnienie członkiń Solidarności, ale do końca roku zamierza zwolnić wszystkie pracownice. Przyznał się do kilku błędów, które popełnił, ale nie zamierza dalej prowadzić tej firmy – oświadczył Kozłowski.
Szef Solidarności uważa, że trzeba ratować te miejsca pracy.
- Ja się tego podejmuję, ale sam sobie nie poradzę. Musi się w to zaangażować przede wszystkim prezydent miasta, który jest odpowiedzialny za likwidowanie bezrobocia. Trzeba jak najszybciej znaleźć kontrahenta, który by przejął firmę - dodał Kozłowski.
Prezes Hetmana o strajku zawiadomił policję. Jako powód podał art. 193 kodeksu karnego i uznał, że szwaczki "wdarły" się do zakładu i nie chcą go dobrowolnie opuścić. Policjanci sprawdzili zakład, ale nie interweniowali.
Kilka minut po godzinie 20.00 strajkujące kobiety opuściły zakład. Witało je kilkanaście innych pracownic, które mają trzymiesięczne wypowiedzenia i są na zaległych urlopach. Pod firmą czekali też mężowie strajkujących kobiet.
- Dzisiejsze rozmowy z prezesem nie odniosły skutku, ale musiałyśmy coś zrobić, strajk to była ostateczność - powiedziała Barbara Chmielewska, szefowa komisji zakładowej Solidarności.
Strajkujące w zakładzie kobiety były oburzone, że po godzinie 15.00 wyłączono im światło i... powykręcano klamki w ubikacjach, by nie mogły z nich skorzystać. Szef elbląskiej Solidarności zapowiedział, że to nie koniec sprawy Hetmana. Zamierza zwrócić się do prezydenta i wojewody o interwencję , a już w najbliższy piątek właśnie pod Hetmanem rozpocznie się wiec w obronie praw pracowniczych. Przypadnie on w rocznicę Porozumień Sierpniowych.
Zobacz także: "Szwaczki strajkują"
- Prezes Przezpolewski zapowiedział, że początkiem likwidacji jest zwolnienie członkiń Solidarności, ale do końca roku zamierza zwolnić wszystkie pracownice. Przyznał się do kilku błędów, które popełnił, ale nie zamierza dalej prowadzić tej firmy – oświadczył Kozłowski.
Szef Solidarności uważa, że trzeba ratować te miejsca pracy.
- Ja się tego podejmuję, ale sam sobie nie poradzę. Musi się w to zaangażować przede wszystkim prezydent miasta, który jest odpowiedzialny za likwidowanie bezrobocia. Trzeba jak najszybciej znaleźć kontrahenta, który by przejął firmę - dodał Kozłowski.
Prezes Hetmana o strajku zawiadomił policję. Jako powód podał art. 193 kodeksu karnego i uznał, że szwaczki "wdarły" się do zakładu i nie chcą go dobrowolnie opuścić. Policjanci sprawdzili zakład, ale nie interweniowali.
Kilka minut po godzinie 20.00 strajkujące kobiety opuściły zakład. Witało je kilkanaście innych pracownic, które mają trzymiesięczne wypowiedzenia i są na zaległych urlopach. Pod firmą czekali też mężowie strajkujących kobiet.
- Dzisiejsze rozmowy z prezesem nie odniosły skutku, ale musiałyśmy coś zrobić, strajk to była ostateczność - powiedziała Barbara Chmielewska, szefowa komisji zakładowej Solidarności.
Strajkujące w zakładzie kobiety były oburzone, że po godzinie 15.00 wyłączono im światło i... powykręcano klamki w ubikacjach, by nie mogły z nich skorzystać. Szef elbląskiej Solidarności zapowiedział, że to nie koniec sprawy Hetmana. Zamierza zwrócić się do prezydenta i wojewody o interwencję , a już w najbliższy piątek właśnie pod Hetmanem rozpocznie się wiec w obronie praw pracowniczych. Przypadnie on w rocznicę Porozumień Sierpniowych.
Zobacz także: "Szwaczki strajkują"
J