W Elblągu gościł senator Stefan Niesiołowski. Znany ze swoich niekonwencjonalnych wypowiedzi polityk i tym razem nie zawiódł słuchaczy.
Stefan Niesiołowski zawitał do naszego miasta, aby wesprzeć swoją koleżankę - senator Elżbietę Gelert, w staraniach o posadę prezydenta naszego miasta. W piątek 13 października uczynił to pokrótce w trakcie zwołanej specjalnie w tym celu konferencji prasowej, po czym przeszedł do spraw, które - jak można było zauważyć - pasjonują go znacznie bardziej. A jego pasją jest niewątpliwie dokopywanie politycznym przeciwnikom.
Najpierw dostało się prezydentowi Słoninie za koniunkturalne porzucenie SLD i brak zdecydowania w zgłoszeniu swojej kandydatury.
Następnie senator wsiadł na swojego ulubionego konika, a w zasadzie kaczkę. Nie był chyba pewien, czy elbląscy dziennikarze dostrzegli rozziew między słowami a czynami premiera IV RP, bo po raz kolejny wypomniał mu złożone w Stoczni Gdańskiej uroczyste przyrzeczenie, że nie będzie więcej paktował z ludźmi o wątpliwej reputacji. Zgromadzeni wysłuchali tego z należnym gościowi szacunkiem.
Nie był to jednak koniec objawiania prawd oczywistych. Pognębiwszy niesłownego premiera, senator przeszedł do europosła Giertycha seniora, który, zapewne wskutek gwałtownego przypływu pomroczności jasnej, zanegował w Brukseli teorię ewolucji Darwina. Nie ma w tym nic specjalnie dziwnego, w europarlamecie przyzwyczajono się już do nieprzytomnych wystąpień ojca ministra (edukacji). Profesor Niesiołowski musiał jednak w oczach dziennikarzy elbląskich mediów dostrzec jakiś cień niepewności, bo poświęcił przynajmniej kilka minut na udowadnianie zgromadzonym, że pochodzą od małpy. Obecni na konferencji dziennikarze przyjęli tę lekcję z pokorą, chociaż trudno powiedzieć, czy zostali przekonani.
Aha, zapomniałbym o najważniejszym - senator Gelert jako swój największy atut wymieniła „świeżość”, w przeciwieństwie do „zasiedzenia” obecnego prezydenta. Ja od siebie na plus zapisałbym jej to, że nie mamiła nas już widokiem drapaczy chmur rodem z Manhattanu.
Więcej programu w tym programie wyborczym - chciałoby się zakrzyknąć. I zero polityki! Tą elblążanie, podobnie jak większość Polaków, są wystarczająco zmęczeni i zniesmaczeni. Wyborcy oczekują konkretów.
Mój przyjaciel ze szkolnej ławy, obecnie dyrektor jednego z dużych szpitali klinicznych, twierdzi, że pani dyrektor Gelert to świetny fachowiec, cieszący się bardzo dobrą opinią w swoim środowisku. Nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć. Pani Elżbieto, czekamy więc na więcej!
Najpierw dostało się prezydentowi Słoninie za koniunkturalne porzucenie SLD i brak zdecydowania w zgłoszeniu swojej kandydatury.
Następnie senator wsiadł na swojego ulubionego konika, a w zasadzie kaczkę. Nie był chyba pewien, czy elbląscy dziennikarze dostrzegli rozziew między słowami a czynami premiera IV RP, bo po raz kolejny wypomniał mu złożone w Stoczni Gdańskiej uroczyste przyrzeczenie, że nie będzie więcej paktował z ludźmi o wątpliwej reputacji. Zgromadzeni wysłuchali tego z należnym gościowi szacunkiem.
Nie był to jednak koniec objawiania prawd oczywistych. Pognębiwszy niesłownego premiera, senator przeszedł do europosła Giertycha seniora, który, zapewne wskutek gwałtownego przypływu pomroczności jasnej, zanegował w Brukseli teorię ewolucji Darwina. Nie ma w tym nic specjalnie dziwnego, w europarlamecie przyzwyczajono się już do nieprzytomnych wystąpień ojca ministra (edukacji). Profesor Niesiołowski musiał jednak w oczach dziennikarzy elbląskich mediów dostrzec jakiś cień niepewności, bo poświęcił przynajmniej kilka minut na udowadnianie zgromadzonym, że pochodzą od małpy. Obecni na konferencji dziennikarze przyjęli tę lekcję z pokorą, chociaż trudno powiedzieć, czy zostali przekonani.
Aha, zapomniałbym o najważniejszym - senator Gelert jako swój największy atut wymieniła „świeżość”, w przeciwieństwie do „zasiedzenia” obecnego prezydenta. Ja od siebie na plus zapisałbym jej to, że nie mamiła nas już widokiem drapaczy chmur rodem z Manhattanu.
Więcej programu w tym programie wyborczym - chciałoby się zakrzyknąć. I zero polityki! Tą elblążanie, podobnie jak większość Polaków, są wystarczająco zmęczeni i zniesmaczeni. Wyborcy oczekują konkretów.
Mój przyjaciel ze szkolnej ławy, obecnie dyrektor jednego z dużych szpitali klinicznych, twierdzi, że pani dyrektor Gelert to świetny fachowiec, cieszący się bardzo dobrą opinią w swoim środowisku. Nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć. Pani Elżbieto, czekamy więc na więcej!