Szczekaczka z czasów socjalizmu, łabędź i zjeżdżalnia - takie m.in. rzeźby powstały podczas dwudniowego elbląskiego pleneru rzeźby w śniegu. To pierwszy taki plener w historii miasta i jeden z nielicznych, o ile nie pierwszy w kraju.
Pomysłodawcą festiwalu śniegu w Elblągu był miejscowy artysta rzeźbiarz Roman Fus, który kilkakrotnie uczestniczył w podobnych spotkaniach w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.
- Jestem bardzo zadowolony, mróz 2 lub 3 stopnie, śnieg dobrze ubity, to prawie tak jak za granicą. Tyle tylko, że nie ma ekip międzynarodowych – powiedział Roman Fus.
Dwie wielkie i cztery nieco mniejsze bryły śnieżne stanęły na dziedzińcu Galerii El. Wcześniej Przedsiębiorstwo Zieleni Miejskiej uformowało je w śnieżne sześciany za pomocą specjalnych szalunków. Śnieg był porządnie ubity. Do rzeźbienia używano różnych narzędzi, niekoniecznie nawet związanych ze sztuką. Bo oto "w ruch" poszły łopaty, szpadle, drut kolczasty, piły, noże, a nawet korkociąg i drewniana łyżka.
- To wydaje się proste, ale tak naprawdę trzeba się sporo napracować - komentowali uczestnicy pleneru.
W plenerze uczestniczyli artyści, młodzież i dziennikarze.
Ponieważ jesteśmy pragmatyczni i praktyczni, nad naszą rzeźbą nie trzeba było wielce się zastanawiać. Zrobiliśmy mikrofon radiowy, telewizor ("Koral", rocznik 1967) oraz... kufel piwa.
- Jestem bardzo zadowolony, mróz 2 lub 3 stopnie, śnieg dobrze ubity, to prawie tak jak za granicą. Tyle tylko, że nie ma ekip międzynarodowych – powiedział Roman Fus.
Dwie wielkie i cztery nieco mniejsze bryły śnieżne stanęły na dziedzińcu Galerii El. Wcześniej Przedsiębiorstwo Zieleni Miejskiej uformowało je w śnieżne sześciany za pomocą specjalnych szalunków. Śnieg był porządnie ubity. Do rzeźbienia używano różnych narzędzi, niekoniecznie nawet związanych ze sztuką. Bo oto "w ruch" poszły łopaty, szpadle, drut kolczasty, piły, noże, a nawet korkociąg i drewniana łyżka.
- To wydaje się proste, ale tak naprawdę trzeba się sporo napracować - komentowali uczestnicy pleneru.
W plenerze uczestniczyli artyści, młodzież i dziennikarze.
Ponieważ jesteśmy pragmatyczni i praktyczni, nad naszą rzeźbą nie trzeba było wielce się zastanawiać. Zrobiliśmy mikrofon radiowy, telewizor ("Koral", rocznik 1967) oraz... kufel piwa.
J