Dostaliśmy dzisiaj list, który dowodzi, niektórzy z nas, widząc ptaka, widzą coś więcej niż potencjalne zagrożenie ptasią grypą. Pan Tomasz Barański znalazł dziś na ul. Suwalskiej ranną mewę.
„...zauważyłem rannego ptaka. Mewa leżała na środku drogi, nie dawała do siebie podejść.
Zadzwoniłem na numer dyżurnego Straży Miejskiej, jaki dostałem w informacji telefonicznej TP, lecz nikt tam nie odbierał telefonu, więc zgłosiłem ów fakt na policję – pisze pan Tomasz. - Było to około godz. 14. Zgłoszenie zostało przyjęte, teraz jest godz. 16.30, ptak dalej leży na środku drogi. Samochody przejeżdżają obok, ludzie się przyglądają, jakieś dzieci chciały go nakarmić bułką, lecz ptak dał im do zrozumienia, że głodny nie jest.”
Niedługo potem dostaliśmy drugi list od pana Tomasza: - Sprawa znalazła swój finał. Krótko po godz. 17 przyjechali panowie ze schroniska, zapakowali ptaka i odjechali - napisał.
To budujące, że w czasie, gdy w mediach pojawiają się informacje o ludziach, którzy chcą niszczyć bocianie gniazda, na ul. Suwalskiej w Elblągu ktoś martwi się o ranną mewę.
Zadzwoniłem na numer dyżurnego Straży Miejskiej, jaki dostałem w informacji telefonicznej TP, lecz nikt tam nie odbierał telefonu, więc zgłosiłem ów fakt na policję – pisze pan Tomasz. - Było to około godz. 14. Zgłoszenie zostało przyjęte, teraz jest godz. 16.30, ptak dalej leży na środku drogi. Samochody przejeżdżają obok, ludzie się przyglądają, jakieś dzieci chciały go nakarmić bułką, lecz ptak dał im do zrozumienia, że głodny nie jest.”
Niedługo potem dostaliśmy drugi list od pana Tomasza: - Sprawa znalazła swój finał. Krótko po godz. 17 przyjechali panowie ze schroniska, zapakowali ptaka i odjechali - napisał.
To budujące, że w czasie, gdy w mediach pojawiają się informacje o ludziach, którzy chcą niszczyć bocianie gniazda, na ul. Suwalskiej w Elblągu ktoś martwi się o ranną mewę.
PD