Nie mam żadnych wątpliwości, że Elbląg zasługuje na koncentrację i uwagę. Mi zależy na tym szczególnie, bo mam powód do osobistych wyrzutów sumienia, że nie potrafiłem przypilnować tej ekipy, która rozczarowała tak wielu elblążan. Dziś będę spotykał się z różnymi środowiskami, z pełnym przekonaniem, że kandydatura Elżbiety Gelert jest bez pudła, bez ryzyka – zapewniał premier Donald Tusk, który w ostatnim dniu kampanii wyborczej gości w Elblągu. Zobacz fotoreportaż.
- Czuję się bardzo zobowiązany wobec mieszkańców i pani Elżbiety Gelert. To zobowiązanie wynika z faktu, że elblążanie podjęli decyzję o odwołaniu poprzedniej ekipy, która jest częścią formacji, której jestem liderem – mówił Donald Tusk. - Jestem tu po to, by usłyszeć, co takiego stało się z ludźmi, którzy rządzili Elblągiem - z wyboru elblążan i naszej rekomendacji, jakiego typu błędów powinien każdy samorządowiec w przyszłości unikać. Pani Elżbieta Gelert, jako dyrektor szpitala, przez całe swoje życie zawodowe pokazuje, że z całą pewnością nie ma tych wad, które w czasie referendum zarzucono byłemu prezydentowi i jego ekipie. Gdybym nie miał pełnego przekonania, że dla Elbląga pani Elżbieta może być tym, kim jest dla tego szpitala – a jest osobą bardzo odpowiedzialną, świetnie gospodarującą środkami - to głowy bym nikomu nie zawracał. Rozmawiałem z pracownikami szpitala – kontynuował premier – i takich recenzji pani Elżbiecie pozazdrościłem. Mówili z przekonaniem o jej dobrym sercu, kompetencjach i odwadze. Ona pokazała, że nawet wtedy, gdy nie jest łatwo, można dobrze zarządzać szpitalem i go rozbudowywać. Taka mieszanka umiejętności i kompetencji byłaby Elblągowi bardzo przydatna. Dziś będę spotykał się z różnymi środowiskami, z pełnym przekonaniem, że ta kandydatura jest bez pudła, bez ryzyka. Mam nadzieję, że swoją obecnością nie zaszkodzę tak świetnej kandydatce – dodał z uśmiechem Donald Tusk.
Gospodarna gospodyni
Z wizyty szefa Platformy satysfakcji nie kryła dziś Elżbieta Gelert: - Ci, którzy do tej pory wątpili, że Platforma, a przede wszystkim jej szef, mnie popiera, to w tej chwili mają dowód na to, że tak właśnie jest. Zaprosiłam pana premiera też dlatego, bo chciałam się pochwalić nowym blokiem operacyjnym, który powstaje ze środków pozyskanych z Unii Europejskiej – dodała. – To inwestycja warta 57 mln zł, z czego ponad 30 mln to środki unijne. Inwestycja, która rozpoczęła się w 2011 r. dobiega końca. Tu będzie głównie blok, czyli 8 sal operacyjnych, 15 łóżek OIOM i centralna sterylizatornia. Obiekt zostanie oddany do użytku na przełomie września i października tego roku.
Wizyta ze strachu?
Dziennikarze chcieli wiedzieć, jak poważnie szef Platformy Obywatelskiej traktuje wybory w Elblągu? Dziś przyjechał, ale czy to nauczka po Rybniku, gdzie PO przegrała czy strach przed Warszawą?
- Dla bojących się nie ma miejsca w polityce, oni przegrywają na starcie – stwierdził Donald Tusk. - Na pewno strach czy obawa nie są tutaj motywacją. Nie mam żadnych wątpliwości, że Elbląg zasługuje na koncentrację i uwagę. Mi zależy na tym szczególnie, bo mam powód do osobistych wyrzutów sumienia, że nie potrafiłem przypilnować tej ekipy, która rozczarowała tak wielu elblążan, chociaż prawdopodobnie te oceny nie zawsze będą jednoznaczne. I zależy mi bardzo na Elblągu, na każdym polskim mieście, bo jestem premierem. A poza wszystkim nikt nie lubi przegrywać. Ja też nie i będzie mi zależało na tym, by pani Elżbieta Gelert wygrała.
- To, co jest powodem rozżalenia czy smutku, czyli odwołanie prezydenta jest ilustracją tego, jak dobrym pomysłem były bezpośrednie wybory – podkreślał premier. - To znaczy, że władza jest w rękach obywateli, którzy sami wybierają prezydenta, sami go też mogą odwołać. A liderzy partyjni nie mają tu dużo do powiedzenia – kontynuował - to elblążanie będą decydowali. I w małym stopniu będą brali przy tym pod uwagę moje oceny, czy Leszka Millera, czy Janusza Palikota.
Panem są wyborcy
Dziennikarze przytaczali też wyniki najnowszych sondaży: według Rzeczpospolitej 26- procentowym poparciem cieszy się w Elblągu PiS, a 16 proc. to wynik Elżbiety Gelert. To może wskazywać na to, że będzie druga tura wyborów.
- Niektórzy nie wytrzymują presji, szczególnie, kiedy mają wysokie sondaże i chyba tak też było w Elblągu – mówił premier. - Łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a panem w tym wypadku są wyborcy. Bardzo się cieszę, że pani Gelert, której polityka nie jest żywiołem, raczej pomaganie ludziom, w tych sondażach jest wśród liderów. To oznacza, że jest sprawiedliwość na niebie i ziemi. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona dźwiga brzemię tego, co zdarzyło się w referendum – dodał Donald Tusk. - Start pani Elżbiety Gelert jest obciążony niepowodzeniem poprzedniej ekipy więc tym bardziej podziwiam jej odwagę i determinację. Nawet, jeśli PO dziś nie zachwyca wszystkich mieszkańców Elbląga to pani Elżbieta Gelert ma tyle własnych atutów, że ma realną szansę wygrać.
Premier nie dla mieszkańców
Premier Donald Tusk ma dziś napięty grafik. Spotka się m.in. z przedsiębiorcami, odwiedzi PWSZ. W programie jego wizyty nie ma jednak otwartego spotkania z mieszkańcami. I dlaczego w ostatniej chwili zdecydował się na wizytę w Elblągu?
- To nie jest tak, że jednak się zdecydowałem – wyjaśniał premier. - To, że będą w Elblągu wiedziałem od początku, ale kalendarz się skomplikował przez moją kontuzję. Nie ukrywam też, że w przeciwieństwie do liderów partii mam więcej zobowiązań, jako premier – dodał. – I nie czuję się zamknięty – zaznaczył - chciałem dziś porozmawiać z kilkoma środowiskami o tym, co w Elblągu jest potrzebne. A miasto potrzebuje pieniędzy i mądrego dysponowania tymi pieniędzmi. Na efektowne spotkania będzie jeszcze czas. Ja raczej gustuję w kontakcie bezpośrednim – podkreślał Donald Tusk - i nawet dziś, po wyjściu ze szpitala, miałem już kilka rozmów, niektóre były trudne. Kto chce, zawsze mnie dopadnie – zakończył z uśmiechem premier.