"Przez nierzetelność dziennikarską zostałem postawiony w jednym rzędzie ze skazanymi prawomocnymi wyrokami karnymi członkami jednostek wojskowych, które uczestniczyły w pacyfikacji robotników" - tak skomentował informacje opublikowane w dzienniku "Fakt" poseł Prawa i Sprawiedliwości Leonard Krasulski i zapowiedział podjęcie kroków prawnych. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy, odczytał oświadczenie i zakończył tym samym trwającą zaledwie cztery minuty konferencję prasową.
Dziennik "Fakt" podał wczoraj (3 stycznia), że bliski kolega Jarosława Kaczyńskiego i szef PiS w Elblągu Leonard Krasulski od lat ukrywał, że 7 lat służył w Ludowym Wojsku Polskim. W 1. Warszawskim Pułku Czołgów z Elbląga. To właśnie ta jednostka pacyfikowała stoczniowców na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. W rozmowie z "Faktem" poseł stwierdził, że w tamtym czasie odmówił wykonania rozkazu i został w koszarach. To wywowało burzę.
Wczoraj poseł Leonard Krasulski nie chciał komentować tych informacji. Na dziś zwołał konferencję prasową, na której odczytał oświadczenie o następującej treści:
"Niniejszym oświadczam, iż wymieniona publikacja zawiera nierzetelne i nieuczciwe treści, a tezy w nich zawarte naruszają moje dobre imię, łącząc mnie z tragicznymi wydarzeniami grudnia 1970 roku. Przez nierzetelność dziennikarską zostałem postawiony w jednym rzędzie ze skazanymi prawomocnymi wyrokami karnymi członkami jednostek wojskowych, które uczestniczyły w pacyfikacji robotników. Oświadczam, że podejmę wszelkie możliwe kroki prawne przeciwko nierzetelnym wydawcom i dziennikarzom rozpowszechniającym te stawiające mnie w złym świetle treści".
Odczytał i wyszedł. Dziennikarze nie odpuścili i ruszyła lawina pytań. Pozostały one bez odpowiedzi, gdyż za posłem szybko zamknęły się drzwi.
Na sali pozostał jedynie Rafał Traks, członek zarządu elbląskiego PiS, który też nie był skory do rozmowy. Rozdał dziennikarzom treść oświadczenia Leonarda Krasulskiego na piśmie i zachęcał do zapoznania się z informacjami dotyczącymi służby wojskowej posła, a wśród tych m.in: że do stycznia 1970 r. Krasulski był poborowym w 1.Warszawskim Pułku Czołgów, potem do czerwca 1970 r. elewem w 57. Batalionie Medycznym. Następnie do października 1972 r. figuruje jako dowódca drużyny ewakuacyjnej w 1.Warszawskim Pułku Czołgów, a po tym okresie jako dowódca kompanii medycznej w tym oddziale. W 1976 r. Krasulski został zdegradowany do stopnia szeregowca. Poseł nie chce jednak wyjaśnić, dlaczego został wówczas zdegradowany.
Kserokopie dokumentów opublikował portal niezalezna.pl oraz Ministerstwo Obrony Narodowej: "W związku z próbą szkalowania Posła na Sejm RP Leonarda Krasulskiego publikujemy dokumentację potwierdzającą fakty represji, jakie spadły na posła Krasulskiego w czasie służby wojskowej za jego postawę niepodległościową". W dokumentach można przeczytać m.in. ocenę, jaką Leonardowi Krasulskiemu wystawli w latach 70. przełożeni: "okazał się podoficerem niezdyscyplinowanym, małowartościowym, ze swoich obowiązków wywiązywał się (średnioczytelne) połowicznie". "Nie troszczy się o warunki bytowe żołnierzy. Musi być pod stałą kontrolą przełożonych. Samodzielnie nic nie potrafi zrobić. Nie dba o powierzone mu mienie" - stwierdzono w opinii.
Pytanie dziennikarza TVN24, dlaczego poseł Krasulski ukrywał swoją wojskową przeszłość, Rafał Traks skwitował: - Ja o niej wiedziałem. Pytanie - dlaczego nie wiedzieli inni, wyborcy PiS. - Znam wiele osób, które też wiedziały - odpowiedział Rafał Traks i dodał, że nie będzie więcej wypowiedzi, póki pozwy sądowe nie zostaną dostarczone stronom.