Rozmowa z ambasadorem Indii Anilem Wadhwa, który był w piątek gościem Centrum Kultury Światowid.
Przyjechał Pan do Elbląga na wernisaż wystawy zdjęć z podróży do Indii, wykonanych przez elblążankę Krystynę Olechnowicz. Czy te zdjęcia oddają naturę i ducha Pana kraju?
Anil Wadhwa: Tak, wydaje mi się, że rzeczywiście świetnie oddają ducha mojego kraju. Są na nich zabytki, ale też różni ludzie i regiony Indii.
Jakie są Indie?
Po pierwsze, wydaje mi się, że warto poznać naszą kulturę, która jest kulturą starą i bardzo bogatą. Historia Indii sięga pięciu tysięcy lat wstecz, a wspaniałe eposy mówią nie tylko o czasach, w których były tworzone, ale zawierają też ważne i uniwersalne przesłania społeczne. Dla nas równie istotna, co przeszłość, jest współczesność i możliwości rozwoju gospodarczego. Warto zwrócić uwagę na to, co się u nas stało w ostatnich latach, a co mogło, lecz niekoniecznie miało miejsce w innych, bardziej rozwiniętych krajach. Myślę o rozpoczętym na początku lat dziewięćdziesiątych zwrocie w gospodarce i zmianach, jakie ten zwrot spowodował. I tutaj widzę pewne podobieństwa pomiędzy Indiami a Polską. Polska też jest krajem, który szybko się rozwija i w którym nastąpiły znaczące zmiany. Tak jak i u nas, tym, co ma podźwignąć kraj, jest teraz przede wszystkim edukacja i możliwie szeroki dostęp do niej. I jeśli w Polsce można by - tak zresztą jest w Indiach - połączyć wzrost ekonomiczny z położeniem większego nacisku na dostęp do edukacji i naukę, to byłoby bardzo dobrze.
Indie to też niezwykle różnorodny kraj.
Na ponad trzech milionach kilometrów kwadratowych żyje jedna szósta wszystkich mieszkańców Ziemi. Obywatele mojego kraju mówią osiemnastoma językami, ponad setką dialektów i są wyznawcami przynajmniej sześciu większych religii. Oczywiste jest więc, że ktoś, kto do nas przybywa, nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego. Bardzo trudno jest tę różnorodność uchwycić na wystawie czterdziestu fotografii, a nawet na każdej innej, większej. Natomiast wydaje mi się, że w przypadku elbląskiej wystawy udało się osiągnąć to, że zostały pokazane wszystkie strumienie indyjskiego życia, więc z tego względu wystawa ta jest bardzo dobra.
Ludzie Zachodu, także Polacy, walczą o zachowanie różnorodności. W czasach pop-kultury i postępującej unifikacji jest to jednak bardzo trudne.
Wydaje mi się, że, rzeczywiście, kultura jest tym, co broni nas wszystkich przed tym wszystkim, co złego napływa z zewnątrz. Polska to kraj o długiej historii i przede wszystkim o tradycji dużej, dobrej rodziny, dlatego wydaje mi się, że podążając za tą swoją tradycją potraficie się oprzeć negatywnym wpływom zewnętrznym.
Co sądzi Pan na temat indyjskiego kina, które, choć dalekie, znane jest w Polsce?
No cóż, moja opinia na temat kina indyjskiego jest oczywiście bardzo pozytywna. To kino, które zaskarbiło sobie sympatię wielu milionów widzów na całym świecie, przede wszystkim dostarcza bardzo dobrej rozrywki, ale jednocześnie potrafi przyciągać uwagę. Jednocześnie jest to nie tylko kino czysto rozrywkowe, bo pokazuje pewne wzorce, jak należy żyć i postępować. Myślę, że ono prezentuje pozytywnie zakończoną walkę dobra ze złem.
Czy sądzi Pan, że mimo ogromnej odległości, jaka dzieli nasze kraje, możliwa byłaby współpraca filmowców?
Muszę powiedzieć, że taka współpraca już ma miejsce. W ubiegłym roku w Polsce odbyły się trzy festiwale filmów indyjskich, a jedna z indyjskich produkcji jest obecnie kręcona w Polsce. Ekipa filmowców jest teraz w Zakopanem. Zainteresowanie współpracą istnieje i mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić do spotkania grup producentów, po to, aby właśnie tutaj były kręcone indyjskie filmy. Wiem też, że już są zaawansowane rozmowy na temat jednego wspólnego przedsięwzięcia polsko-indyjskiego.
Czy polskie plenery rzeczywiście mogą się podobać filmowcom z Pana kraju?
Polska nie jest ani nudna, ani bezbarwna. W czasie podróży odkryłem, jaki wspaniały jest to kraj i wy po prostu nie doceniacie tego, co macie. Gdziekolwiek się jedzie, dostrzega się ogromne zróżnicowanie. Co innego spotyka się w górach, co innego w środkowej części Polski, a co innego nad morzem. Macie wspaniałe wody i lasy. To niezwykle zielony kraj.
Anil Wadhwa: Tak, wydaje mi się, że rzeczywiście świetnie oddają ducha mojego kraju. Są na nich zabytki, ale też różni ludzie i regiony Indii.
Jakie są Indie?
Po pierwsze, wydaje mi się, że warto poznać naszą kulturę, która jest kulturą starą i bardzo bogatą. Historia Indii sięga pięciu tysięcy lat wstecz, a wspaniałe eposy mówią nie tylko o czasach, w których były tworzone, ale zawierają też ważne i uniwersalne przesłania społeczne. Dla nas równie istotna, co przeszłość, jest współczesność i możliwości rozwoju gospodarczego. Warto zwrócić uwagę na to, co się u nas stało w ostatnich latach, a co mogło, lecz niekoniecznie miało miejsce w innych, bardziej rozwiniętych krajach. Myślę o rozpoczętym na początku lat dziewięćdziesiątych zwrocie w gospodarce i zmianach, jakie ten zwrot spowodował. I tutaj widzę pewne podobieństwa pomiędzy Indiami a Polską. Polska też jest krajem, który szybko się rozwija i w którym nastąpiły znaczące zmiany. Tak jak i u nas, tym, co ma podźwignąć kraj, jest teraz przede wszystkim edukacja i możliwie szeroki dostęp do niej. I jeśli w Polsce można by - tak zresztą jest w Indiach - połączyć wzrost ekonomiczny z położeniem większego nacisku na dostęp do edukacji i naukę, to byłoby bardzo dobrze.
Indie to też niezwykle różnorodny kraj.
Na ponad trzech milionach kilometrów kwadratowych żyje jedna szósta wszystkich mieszkańców Ziemi. Obywatele mojego kraju mówią osiemnastoma językami, ponad setką dialektów i są wyznawcami przynajmniej sześciu większych religii. Oczywiste jest więc, że ktoś, kto do nas przybywa, nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego. Bardzo trudno jest tę różnorodność uchwycić na wystawie czterdziestu fotografii, a nawet na każdej innej, większej. Natomiast wydaje mi się, że w przypadku elbląskiej wystawy udało się osiągnąć to, że zostały pokazane wszystkie strumienie indyjskiego życia, więc z tego względu wystawa ta jest bardzo dobra.
Ludzie Zachodu, także Polacy, walczą o zachowanie różnorodności. W czasach pop-kultury i postępującej unifikacji jest to jednak bardzo trudne.
Wydaje mi się, że, rzeczywiście, kultura jest tym, co broni nas wszystkich przed tym wszystkim, co złego napływa z zewnątrz. Polska to kraj o długiej historii i przede wszystkim o tradycji dużej, dobrej rodziny, dlatego wydaje mi się, że podążając za tą swoją tradycją potraficie się oprzeć negatywnym wpływom zewnętrznym.
Co sądzi Pan na temat indyjskiego kina, które, choć dalekie, znane jest w Polsce?
No cóż, moja opinia na temat kina indyjskiego jest oczywiście bardzo pozytywna. To kino, które zaskarbiło sobie sympatię wielu milionów widzów na całym świecie, przede wszystkim dostarcza bardzo dobrej rozrywki, ale jednocześnie potrafi przyciągać uwagę. Jednocześnie jest to nie tylko kino czysto rozrywkowe, bo pokazuje pewne wzorce, jak należy żyć i postępować. Myślę, że ono prezentuje pozytywnie zakończoną walkę dobra ze złem.
Czy sądzi Pan, że mimo ogromnej odległości, jaka dzieli nasze kraje, możliwa byłaby współpraca filmowców?
Muszę powiedzieć, że taka współpraca już ma miejsce. W ubiegłym roku w Polsce odbyły się trzy festiwale filmów indyjskich, a jedna z indyjskich produkcji jest obecnie kręcona w Polsce. Ekipa filmowców jest teraz w Zakopanem. Zainteresowanie współpracą istnieje i mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić do spotkania grup producentów, po to, aby właśnie tutaj były kręcone indyjskie filmy. Wiem też, że już są zaawansowane rozmowy na temat jednego wspólnego przedsięwzięcia polsko-indyjskiego.
Czy polskie plenery rzeczywiście mogą się podobać filmowcom z Pana kraju?
Polska nie jest ani nudna, ani bezbarwna. W czasie podróży odkryłem, jaki wspaniały jest to kraj i wy po prostu nie doceniacie tego, co macie. Gdziekolwiek się jedzie, dostrzega się ogromne zróżnicowanie. Co innego spotyka się w górach, co innego w środkowej części Polski, a co innego nad morzem. Macie wspaniałe wody i lasy. To niezwykle zielony kraj.
Rozmawiała Joanna Torsh