Od początku roku strażacy odnotowali aż 20 wyjazdów do pożarów traw i trzcin. W społeczeństwie wciąż krąży wiele mitów związanych z ich celowym wypalaniem. Służby jak co roku przypominają o niebezpieczeństwie i konsekwencjach związanym z tym procederem.
- Zapachniało, zajaśniało wiosna ach to ty. Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty - tak śpiewał Marek Grechuta w przeboju z 1987 roku. Jednak zamiast zapachu kwiatów i blasku słońca dla funkcjonariuszy Straży Pożarnej, początek wiosny kojarzyć się może bardziej ze swądem palonej trawy i blaskiem szalejących płomieni.
Jak co roku na terenie całej Polski, także powiatu elbląskiego strażacy zmagają się z pożarami traw i trzcin. Wiele z nich to celowe podpalenia. - Już od 1 stycznia tego roku odnotowano 20 wyjazdów Straży Pożarnej do płonących traw i trzcin w naszym powiecie - informuje oficer prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Elblągu st. kpt. Mateusz Norek. Płoną między innymi łąki, nieużytki rolne i przydrożne rowy. W samym ostatnim tygodniu (między 26 marca, a 3 kwietnia) służby wyjechały do 8 takich przypadków. Patrząc na coroczną tendencję, to dopiero początek. Według statystyk, w zeszłym roku w Polsce, strażacy wzywani byli do pożarów traw i nieużytków rolnych 21 206 razy. W województwie warmińsko-mazurskim odnotowanych było 1007 takich przypadków.
Wypalanie traw było stosowane dawniej w celu oczyszczenia nieużytków rolnych, pastwisk czy pól po zbiorach. Wiele osób uważa także, że to doskonały sposób na użyźnienie gleby. Niestety mit ten nadal funkcjonuje i ma się dobrze. Gwoli ścisłości, popiół faktycznie może być wartościowym nawozem ze względu na zawarty w nim fosfor, wapń i potas. Jednak sam proces wypalania jest dla gleby szkodliwy. Ziemia wyjaławia się, wysusza, traci materię organiczną i hamuje proces rozkładu. Powstałe w taki sposób związki mineralne w niewielkim stopniu przenikają do ziemi, rozwiewane są przez wiatr i spłukiwane przez opady deszczu. Niekorzystny jest także wpływ na klimat ze względu na wydzielane do atmosfery trujące substancje. W wyniku pożarów życie tracą zwierzęta, a ich miejsca lęgowe ulegają zniszczeniu. Oczywiście niekontrolowane rozprzestrzenianie się pożarów niesie ogromne zagrożenie dla ludzi i ich dobytku. Mimo poczucia kontroli nad płomieniami, pożary często przenoszą się na pobliskie lasy oraz zabudowania. Samo zadymienie, które w przypadku takich zdarzeń jest duże, moze powodować ograniczenie widoczności na pobliskich drogach oraz problemy zdrowotne. Warto nadmienić, że prędkość rozprzestrzenienia się takich pożarów, może osiągnąć ponad 20 km/h (to szybciej niż przeciętna prędkość biegu u dorosłego człowieka o średniej sprawności fizycznej).
Zajrzyjmy więc znów do oficjalnych statystyk. W 2023 roku w wyniku pożarów traw i nieużytków rolnych zginęły 3 osoby, a 36 osób było rannych. Strażacy zużyli łącznie 58 629 431 litrów wody, na powierzchni 57,7 km2. Wyjazdy do pożarów odbywały się średnio co 10 minut i trwały średnio 56 minut i 36 sekund. Straty oszacowano łącznie na 68 992 900 złotych.
Co na to wszystko mówi prawo? Przepisy są jasne. Artykuł 130a z ustawy o ochronie przyrody brzmi następująco: "Kto usuwa roślinność przez wypalanie z gruntów rolnych, obszarów kolejowych, pasów przydrożnych, trzcinowisk lub szuwarów, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 30 tys. złotych". Dodatkowo powołując się na artykuł 82 ustawy kodeksu wykroczeń: „Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.
Jak co roku służby apelują do obywateli o rozwagę i zaniechanie wypaleń i przestrzegają przed ich poważnymi konsekwencjami. Przypominamy także, że pożary traw powinniśmy niezwłocznie zgłaszać pod numerem alarmowym 112.