Jutro Agnieszka Staszewska obejmie stanowisko rzecznika prezydenta i Urzędu Miejskiego. To okazja do przypomnienia o sprawie, o której elblążanie słyszą rzadko, bo nie ma miejsca, by pisać o niej na łamach lokalnej prasy, radia czy telewizji - o polityce informacyjnej ratusza.
Elbląscy dziennikarze, a przynajmniej część z nich, od dawna skarżą się na politykę informacyjną Urzędu Miejskiego. Informacje docierają często bardzo przeterminowane, co dla błyskawicznie dziś działających mediów oznacza to samo, co dla sklepu mięsnego sprzedanie mięsa, nad którego zapachem unoszą się już tylko muchy. Urząd regularnie "zapomina" również o informowaniu to o wizycie np. speca Unii Europejskiej (w piśmie wysłanym do redakcji "dzień po" czytamy np., że "w Elblągu gościł ten-to-a-ten, który stwierdził, że Elbląg jest znakomicie przygotowany do wejścia do Unii..."), to o wyniku ważnego spotkania, które właśnie się odbyło, a o którym elbląscy dziennikarze dowiedzą się najwcześniej "dzień po".
Jeśli rzecznik prasowy mówi - nie sądzę, że wyłącznie z własnej inicjatywy - że nie oddzwaniał kilka dni, bo na spotkaniu, które dotyczyło ważnej dla wielu osób sprawy, nic ciekawego się nie wydarzyło, to można zastanowić się, czy to do rzecznika - czy raczej dziennikarza, który prosi o informację, należy odpowiedź na pytanie, co ciekawego w danej sprawie słychać. Jeśli zaś w sprawie "nic się nie wydarzyło", to może publiczne pieniądze, jakie wydano na wyjazd, wyrzucono w błoto?
Nie do końca zrozumiałe pozostaje także zachowanie niektórych przedstawicieli najwyższych władz miasta. W sferze marzeń pozostaje także częstszy niż przy okazji wielkiej fety kontakt z prezydentem, do którego dostępu broni rzecznik - i sekretariat. Nie raz również słyszeliśmy od rzecznika, że on "na razie nic w danej sprawie nie powie, bo prezydent jeszcze nie chce".
Prezydent ma prawo "nie chcieć", ale media - i mieszkańcy, którzy urząd utrzymują, mają prawo pytać.
W większości instytucji w regionie - i w Warszawie - normalne, respektujące zapisane w prawie zasady zachowania urzędników wobec mediów są już normą. Do Elbląga normy te wciąż jeszcze jednak nie do końca dotarły, co może być interpretowane jako brak szacunku dla mediów - i mieszkańców.
Dostęp do informacji na szczeblu samorządu lokalnego, które - jak wynika z orzeczeń m.in. Naczelnego Sądu Administracyjnego - nie należą do informacji tajnych - gwarantuje dziennikarzom prawo prasowe, a każdemu mieszkańcowi - obowiązująca od stycznia ustawa o dostępie do informacji publicznej.
Nowemu rzecznikowi wypadałoby życzyć, aby pamiętał o naszym - elblążan - prawie do informacji.
Zobacz także: "Nowy rzecznik prezydenta"
Jeśli rzecznik prasowy mówi - nie sądzę, że wyłącznie z własnej inicjatywy - że nie oddzwaniał kilka dni, bo na spotkaniu, które dotyczyło ważnej dla wielu osób sprawy, nic ciekawego się nie wydarzyło, to można zastanowić się, czy to do rzecznika - czy raczej dziennikarza, który prosi o informację, należy odpowiedź na pytanie, co ciekawego w danej sprawie słychać. Jeśli zaś w sprawie "nic się nie wydarzyło", to może publiczne pieniądze, jakie wydano na wyjazd, wyrzucono w błoto?
Nie do końca zrozumiałe pozostaje także zachowanie niektórych przedstawicieli najwyższych władz miasta. W sferze marzeń pozostaje także częstszy niż przy okazji wielkiej fety kontakt z prezydentem, do którego dostępu broni rzecznik - i sekretariat. Nie raz również słyszeliśmy od rzecznika, że on "na razie nic w danej sprawie nie powie, bo prezydent jeszcze nie chce".
Prezydent ma prawo "nie chcieć", ale media - i mieszkańcy, którzy urząd utrzymują, mają prawo pytać.
W większości instytucji w regionie - i w Warszawie - normalne, respektujące zapisane w prawie zasady zachowania urzędników wobec mediów są już normą. Do Elbląga normy te wciąż jeszcze jednak nie do końca dotarły, co może być interpretowane jako brak szacunku dla mediów - i mieszkańców.
Dostęp do informacji na szczeblu samorządu lokalnego, które - jak wynika z orzeczeń m.in. Naczelnego Sądu Administracyjnego - nie należą do informacji tajnych - gwarantuje dziennikarzom prawo prasowe, a każdemu mieszkańcowi - obowiązująca od stycznia ustawa o dostępie do informacji publicznej.
Nowemu rzecznikowi wypadałoby życzyć, aby pamiętał o naszym - elblążan - prawie do informacji.
Zobacz także: "Nowy rzecznik prezydenta"
Joanna Torsh