za GW:"Rok 2008.Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru mówi w "Polska The Times": - Złoty będzie się wzmacniał. Kredyty we frankach jeszcze długo pozostaną bezpieczne i opłacalne. 5 sierpnia tamtego roku frank szwajcarski kosztuje nieco ponad 1,9 zł, a tysiące Polaków zaciągają kredyty mieszkaniowe w tej walucie. Doradcy finansowi i ekonomiści tacy jak Petru tłumaczą im, że to właściwie najrozsądniejszy wybór. Pół roku później za franka trzeba zapłacić ponad 3,2 zł. Ryszard Petru mówi jednak dalej: - Jeżeli nie będzie jakiejś megakatastrofy, typu upadek Ukrainy, to jest duża szansa, że poziomu 3,20 zł za franka już nie zobaczymy - zapewnia Polską Agencję Prasową. - Nie jesteśmy w stabilnej sytuacji, ale jesteśmy w takiej sytuacji, że spać możemy wszyscy spokojnie. Również w listopadzie 2014 roku studzi emocje rozgorączkowanych frankowiczów na falach radiowej Jedynki: - Prognozy, że frank będzie niedługo kosztował 4 zł, są oderwane od rzeczywistości.
Niecałe dwa miesiące potem szwajcarski bank centralny uwalnia swą walutę i jej cena szybuje pod niebo. Przez chwilę oscyluje nawet w granicach 5 zł, dziś utrzymuje się na poziomie ponad 4 zł. Zapytany o te wydarzenia Ryszard Petru mówi (w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej"): - Kursu walut nie można przewidywać 40 lat do przodu. Przecież waluty już może nie być, rząd się może zmienić" - dodać należy, że Ryszard Petru w porę przewalutował własny kredyt w ChF.
w 2008 dolar kosztował poniżej 2 zł, teraz ponad 4 zł. , frank był poniżej 3 zł, teraz jest droższy i co z tego. Kredyty się bierze w kwocie, w jakiej się pobiera pensję. Inaczej jest ryzyko wzrostu waluty(lub spadku), na dwoje babka wróżyła. Poza tym nie jest tak strasznie z tymi kredytami, wiem to z autopsji. Problemem był zakup domów lub mieszkań wg starego polskiego przysłowia "zastaw się a postaw się", ot stare porzekadło, a jakże prawdziwe. I to jest cała prawda o "frankowiczach".