Elbląska Solidarność zarzuca szefom Stoczni Elbląskiej, że zastępują pracowników z Elbląga mieszkańcami Trójmiasta. Należąca do grupy Stoczni Gdynia spółka we wrześniu przeniosła produkcję z Elbląga do Gdańska.
Solidarność obawia się, że Stocznia zatrudniając gdańszczan chce oszczędzić na wynajmie autobusów, które dowożą elblążan do pracy. Miało dojeżdżać ich około stu.
- Dojeżdża tylko 30, resztę zmusza się do urlopów - twierdzi Mirosław Kozłowski, przewodniczący Solidarności.
Nie zgadza się z tym Andrzej Szwarc, prezes Stoczni Elbląskiej. Prezes przyznaje, że rzeczywiście część pracowników jest na urlopach, ale tylko dlatego, że na razie spółka nie ma po prostu zamówień. Dodaje także, że 90 procent zatrudnionych w firmie to mieszkańcy Elbląga.
- Na dojazdy miesięcznie wydajemy około siedmu, ośmiu tysięcy zł - tłumaczy Szwarc. - To nie jest suma, która by mogła zachwiać finansami firmy.
Prezes Szwarc zaznacza jednocześnie, że w Stoczni może dojść do zwolnień. Będą one jednak wynikać nie z chęci zastąpienia elblążan innymi pracownikami, ale ze złej sytuacji w przemyśle stoczniowym.
- Dojeżdża tylko 30, resztę zmusza się do urlopów - twierdzi Mirosław Kozłowski, przewodniczący Solidarności.
Nie zgadza się z tym Andrzej Szwarc, prezes Stoczni Elbląskiej. Prezes przyznaje, że rzeczywiście część pracowników jest na urlopach, ale tylko dlatego, że na razie spółka nie ma po prostu zamówień. Dodaje także, że 90 procent zatrudnionych w firmie to mieszkańcy Elbląga.
- Na dojazdy miesięcznie wydajemy około siedmu, ośmiu tysięcy zł - tłumaczy Szwarc. - To nie jest suma, która by mogła zachwiać finansami firmy.
Prezes Szwarc zaznacza jednocześnie, że w Stoczni może dojść do zwolnień. Będą one jednak wynikać nie z chęci zastąpienia elblążan innymi pracownikami, ale ze złej sytuacji w przemyśle stoczniowym.
OP