Wczoraj około południa niemal wszystkie ogólnopolskie stacje radiowe i telewizje zajmowały się sprawą znalezionych w 110 Szpitalu Wojskowym w Elblągu dwóch „pluskiew”. Po kilku godzinach od ujawnienia tego faktu policyjni eksperci wydali jednoznaczną opinię - to, co dostali do zbadania, nie jest urządzeniem podsłuchowym, a jedynie jego atrapą.
Wydaje się, że w żaden sposób nie uspokoiło to zaniepokojonych „medyków z wojskowego”. Pytań i wątpliwości jest wiele, bo urządzenia te umieszczono w gabinecie psychiatry i psychologa na oddziale leczenia nerwic. Nawet domniemany fakt podsłuchu w szpitalu budzi nieufność pacjentów, którzy do lekarzy przychodzą po pomoc. W elbląskim szpitalu leczą się nie tylko cywile, ale także funkcjonariusze różnych formacji.
- W gabinecie psychiatry ludzie mówią o wielu sprawach - mówi Rafał Łuczak, dyrektor NZOZ zajmującego się opieką psychiatryczną w 110 Szpitalu. - O chorobach, nałogach, przykrych zdarzeniach, których doznali. Takie informacje można wykorzystać do manipulowania czy szantażowania.
Oczywiste pytanie jest takie, kto zostawił te przedmioty w pokojach, w których chory rozmawia z terapeutą? Po co to zrobił, nawet jeśli to tylko atrapy? Kto da gwarancję, że w innych miejscach nie ma specjalistycznych urządzeń podsłuchowych?
Można to sprawdzić, ale wynajęcie firmy, która zawodowo zajmuje się taką działalnością, jest bardzo kosztowne. Specjaliści z policji mogliby zrobić w ramach swoich obowiązków, jeśli zapadłaby decyzja o prowadzenia śledztwa w takim kierunku.
Policyjni eksperci z Wydziału Techniki Operacyjnej KWP Olsztyn twierdzą, że: „znalezione elementy nie były częściami składowymi urządzenia podsłuchowego - czytamy w komunikacie zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Przekazany policji „podsłuch” okazał się trzema bateryjkami połączonymi metalową obejmą. Urządzenie to nie mogło spełniać funkcji podsłuchowej i najprawdopodobniej są to elementy zabawki lub innego ogólnodostępnego urządzenia. Na tym etapie nie ma przesłanek wyczerpujących znamiona przestępstwa. Niewykluczone, że zostanie podjęta decyzja o przekazaniu znalezionych elementów ocenie biegłego.”
Jeśli zdarzenie, które zajmowało tak wiele osób i wzbudziło tak wiele przypuszczeń, okaże się jedynie głupim żartem lub prowokacją to, jak dalej czytamy dalej w policyjnym komunikacie, „ewentualnemu sprawcy, zgodnie z kodeksem wykroczeń, może grozić kara grzywny, aresztu lub ograniczenia wolności.”
Na koniec warto dodać, że lekarze z oddziału psychiatrii i leczenia nerwic 110 Szpitala są nie tylko specjalistami z zakresu medycyny. Są oni również - jako absolwenci Wojskowej Akademii Medycznej - dyplomowanymi oficerami Wojska Polskiego.
- W gabinecie psychiatry ludzie mówią o wielu sprawach - mówi Rafał Łuczak, dyrektor NZOZ zajmującego się opieką psychiatryczną w 110 Szpitalu. - O chorobach, nałogach, przykrych zdarzeniach, których doznali. Takie informacje można wykorzystać do manipulowania czy szantażowania.
Oczywiste pytanie jest takie, kto zostawił te przedmioty w pokojach, w których chory rozmawia z terapeutą? Po co to zrobił, nawet jeśli to tylko atrapy? Kto da gwarancję, że w innych miejscach nie ma specjalistycznych urządzeń podsłuchowych?
Można to sprawdzić, ale wynajęcie firmy, która zawodowo zajmuje się taką działalnością, jest bardzo kosztowne. Specjaliści z policji mogliby zrobić w ramach swoich obowiązków, jeśli zapadłaby decyzja o prowadzenia śledztwa w takim kierunku.
Policyjni eksperci z Wydziału Techniki Operacyjnej KWP Olsztyn twierdzą, że: „znalezione elementy nie były częściami składowymi urządzenia podsłuchowego - czytamy w komunikacie zespołu prasowego KMP w Elblągu. - Przekazany policji „podsłuch” okazał się trzema bateryjkami połączonymi metalową obejmą. Urządzenie to nie mogło spełniać funkcji podsłuchowej i najprawdopodobniej są to elementy zabawki lub innego ogólnodostępnego urządzenia. Na tym etapie nie ma przesłanek wyczerpujących znamiona przestępstwa. Niewykluczone, że zostanie podjęta decyzja o przekazaniu znalezionych elementów ocenie biegłego.”
Jeśli zdarzenie, które zajmowało tak wiele osób i wzbudziło tak wiele przypuszczeń, okaże się jedynie głupim żartem lub prowokacją to, jak dalej czytamy dalej w policyjnym komunikacie, „ewentualnemu sprawcy, zgodnie z kodeksem wykroczeń, może grozić kara grzywny, aresztu lub ograniczenia wolności.”
Na koniec warto dodać, że lekarze z oddziału psychiatrii i leczenia nerwic 110 Szpitala są nie tylko specjalistami z zakresu medycyny. Są oni również - jako absolwenci Wojskowej Akademii Medycznej - dyplomowanymi oficerami Wojska Polskiego.
Mira Stankiewicz - Telewizja Elbląska