UWAGA!

Najwyższy czas wyjść w morze...

Rozmowa z Jerzym Kulińskim, żeglarzem, autorem wielu książek, z których ostatnia "Wybrane porty Bałtyku" ukazała się nakładem kartuskiego wydawnictwa "Nowator".

Jak powstały "Wybrane porty Bałtyku", osiemnasta książka w twoim dorobku?
     Ona jest swego rodzaju podsumowaniem. Najpierw były książki o ograniczonych akwenach - o Sundzie, Kalmarsundzie, Gotlandzie, Morzu Północnym. Doszedłem do wniosku, że trzeba wydać "dzieła wybrane". Portów na Bałtyku jest 500 - 600, w tej książce pokazałem siedemdziesiąt i kilkanaście tras - ale dość dokładnych, i nie powtarzając tego, co było w poprzednich książkach. Znalazły się tu najciekawsze porty Danii, Szwecji, Estonii, Łotwy, Litwy, porty niemieckie i mały wyskok na Morze Północne - w rejon Zatoki Helgolandzkiej, którą nazwałem "przedsionkiem Morza Północnego".
     
     Dlaczego akurat te porty?
     Opisałem te, które w moim przekonaniu są warte odwiedzenia. One zostały wybrane spośród wielu, które odwiedziłem - także na podstawie rozmów z żeglarzami - z powodu atrakcji turystycznych, trudnych warunków nautycznych. Nie ma Zatoki Botnickiej, która nie jest żeglarsko ciekawa, nie ma najmniejszego sensu płynąc tak daleko tylko po to, by zobaczyć małe, biedne porty.
     
     Każda twoja książka, co nie jest częste jeśli chodzi o literaturę żeglarską, pełna jest nie tylko bardzo praktycznych informacji, jest to też świetny przewodnik turystyczny o sporych walorach literackich.
     Skoro żeglarze podejmują ryzyko wychodzenia na Morze Bałtyckie, a żegluga po nim jest trudna i uciążliwa, i w końcu przybywają do jakiegoś portu, chcą mieć jakąś nagrodę - doznania estetyczne, chcą zobaczyć coś ciekawego, czekają na porady, gdzie można tanio i dobrze zjeść, wypić dobre piwo. To ostatnie nie dotyczy jednak na pewno Szwecji, która ma ohydne piwo (śmiech).
     
     Który z portów tobie podoba się najbardziej?
     Zaskoczę cię. Heiligenhafen. Jestem z pokolenia, które może być podejrzewane, że niechętnie pływa do portów niemieckich. Ludzie się jednak zmieniają, ja też zmieniam swoje zapatrywania - na podstawie swoich doświadczeń. Heiligenhafen to port, który wita mnie naprawdę serdecznie, który zawsze podnosi biało-czerwoną banderę na maszcie, a poza tym, to takie fajne stare miasteczko, czyściutkie,
     choć czasami, jak przywieje z nord-westu wejście do niego może być kłopotliwe...
     
     Jakie są te porty. Czy coś zmienia się na Wschodzie?
     Moim ulubionym akwenem jest szwedzkie wybrzeże Bałtyku. Ludzie są bardzo gościnni, piękne szkiery, są czyste toalety, można jacht zostawić i nikt nie ukradnie. Litwa, Łotwa i Estonia muszą się jeszcze trochę nauczyć, by tej Europy dosięgnąć we wszystkim, zwłaszcza w cenach, które są wysokie.
     
     Dwa lata temu wydałeś po latach drugą, na nowo napisaną książkę o Zalewie. Co u nas, w naszych portach powinno się zmienić?
     Do Zalewu mam sentyment, bo uczyłem tam pływać mojego syna, poznałem wielu fajnych ludzi i przywiązałem się do tego stopnia, że zrobiłem coś, czego zwykle nie robię - drugie wydanie locji Zalewu... Warunkiem turystycznego ożywienia jest jego udrożnienie przez połączenie z Zatoką Gdańską - i nie przez Szkarpawę czy przekop Wisły, bo nikt nie ma czasu i cierpliwości, by tę drogę pokonywać. Musi powstać kanał łączący Zalew i Zatokę. To odkorkuje Zalew turystycznie i da szansę powrotu do tradycji morskich Elblągowi.
     
     Mówimy oczywiście o przekopaniu Mierzei Wiślanej.
     To opracowanie powstało w Instytucie Morskim, napisało go wielu specjalistów. To parę tomów i nie są to bajki, a poważne opracowanie poważnych instytucji. Byli kiedyś u mnie Holendrzy, interesowali się tym, oglądali, a po tym wszystkim zadali pytanie: Dlaczego tego się nie robi? Nie mogli zrozumieć, nad czym tu w ogóle dyskutować. Dla nich oczywiste jest, że trzeba to zrobić i nie jest to drogie przedsięwzięcie.
     
     Samorządy twierdzą, że 30 milionów dolarów (kwota ze wspominanego opracowania, sprzed kilku lat – przyp. aut.) to zbyt wysoka cena za ożywienie Zalewu i całego regionu.
     Nie ma cudów. Żeby mieć fabrykę, trzeba ją zbudować. Liczenie na dobrą wolę sąsiadów, że oni będą nas przepuszczać, jest polityczną naiwnością. Cieśniny Pilawskiej nie zamknięto po to, żeby nas przepuszczać. Inna sprawa, że droga przez Cieśninę do Gdańska jest ekonomicznie nieuzasadniona, to zbyt daleko i zbyt duże niebezpieczeństwo.
     
     Usłyszałam, że planujesz napisać nową część "Praktyki Bałtyckiej na małym jachcie". Jak zachęciłbyś "szuwarowych" i "zalewowych" żeglarzy do spróbowania swoich sił na Bałtyku?
     Cały czas podkreślam sprawę stopniowania trudności. Mazury są zapchane absolutnie i najwyższy czas, by ci najambitniejsi zaczęli wychodzić na morze. Nie od razu, ale stopniując trudności.
     
     Zobacz także: "Porty wybrane"
rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Hej ! Czy żeglujesz dla dobrego piwa w porcie ? Poza tym szwedzkie piwo ze sklepu jest po prostu piwem niskoalkoholowym co nie daje mu tego promilowego smaku co piwo z kraju nad Wisłą. Jeżeli musisz promilować to zabierz ze soba albo kup w szwedzkim sklepie monopolowym. A teraz trzy cytaty, sprzeczne ze sobą : "Skoro żeglarze podejmują ryzyko wychodzenia na Morze Bałtyckie, a żegluga po nim jest trudna i uciążliwa, i w końcu przybywają do jakiegoś portu, chcą mieć jakąś nagrodę - doznania estetyczne, chcą zobaczyć coś ciekawego, czekają na porady, gdzie można tanio i dobrze zjeść, wypić dobre piwo. To ostatnie nie dotyczy jednak na pewno Szwecji, która ma ohydne piwo (śmiech). " "Moim ulubionym akwenem jest szwedzkie wybrzeże Bałtyku. Ludzie są bardzo gościnni, piękne szkiery, są czyste toalety, można jacht zostawić i nikt nie ukradnie." "Nie ma Zatoki Botnickiej, która nie jest żeglarsko ciekawa, nie ma najmniejszego sensu płynąc tak daleko tylko po to, by zobaczyć małe, biedne porty." Wysokie Wybrzeże przy wejściu do Zatoki Botnickej zostało zaliczone do miejsc szczególnie wartościowych przez UNESCO, mamy tutaj tysiące jachtów każdego lata, nawet z bardzo odległych krajów, wszystcy chwalą piękno przyrody, kryształową wodę (tego roku temp. 20 stC), przepięknie położone porty gościnne, często rekonstrukcje starych wiosek rybackich. A co do piwka, powiedz byle żeglarzowi tutaj że "musisz" to Ci piwko załatwi. A jak nawiążesz kontakt ze mną na tym forum to Ci zapewnię "zgrzewkę" z moich zapasów przy wizycie u nas. Nie byłeś w Norrlandi tzn. nie znasz Szwecji ! Stopy wody pod kilem, ahoj !
  • Moim "ZA" budową kanału przez Mierzeję Wiślaną niech będzie tekst "ulotki" opracowanej przeze mnie w 1998 roku, rozpowszechnianej wśród i przez członków Unii Wolności regionu elbląskiego - gorących zwolenników przekopania Mierzei: Kanał przez Mierzeję Wiślaną. - Od końca lat 60-tych XVI w. Cieśnina Piławska jest jedynym wyjściem z Zalewu Wiślanego na Bałtyk. - Aby zapewnić sobie wolność żeglugi i uniezależnić się od władz księstwa pruskiego już w II połowie tegoż wieku rozważano możliwość przekopania Mierzei Wiślanej. W tym celu, dele - gowany przez Króla Stefana Batorego, sekretarz królewski Piotr Kłoczewski przeprowadził pomiary zalewu i mierzei. Do realizacji planów jednakże nie doszło z powodu śmierci Króla. - Ciągłe ograniczanie, przez kolejnych jej administratorów, dostępności Cieśniny Piławskiej dla statków polskich oraz bander obcych powodowało, że do koncepcji budowy kanału przez Mie - rzeję kilkakrotnie, mnie lub bardziej oficjalnie, powracano. - Z inicjatywy burmistrzów i wójtów gmin nadzalewowych, temat celowości i konse - kwencji wykopania kanału przez Mierzeję Wiślaną w Skowronkach pojawił się w projekcie ba - dawczym "OPRACOWANIE PODSTAW PROCESU AKTYWIZACJI REGIONU ELBLĄSKIEGO W ASPEKCIE TRANSPORTU MORSKO-RZECZNEGO, REKREACJI I RYBOŁÓWSTWA" , nad którym prace zespół naukowców pod kierunkiem prof. Tadeusza Jednorała ukończył w ` 96r. Wnioski oparte na wynikach badań zespołu i opiniach niezależnych ekspertów różnych dziedzin, w tym i ekologów, są jednoznaczne: NIE MA ŻADNYCH PRZECIWSKAZAŃ ABY WYKOPAĆ KANAŁ PRZEZ MIERZEJĘ WIŚLANĄ Potrzebna jest jedynie dobra wola odpowiednich władz i głównych zainteresowanych, tzn. władz samo - rządowych gmin nadzalewowych. Przewiduje się, że budowa kanału trwałaby ok. 2 lat. Inwestorami strategicznymin tego przedsięwzięcia powinny być gminy leżące nad Zalewem. Te z kolei mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony innych podmiotów, jako że zainteresowane budową kanału są różne instytucje, m.in. z Danii, Holandii, Szwecji, Niemiec i USA oraz kilka dużych firm polskich. KORZYŚCI DLA REGIONU ( I NIE TYLKO ) Z REALIZACJI PROJEKTU: * swoboda żeglugi i skrócenie drogi na Bałtyk, a w konsekwencji: - rozwój krajowej i międzynarodowej turystyki / m.in. możliwość wybudo - wania dużego portu jachtowego jako alternatywy na przepełnione przy - stanie żeglarskie trójmiasta /, - rozwój gospodarki morskiej / w tym rybołówstwa morskiego / na terenach nadzalewowych, - nowe miejsca pracy, * zmniejszenie zagrożenia powodziowego terenów depresyjnych, * dzięki lepszej cyrkulacji wody - szybsze oczyszczanie się Zalewu ( środowisko ), co z kolei przyczyni się do poprawy zdrowotności ryb w tym akwenie * praca przy budowie kanału dla wielu bezrobotnych regionu elbląskiego.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Norden(2002-10-03)
Reklama