- Chciałyśmy, żeby w tym miejscu stanęła specjalna budka, ale mieszkańcy z góry się na to nie zgodzili. A przecież gdyby przeszkadzała, byłoby tam na przykład brudno, wtedy można by było ją usunąć. Idzie zima, mrozy, przecież to są żywe stworzenia...- opowiada jedna z Czytelniczek, która chciałaby, żeby za blokiem przy ul. Diaczenki 1-4 stanęła budka dla wolnożyjących kotów.
Nasza Czytelniczka dokarmia koty przy ul. Diaczenki. Jak przyznaje "jeśli człowiek raz zacznie się nimi zajmować to czuje za nie odpowiedzialność" Podobnie uważa jej znajoma, również mieszkanka tej ulicy.
Ta druga postanowiła zatem, że poprosi spółdzielnię mieszkaniową Sielanka, która zarządza terenem przy bloku 1-4, o to, by za blokiem stanęła budka dla kotów. Wypełniła więc odpowiedni formularz, zadeklarowała opiekę i czekała. Po 17 dniach spółdzielnia odpisała, a odpowiedź była odmowna. Powód? Mieszkańcy bloku nie wyrazili zgody. Przeciwko jej ustawieniu było 15 mieszkańców, za tym, by budka stanęła ośmiu. Jak wyjaśnia spółdzielnia mieli do tego prawo, bo są współwłaścicielami gruntu, na którym stoi blok.
- My u siebie takiej budki mieć nie możemy, nie ma tam miejsca, a za tym blokiem jest trawnik, można by było ustawić ją z boku - uważa nasza Czytelniczka, która mieszka kilka bloków dalej. - Zajęli by się nią ludzie, którzy i tak dokarmiają te kotki, ustawiają te miseczki z jedzeniem, więc ta budką też by się zajęli, szkoda, że panuje taka znieczulica...
Paweł Petasz, prezes elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, potwierdza, że zgoda zarządcy jest potrzebna, ale przekonuje, że budka rozwiązuje wiele konfliktów.
- Koty nie siadają na samochodach, mają swoje miejsce, poza tym postawienie takiej budki może zapobiec takiej sytuacji, że kot wejdzie do piwnicy i już tam zostanie. To może być problem zwłaszcza tam, gdzie piwnice w całym bloku są połączone w jedno – wyjaśnia. – Tam gdzie są koty nie ma problemów ze szczurami czy z myszami, nie trzeba kłaść trutek. Poza tym to czyste zwierzęta.
Koty wolnożyjące są własnością skarbu państwa, na terenie Elbląga znajduje się 89 budek przeznaczonych dla nich, z czego sześć na terenie spółdzielni Sielanka, który liczy prawie 0,4 km kw. Te specyficzne "domki" dla kotów są własnością miasta, a zarządza nimi Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Ta druga postanowiła zatem, że poprosi spółdzielnię mieszkaniową Sielanka, która zarządza terenem przy bloku 1-4, o to, by za blokiem stanęła budka dla kotów. Wypełniła więc odpowiedni formularz, zadeklarowała opiekę i czekała. Po 17 dniach spółdzielnia odpisała, a odpowiedź była odmowna. Powód? Mieszkańcy bloku nie wyrazili zgody. Przeciwko jej ustawieniu było 15 mieszkańców, za tym, by budka stanęła ośmiu. Jak wyjaśnia spółdzielnia mieli do tego prawo, bo są współwłaścicielami gruntu, na którym stoi blok.
- My u siebie takiej budki mieć nie możemy, nie ma tam miejsca, a za tym blokiem jest trawnik, można by było ustawić ją z boku - uważa nasza Czytelniczka, która mieszka kilka bloków dalej. - Zajęli by się nią ludzie, którzy i tak dokarmiają te kotki, ustawiają te miseczki z jedzeniem, więc ta budką też by się zajęli, szkoda, że panuje taka znieczulica...
Paweł Petasz, prezes elbląskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, potwierdza, że zgoda zarządcy jest potrzebna, ale przekonuje, że budka rozwiązuje wiele konfliktów.
- Koty nie siadają na samochodach, mają swoje miejsce, poza tym postawienie takiej budki może zapobiec takiej sytuacji, że kot wejdzie do piwnicy i już tam zostanie. To może być problem zwłaszcza tam, gdzie piwnice w całym bloku są połączone w jedno – wyjaśnia. – Tam gdzie są koty nie ma problemów ze szczurami czy z myszami, nie trzeba kłaść trutek. Poza tym to czyste zwierzęta.
Koty wolnożyjące są własnością skarbu państwa, na terenie Elbląga znajduje się 89 budek przeznaczonych dla nich, z czego sześć na terenie spółdzielni Sielanka, który liczy prawie 0,4 km kw. Te specyficzne "domki" dla kotów są własnością miasta, a zarządza nimi Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
mw