Makabryczne znalezisko na byłym poligonie wojskowym Modrzewina w Elblągu.
Mężczyzna, który odkrył zwłoki psów, powiadomił pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, którzy od razu zabrali ciała zwierząt do utylizacji.
W workach znajdowały się zwłoki dwóch dużych psów, ważących ponad 70 kilogramów oraz trzech małych. Ciała zwierząt znajdowały się w znacznym stopniu rozkładu. Wyrzucono je prawdopodobnie zimą.
- Te zwierzęta raczej same nie padły, ale praktycznie niemożliwe jest teraz ustalenie, czy i kto mógł zabić psy - powiedział Jan Sołtys, wicedyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. - To jest bardzo duży teren, mało uczęszczany.
MPO nie powiadomiło policji.
- O sprawie nie wiedzieliśmy, a nawet gdybyśmy mieli się sprawą zająć, to nie ma już dowodów - powiedziała Alina Zając, rzeczniczka prasowa komendanta miejskiego policji.
- To pierwszy taki przypadek w Elblągu i regionie - powiedziała Krystyna Folejewska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Widziałam już zwierzęta porzucone gdzieś w lesie, przywiązane sznurkiem do drzewa. Zdarzył się przypadek, że ktoś zakleił psu pyszczek i wyrzucił na śmietnik. Z takim przypadkiem, że ktoś zabija psy i wyrzuca do lasu, stykam się po raz pierwszy.
Za znęcanie się i zabijanie zwierząt, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, grozi kara do dwóch lat więzienia.
W workach znajdowały się zwłoki dwóch dużych psów, ważących ponad 70 kilogramów oraz trzech małych. Ciała zwierząt znajdowały się w znacznym stopniu rozkładu. Wyrzucono je prawdopodobnie zimą.
- Te zwierzęta raczej same nie padły, ale praktycznie niemożliwe jest teraz ustalenie, czy i kto mógł zabić psy - powiedział Jan Sołtys, wicedyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. - To jest bardzo duży teren, mało uczęszczany.
MPO nie powiadomiło policji.
- O sprawie nie wiedzieliśmy, a nawet gdybyśmy mieli się sprawą zająć, to nie ma już dowodów - powiedziała Alina Zając, rzeczniczka prasowa komendanta miejskiego policji.
- To pierwszy taki przypadek w Elblągu i regionie - powiedziała Krystyna Folejewska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Widziałam już zwierzęta porzucone gdzieś w lesie, przywiązane sznurkiem do drzewa. Zdarzył się przypadek, że ktoś zakleił psu pyszczek i wyrzucił na śmietnik. Z takim przypadkiem, że ktoś zabija psy i wyrzuca do lasu, stykam się po raz pierwszy.
Za znęcanie się i zabijanie zwierząt, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, grozi kara do dwóch lat więzienia.
J