Lubię Roberta Biedronia. Cenię jego szczerość, otwartość i odwagę. Dlatego z dużą nadzieją czekałam na jego ruch polityczny i z ciekawością uczestniczyłam w konwencji w Warszawie.
Pewne rozczarowania programowe kładę na karb konieczności zaznaczenia wyrazistości nowego ugrupowania i wierzę, że życie urealni ten program. I będzie to długie polityczne życie, bowiem Wiosna Biedronia jest dzisiaj na scenie politycznej niezwykle potrzebna.
Należę go dużego grona osób, które ponownie rozczarowała Platforma Obywatelska. Bo nie akceptować działań PIS, nie oznacza wcale kochać PO. Mam świadomość, że po czterech latach destabilizacji struktur państwowych, trzeba będzie zabrać się do ich naprawy w wielu aspektach, niestety takiej woli w PO nie widzę. Wystarczy przyjrzeć się poczynaniom PO w elbląskim samorządzie, gdzie koalicja z KWW Witolda Wróblewskiego nie polega na współodpowiedzialności za miasto, tylko na uczestnictwie w łupach. Prezydent nie zyskał konstruktywnego partnera, tylko grupkę klakierów działających w interesie swoim i swojej organizacji, a nie mieszkańców.
U Biedronia jest świeżość, wola zmian i pracy na rzecz społeczeństwa, jest też profesjonalizm. Niebywałe, jak bardzo jest dzisiaj potrzebny. Obecna scena polityczna uległa głębokiej deprawacji. Partie polityczne działają tylko na rzecz swoich członków, a i to nie wszystkich (jak elbląskie SLD). Nie wiem, dlaczego mielibyśmy dalej na to pokornie przyzwalać.
Na warszawskiej konwencji czuło się ten rodzaj buntu, który mi przywodzi na pamięć lata osiemdziesiąte. Ludzie, którzy w niej uczestniczyli, oczekują zmiany. Nie tylko odsunięcia PIS od władzy, ale generalnie jakościowej metamorfozy polskiej polityki. Nie chcą już tylko antypisowskiej retoryki i nie chcą utrwalonych, kolesiowskich układów. Nie chcą kosmetyki, chcą rewolucji. Jeżeli znajdą ujście dla swoich oczekiwań w Wiośnie, to dobrze. Jeśli nie, niebawem wyjdą na ulice. Dlatego zgadzam się z red. Jackiem Żakowskim – Wiosna musi do wyborów iść samodzielnie. Bez względu na to, czy to się PO podoba, czy nie. Nie może, jak Nowoczesna, stać się skonsumowaną przystawką PO. Dzisiaj tylko ona może zakończyć tą haniebną wojnę polityczną i wejść pomiędzy obie strony. Jak ten gajowy, który w końcu poszedł do lasu i wygonił wszystkich partyzantów.
I jeśli nawet z niepokojem przyjmuję skrajną lewicowość programu Wiosny, czekam na jej rychłe nadejście również w Elblągu. Wiem, że w naszym mieście niemało jest ludzi, którzy chcą pracować na rzecz miasta i kraju, kompetentnych, uczciwych, życzliwych, odważnych i zaangażowanych. Mam nadzieję, że Wiosna ich obudzi.
Należę go dużego grona osób, które ponownie rozczarowała Platforma Obywatelska. Bo nie akceptować działań PIS, nie oznacza wcale kochać PO. Mam świadomość, że po czterech latach destabilizacji struktur państwowych, trzeba będzie zabrać się do ich naprawy w wielu aspektach, niestety takiej woli w PO nie widzę. Wystarczy przyjrzeć się poczynaniom PO w elbląskim samorządzie, gdzie koalicja z KWW Witolda Wróblewskiego nie polega na współodpowiedzialności za miasto, tylko na uczestnictwie w łupach. Prezydent nie zyskał konstruktywnego partnera, tylko grupkę klakierów działających w interesie swoim i swojej organizacji, a nie mieszkańców.
U Biedronia jest świeżość, wola zmian i pracy na rzecz społeczeństwa, jest też profesjonalizm. Niebywałe, jak bardzo jest dzisiaj potrzebny. Obecna scena polityczna uległa głębokiej deprawacji. Partie polityczne działają tylko na rzecz swoich członków, a i to nie wszystkich (jak elbląskie SLD). Nie wiem, dlaczego mielibyśmy dalej na to pokornie przyzwalać.
Na warszawskiej konwencji czuło się ten rodzaj buntu, który mi przywodzi na pamięć lata osiemdziesiąte. Ludzie, którzy w niej uczestniczyli, oczekują zmiany. Nie tylko odsunięcia PIS od władzy, ale generalnie jakościowej metamorfozy polskiej polityki. Nie chcą już tylko antypisowskiej retoryki i nie chcą utrwalonych, kolesiowskich układów. Nie chcą kosmetyki, chcą rewolucji. Jeżeli znajdą ujście dla swoich oczekiwań w Wiośnie, to dobrze. Jeśli nie, niebawem wyjdą na ulice. Dlatego zgadzam się z red. Jackiem Żakowskim – Wiosna musi do wyborów iść samodzielnie. Bez względu na to, czy to się PO podoba, czy nie. Nie może, jak Nowoczesna, stać się skonsumowaną przystawką PO. Dzisiaj tylko ona może zakończyć tą haniebną wojnę polityczną i wejść pomiędzy obie strony. Jak ten gajowy, który w końcu poszedł do lasu i wygonił wszystkich partyzantów.
I jeśli nawet z niepokojem przyjmuję skrajną lewicowość programu Wiosny, czekam na jej rychłe nadejście również w Elblągu. Wiem, że w naszym mieście niemało jest ludzi, którzy chcą pracować na rzecz miasta i kraju, kompetentnych, uczciwych, życzliwych, odważnych i zaangażowanych. Mam nadzieję, że Wiosna ich obudzi.
Maria Kasprzycka