- Moja sytuacja pokazuje jak w soczewce to, o czym przez wiele miesięcy dyskutowaliśmy: konieczność reformy sądownictwa, w którym zdarzają się patologie. Również w Elblągu – mówiła dzisiaj na sesji Rady Miejskiej Iwona Szmurło, ławniczka której pismo do ministra sprawiedliwości spowodowało odwołanie prezesa Sądu Okręgowego w Elblągu. Dzisiaj ławniczka zrezygnowała ze swojej funkcji. - Nie mam możliwości obrony w tej sprawie, bez złamania tajemnicy sędziowskiej. Dlatego w ramach protestu rezygnuję z funkcji ławnika, to honorowe rozwiązanie – mówiła Iwona Szmurło.
- Ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Jak wykazują annały, odwołanie ławnika zdarza się wyjątkowo rzadko, raz na kilkanaście lat. W Elblągu chyba nigdy się nie zdarzyło – tak Iwona Szmurło rozpoczęła wystąpienie podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej. Przypomnijmy, że po jednej ze spraw rodzinnych, w której uczestniczyła jako ławnik, przewodniczący składu sędziowskiego Piotr Dzieża wystąpił do swoich przełożonych z prośbą o odwołanie pani Iwony z funkcji ławnika, zarzucając jej zachowanie niegodne powagi sądu. Ówczesny prezes Sądu Okręgowego w Elblągu Marek Omelan prośbę poparł i wysłał do Rady Miejskiej odpowiedni wniosek, załączając szczegóły sprawy. Zdaniem Iwony Szmurło w tych dokumentach znalazły się informacje, naruszające tajemnicę narady sędziowskiej, dlatego poinformowała o wszystkim ministra sprawiedliwości, który odwołał prezesa Sądu Okręgowego. O szczegółach tej sprawy pisaliśmy ponad miesiąc temu.
Rada Miejska po otrzymaniu wniosku od prezesa SO powołała doraźną komisję, na której czele stanął radny PiS Paweł Fedorczyk. Ale nie zdążyła ona sprawy rozpatrzyć, bo dzisiaj na sesji RM doszło do niespodziewanego zwrotu akcji- Iwona Szmurło złożyła rezygnację z funkcji ławnika, wcześniej uzasadniając z mównicy, dlaczego podjęła taką decyzję. Nie zabrakło również oskarżeń dotyczących pracy elbląskiego sądu.
- Jestem elblążanką ponad 50 lat, ławnikiem od 2010 r. Pierwszą kadencją byłam w Sądzie Pracy, w drugiej kadencji – w sądzie rodzinnym. Podczas wielu rozpraw doświadczałam ignorowania roli ławników, przewodniczący rzadko udzielają głosu ławnikom, nie pytają ich o zdanie, są traktowani jako niemi świadkowie tego, co dzieje się na sali rozpraw. A przecież ławnicy realizują społeczny czynnik wymiaru sprawiedliwości. Pozbawiając ławnika prawa do zadawania pytań, ogranicza się jego rolę, a przecież nie o to chodziło ustawodawcy. To codzienna praktyka, nie mówię tego na wyrost. Przez siedem lat uczestniczyłam w rozprawach i wiem, co mówię. Jedynym chlubnym wyjątkiem był pan sędzia Sebastian Wojewódka – podkreślała Iwona Szmurło.
Ławniczka zarzucała sędziom, że niegrzecznie traktują młodych, mało doświadczonych pełnomocników stron, pozwalają na udział protokolantów w tajnych naradach w sprawach cywilnych. - A przecież od trzech lat istnieje interpretacja Sądu Najwyższego, że protokolanci w naradach podczas spraw cywilnych nie powinni być obecni. Nie zdarzyło mi się ani razu, by protokolant wyszedł – dodała Iwona Szmurło. - Swoją funkcję traktowałam poważnie i dlatego tutaj jestem. Złożyłam zdanie odrębne w obronie dzieci, którym przewodniczący składu sędziowskiego zafundował orzeczenie niesprawiedliwe, niegodne, nielogiczne. Sędzia zagroził mi, że powinnam zmienić zainteresowania, dzień później wystosował pismo o usunięcie mnie z funkcji ławnika – dodała, twierdząc: - Sędzia Piotr Dzieża działał bezprawnie, cytował w piśmie szczegóły rozprawy niejawnej oraz objętej ścisłą tajemnicą narady sędziowskiej. W swojej zapalczywości, by pozbyć się niewygodnego ławnika nie zauważył, że naruszą tę tajemnicę. Chęć zemsty była silniejsza o przestrzegania prawa – oskarżała z mównicy podczas sesji RM Iwona Szmurło.
Stwierdziła, że zarzuty wobec niej są „niesłychane”, dodając, że nie ma możliwości obrony swojego imienia. - Biorąc pod uwagę fakt, że nie jestem w stanie podjąć jakiejkolwiek obrony bez naruszenia tajemnicy sędziowskiej postanowiłam w ramach protestu złożyć mandat sędziego społecznego. Być może nadając tej sprawie formę krzyku rozpaczy, że każdy ławnik jest do zastraszenia, wyrzucenia, gdy mamy do czynienia ze zmową w wymiarze sprawiedliwości – mówiła Iwona Szmurło. - Dla mnie to honorowe rozwiązanie. W tym miejscu pokazuję, jak nieprawość i jednostkowe intencje potrafią uderzyć w funkcjonariusza państwowego, bo ławnik takim jest. Mam nadzieję, że ta sprawa przyczyni się do wzmocnienia, a nie osłabienia roli ławnika.
Iwona Szmurło zapowiedziała, że złoży rezygnację z funkcji ławnika na piśmie do Biura Rady wraz z uzasadnieniem. Jej rezygnacja oznacza, że praca doraźnej komisji, która miała rozpatrzyć wniosek o odwołanie ławniczki, staje się bezprzedmiotowa.
Rada Miejska po otrzymaniu wniosku od prezesa SO powołała doraźną komisję, na której czele stanął radny PiS Paweł Fedorczyk. Ale nie zdążyła ona sprawy rozpatrzyć, bo dzisiaj na sesji RM doszło do niespodziewanego zwrotu akcji- Iwona Szmurło złożyła rezygnację z funkcji ławnika, wcześniej uzasadniając z mównicy, dlaczego podjęła taką decyzję. Nie zabrakło również oskarżeń dotyczących pracy elbląskiego sądu.
- Jestem elblążanką ponad 50 lat, ławnikiem od 2010 r. Pierwszą kadencją byłam w Sądzie Pracy, w drugiej kadencji – w sądzie rodzinnym. Podczas wielu rozpraw doświadczałam ignorowania roli ławników, przewodniczący rzadko udzielają głosu ławnikom, nie pytają ich o zdanie, są traktowani jako niemi świadkowie tego, co dzieje się na sali rozpraw. A przecież ławnicy realizują społeczny czynnik wymiaru sprawiedliwości. Pozbawiając ławnika prawa do zadawania pytań, ogranicza się jego rolę, a przecież nie o to chodziło ustawodawcy. To codzienna praktyka, nie mówię tego na wyrost. Przez siedem lat uczestniczyłam w rozprawach i wiem, co mówię. Jedynym chlubnym wyjątkiem był pan sędzia Sebastian Wojewódka – podkreślała Iwona Szmurło.
Ławniczka zarzucała sędziom, że niegrzecznie traktują młodych, mało doświadczonych pełnomocników stron, pozwalają na udział protokolantów w tajnych naradach w sprawach cywilnych. - A przecież od trzech lat istnieje interpretacja Sądu Najwyższego, że protokolanci w naradach podczas spraw cywilnych nie powinni być obecni. Nie zdarzyło mi się ani razu, by protokolant wyszedł – dodała Iwona Szmurło. - Swoją funkcję traktowałam poważnie i dlatego tutaj jestem. Złożyłam zdanie odrębne w obronie dzieci, którym przewodniczący składu sędziowskiego zafundował orzeczenie niesprawiedliwe, niegodne, nielogiczne. Sędzia zagroził mi, że powinnam zmienić zainteresowania, dzień później wystosował pismo o usunięcie mnie z funkcji ławnika – dodała, twierdząc: - Sędzia Piotr Dzieża działał bezprawnie, cytował w piśmie szczegóły rozprawy niejawnej oraz objętej ścisłą tajemnicą narady sędziowskiej. W swojej zapalczywości, by pozbyć się niewygodnego ławnika nie zauważył, że naruszą tę tajemnicę. Chęć zemsty była silniejsza o przestrzegania prawa – oskarżała z mównicy podczas sesji RM Iwona Szmurło.
Stwierdziła, że zarzuty wobec niej są „niesłychane”, dodając, że nie ma możliwości obrony swojego imienia. - Biorąc pod uwagę fakt, że nie jestem w stanie podjąć jakiejkolwiek obrony bez naruszenia tajemnicy sędziowskiej postanowiłam w ramach protestu złożyć mandat sędziego społecznego. Być może nadając tej sprawie formę krzyku rozpaczy, że każdy ławnik jest do zastraszenia, wyrzucenia, gdy mamy do czynienia ze zmową w wymiarze sprawiedliwości – mówiła Iwona Szmurło. - Dla mnie to honorowe rozwiązanie. W tym miejscu pokazuję, jak nieprawość i jednostkowe intencje potrafią uderzyć w funkcjonariusza państwowego, bo ławnik takim jest. Mam nadzieję, że ta sprawa przyczyni się do wzmocnienia, a nie osłabienia roli ławnika.
Iwona Szmurło zapowiedziała, że złoży rezygnację z funkcji ławnika na piśmie do Biura Rady wraz z uzasadnieniem. Jej rezygnacja oznacza, że praca doraźnej komisji, która miała rozpatrzyć wniosek o odwołanie ławniczki, staje się bezprzedmiotowa.
RG