215 lat temu ukazał się pierwszy numer elbląskiego, wydawanego w języku niemieckim czasopisma "Elbląski Przewodnik Po Handlowo-Ekonomicznych, Historycznych i Literackich Sprawach".
Wydawane przez księgarza i drukarza Fryderyka Traugotta Hartmanna pismo uznawane jest przez miłośników przeszłości miasta za pierwsze w dziejach elbląskiej prasy i zarazem początek elbląskiego dziennikarstwa.
Dziś w Elblągu działa 12 redakcji, ukazują się dwa dzienniki papierowe - "Dziennik Elbląski" i "Głos Elbląga", gazeta internetowa www.portel.pl, wydawany przez Wydawnictwo Pomorskie z Tczewa tygodnik "Gazeta Elbląska", dwa dwutygodniki: "Tydzień w Elblągu" i "Regiony" oraz nieregularny kwartalnik "Tygiel". Mamy także lokalną rozgłośnię "Radio El", elbląską redakcję Polskiego Radia Olsztyn, korespondenta Radia Gdańsk, dziennikarza telewizyjnej "Trójki" i Telewizję Elbląską.
Dziennikarstwem para się w Elblągu około 90 osób, z czego spora część nieregularnie i niezawodowo.
Poziom informacji, graficznej szaty i profesjonalizmu nie wszędzie jest jednakowy, wszystkim jednak, jak zapewniają ich redaktorzy naczelni, zależy na informowaniu o tym, co dzieje się w lokalnej polityce, gospodarce i kulturze.
Niemal wszyscy również mówią o trwającej od około 2 lat wyraźnej zapaści finansowej, która jest odbiciem sytuacji gospodarczej w całym kraju i objawia się w zubożeniu rynku reklam - głównego źródła utrzymania mediów.
Monika Skotnicka, Głos Elbląga (gazeta istnieje od 54 lat, w grzbiecie regionalnym ukazują się codziennie trzy strony informacji z Elbląga i Braniewa - przyp. aut.):
- Wciąż mamy grono stałych czytelników, głównie osób w starszym wieku, ale znaczne pogorszenie finansów obserwujemy od chwili wprowadzenia w życie reformy administracyjnej i utraty przez Elbląg statusu miasta wojewódzkiego.
Nie od dziś wśród dziennikarzy panuje jednak opinia o tym, że elbląski rynek czytelniczy jest trudny. Dlaczego? - Jan Miłoszewski, "Regiony":
- Jesteśmy nastawieni na dużo więcej, niż samą tylko informację i z niepokojem obserwujemy, że nawet osoby, których dotyczą teksty publicystyczne czy komentarze rzadko sięgają po nasze teksty, biorą udział w dyskusjach, reagują na polemiki. Jestem jednak przekonany, że istnieje znaczna potrzeba informacji lokalnej.
Skutki recesji "Regiony" bardzo odczuły - od stycznia gazeta ukazuje się tylko w Internecie. Można ją znaleźć pod adresem: www.regiony.elblag.pl . Jak zapewnia Jan Miłoszewski, nieco lepiej wygląda sytuacja "Tygla", na który z racji innego trybu wydawniczego łatwiej jest zdobyć pieniądze m.in. od samorządu i fundacji.
Tomasz Gliniecki, naczelny największej dziś elbląskiej redakcji - "Dziennika Elbląskiego" uważa, że przyczyny słabej sprzedaży gazet tkwią - oprócz niskich dochodów - w samej społeczności, która składa się z wciąż jeszcze niezupełnie identyfikującej się z miastem napływowej ludności oraz w charakterze wydawnictw, z których część wydawana jest poza Elblągiem. Naczelny "Dziennika" zapowiada, że jego gazeta będzie się starała pełnić taką funkcję lokalną i integracyjną.
Dziś jednak najbardziej chyba odczuwalny jest wpływ odchudzonych portfeli.
Wydawca "Tygodnia w Elblągu", Bogdan Przybylski, szansę na poprawę czytelnictwa - i finansów - widzi w zmianie formy wydawniczej.
- Elblągowi potrzeba tygodnika - mówi. - Dzienniki nie są kupowane, bo biedniejsi elblążanie wolą złotówkę wydać na chleb, niż na gazetę, dwutygodnik ukazuje się za rzadko, tygodnik będzie odpowiednią formą, a piątkowy program telewizyjny przyciągnie niezdecydowanych.
Dziś w Elblągu działa 12 redakcji, ukazują się dwa dzienniki papierowe - "Dziennik Elbląski" i "Głos Elbląga", gazeta internetowa www.portel.pl, wydawany przez Wydawnictwo Pomorskie z Tczewa tygodnik "Gazeta Elbląska", dwa dwutygodniki: "Tydzień w Elblągu" i "Regiony" oraz nieregularny kwartalnik "Tygiel". Mamy także lokalną rozgłośnię "Radio El", elbląską redakcję Polskiego Radia Olsztyn, korespondenta Radia Gdańsk, dziennikarza telewizyjnej "Trójki" i Telewizję Elbląską.
Dziennikarstwem para się w Elblągu około 90 osób, z czego spora część nieregularnie i niezawodowo.
Poziom informacji, graficznej szaty i profesjonalizmu nie wszędzie jest jednakowy, wszystkim jednak, jak zapewniają ich redaktorzy naczelni, zależy na informowaniu o tym, co dzieje się w lokalnej polityce, gospodarce i kulturze.
Niemal wszyscy również mówią o trwającej od około 2 lat wyraźnej zapaści finansowej, która jest odbiciem sytuacji gospodarczej w całym kraju i objawia się w zubożeniu rynku reklam - głównego źródła utrzymania mediów.
Monika Skotnicka, Głos Elbląga (gazeta istnieje od 54 lat, w grzbiecie regionalnym ukazują się codziennie trzy strony informacji z Elbląga i Braniewa - przyp. aut.):
- Wciąż mamy grono stałych czytelników, głównie osób w starszym wieku, ale znaczne pogorszenie finansów obserwujemy od chwili wprowadzenia w życie reformy administracyjnej i utraty przez Elbląg statusu miasta wojewódzkiego.
Nie od dziś wśród dziennikarzy panuje jednak opinia o tym, że elbląski rynek czytelniczy jest trudny. Dlaczego? - Jan Miłoszewski, "Regiony":
- Jesteśmy nastawieni na dużo więcej, niż samą tylko informację i z niepokojem obserwujemy, że nawet osoby, których dotyczą teksty publicystyczne czy komentarze rzadko sięgają po nasze teksty, biorą udział w dyskusjach, reagują na polemiki. Jestem jednak przekonany, że istnieje znaczna potrzeba informacji lokalnej.
Skutki recesji "Regiony" bardzo odczuły - od stycznia gazeta ukazuje się tylko w Internecie. Można ją znaleźć pod adresem: www.regiony.elblag.pl . Jak zapewnia Jan Miłoszewski, nieco lepiej wygląda sytuacja "Tygla", na który z racji innego trybu wydawniczego łatwiej jest zdobyć pieniądze m.in. od samorządu i fundacji.
Tomasz Gliniecki, naczelny największej dziś elbląskiej redakcji - "Dziennika Elbląskiego" uważa, że przyczyny słabej sprzedaży gazet tkwią - oprócz niskich dochodów - w samej społeczności, która składa się z wciąż jeszcze niezupełnie identyfikującej się z miastem napływowej ludności oraz w charakterze wydawnictw, z których część wydawana jest poza Elblągiem. Naczelny "Dziennika" zapowiada, że jego gazeta będzie się starała pełnić taką funkcję lokalną i integracyjną.
Dziś jednak najbardziej chyba odczuwalny jest wpływ odchudzonych portfeli.
Wydawca "Tygodnia w Elblągu", Bogdan Przybylski, szansę na poprawę czytelnictwa - i finansów - widzi w zmianie formy wydawniczej.
- Elblągowi potrzeba tygodnika - mówi. - Dzienniki nie są kupowane, bo biedniejsi elblążanie wolą złotówkę wydać na chleb, niż na gazetę, dwutygodnik ukazuje się za rzadko, tygodnik będzie odpowiednią formą, a piątkowy program telewizyjny przyciągnie niezdecydowanych.
Joanna Torsh