UWAGA!

Kabaret w porcie (w żadnym trybie)

 Elbląg, Kabaret w porcie (w żadnym trybie)
(fot. Mikołaj Sobczak, archiwum portEl.pl)

Ponieważ TVP Info już dwa razy powołało się na mój felieton, postanowiłem się zrewanżować, żeby nie wyjść na czarnego niewdzięcznika. Nic to, że wyrywają z kontekstu jedno zdanie, najważniejsze, że nazwiska nie przekręcają, należy się im więc w zamian trochę odsłon na portElu.

Wejście na kanał TVP Info wiąże się zawsze z podwyższonym ryzykiem. Nasze postrzeganie rzeczywistości może zostać w każdej chwili poważnie zaburzone. Wskazane jest więc zachowanie wszelkich środków ostrożności.

Tym razem funkcjonariusze telewizji „publicznej” postawili tezę, że miasto wyprzedaje srebra rodowe, tzn. grunty portowe pozbawiając czwarty port III Rzeczypospolitej możliwości rozwoju.

Na dowód przytoczono wypowiedź ministra Gróbarczyka, który jednoznacznie stwierdził, że tak naprawdę to „większość terenów została tam [tzn. w porcie] po prostu sprzedana”. Pochwalił się ponadto, że sam zablokował miastu już dwie takie transakcje. Chwała mu za to. Problem tylko w tym, że obie działki, których sprzedaż pan minister uniemożliwił, leżą na południe od Mostu Wysokiego. Jedyne co portowcy mogliby w tym miejscu robić, to ewentualnie po fajrancie przeładowywać zgrzewki piwa (bezalkoholowego oczywiście) z nabrzeża na kajaki. Tereny te ratusz przeznacza na działalność hotelarsko-turystyczną i wszystko co się dzielnemu ministrowi udało, to wstrzymać tak potrzebne miastu inwestycje.

Do skomentowania tego niecnego procederu wyprzedaży terenów portowych zaproszono do studia wybitny autorytet w dziedzinie gospodarki morskiej, znanego kabareciarza, Jana Pietrzaka. Pan Jan, w uniesieniu godnym oficera politycznego, nie krył słów oburzenia i wywodził, że żeby „Polska była Polską”, to trzeba zmienić Konstytucję i pozbawić samorządy prawa do rozporządzania ich gruntami. Rozumiem sentyment pana Jana do czasów, gdy wszystko należało do państwa, ale go nie podzielam. Możliwe, że chciał nas z przyzwyczajenia rozśmieszyć, bo nie ma nic bardziej zabawnego, jak oburzać się na coś, co nie ma miejsca.

Fakty bowiem są takie, że elbląski samorząd nie sprzedał ani piędzi ziemi, która mogłaby mieć wpływ na zdolności przeładunkowe portu morskiego w Elblągu. Rzeczywiście znaczna część terenu portu znajduje się w rękach firm prywatnych, ale wynika to z zaszłości historycznych. Są to przede wszystkim firmy, które funkcjonują na terenie byłego ZAMECH-u, takie jak GE czy Stokota i nie widzę powodu, żeby im zabierać nabrzeża. Prywatni właściciele nie mogą jednak spać spokojnie, bowiem w programie został rzucony pomysł specustawy, która miałaby zapewnić Skarbowi Państwa nieograniczone panowanie nad rzeką Elbląg. Warto wiedzieć, że Skarb Państwa obecnie posiada nie mało, bo 24 procent portowych terenów (są własnością m.in. Urzędu Morskiego w Gdyni i państwowej spółki Energa Kogeneracja). No chyba, że rząd „też” je wyprzedaje, o czym jeszcze nie wiemy.

Wracając do naszego programu, to w pewnym momencie w studiu pojawiła się szybko gęstniejąca mgiełka. Okazało się, że to opary absurdu buchają z ust prowadzącego. Po wysłuchaniu opinii zaproszonych ekspertów, zasugerował, że opór miasta przed przyjęciem rządowej oferty wynika z tego, że wszystkie grunty na terenie portu morskiego w Elblągu zostały wyprzedane. Logika nie do zbicia. Nie można przecież sprzedać udziałów, nawet za 100 milionów, w czymś czego się nie ma.

Można by się oczywiście wyzłośliwiać nad tym nieszczęsnym programem bez końca, albo potraktować go jako kabaret. Śmiechu w nim co niemiara, przez łzy oczywiście, bo te występy kosztują nas podatników ponad dwa miliardy rocznie.


Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama