Elbląska inspekcja ochrony środowiska zastanawia się nad skierowaniem do prokuratury sprawy dużego wycieku paliwa, do jakiego doszło w Kurowie Braniewskim. O sprawie poinformował dzisiejszy Dziennik Elbląski.
Z ustaleń inspekcji wynika, że podczas przeładunku z cystern kolejowych do zbiorników na teren należący do jednej z warszawskich firm wyciekło prawie 230 tysięcy litrów oleju napędowego. Paliwo spłynęło po ziemi i przedostało się do rowu melioracyjnego oraz połączonego z nim mokradła. Podjęta przez pracowników zakładu akcji ratunkowa pozwoliła odzyskać jedynie część rozlanego oleju.
- Właściciel bazy, mimo takiego obowiązku, nikogo nie powiadomił o skażeniu - mówi Jolanta Gilert z elbląskiej delegatury inspekcji ochrony środowiska w Elblągu. - Poinformowała nas o tym dopiero kilkanaście dni po fakcie anonimowa osoba.
Zgodnie z przepisami, rekultywację zanieczyszczonego terenu będzie musiał wykonać właściciel bazy. O sprawie wiedzą już: straż pożarna, policja oraz elbląskie starostwo powiatowe. Inspekcja ochrony środowiska zastanawia się nad skierowaniem sprawy do prokuratury.
- Właściciel bazy, mimo takiego obowiązku, nikogo nie powiadomił o skażeniu - mówi Jolanta Gilert z elbląskiej delegatury inspekcji ochrony środowiska w Elblągu. - Poinformowała nas o tym dopiero kilkanaście dni po fakcie anonimowa osoba.
Zgodnie z przepisami, rekultywację zanieczyszczonego terenu będzie musiał wykonać właściciel bazy. O sprawie wiedzą już: straż pożarna, policja oraz elbląskie starostwo powiatowe. Inspekcja ochrony środowiska zastanawia się nad skierowaniem sprawy do prokuratury.
SZ