Jeden z naszych Czytelników nadesłał nam ten tekst. Wolelibyśmy umieścić go w dziale “50 lat temu”, ale niestety historia miała miejsce dziś.
Miałem dzisiaj przyjemność, wątpliwą jak się potem okazało, kupować kilka drobiazgów w supermarkecie E. Leclerc. Na koniec udałem się po raz pierwszy do działu alkoholowego, gdzie nabyłem drogą kupna parę flaszeczek zacnego, chilijskiego wina. Jak w wielu podobnych sklepach należność za alkohol uiszcza się tu od razu na stoisku. Po zapłaceniu w głównej kasie za resztę zakupów wyszedłem już na zewnątrz, gdy dobiegł mnie głos “Proszę pana, proszę pana ...”, a potem jego źródło w postaci pana ochroniarza, który zaprosił mnie z powrotem, do środka hali sklepowej. Pan poprosił mnie o okazanie paragonu za alkohol. Wyjątkowo udało mi się zadośćuczynić jego prośbie, bo zazwyczaj wyrzucam lub gubię takie kwitki od razu pod odejściu od kasy. Pan jednak ku mojemu zdumieniu na tym nie poprzestał, każąc grzecznie, ale stanowczo czekać. Po chwili podszedł kolejny pan w mundurku i dokonał ponownego oglądu mojego paragonu. Niestety zamiast czegoś w rodzaju dziękuję lub przepraszam usłyszałem powalające z nóg pytanie - "Czy mógłbym skserować ten paragon?". Tego było już za dużo! Z pewną nieśmiałością, bo nie byłem do końca pewien, czy panowie nie rzucą mnie na glebę, wyrwałem z dłoni starszego ochroniarza mój paragon i opuściłem gościnne podwoje E. Leclerca. Nie muszę dodawać, że przez tych kilka minut czułem na plecach oczy dziesiątków ludzi zgromadzonych w okolicznych kolejkach, którzy zdążyli mnie już zakwalifikować do grona pospolitych złodziejaszków. Moja ośmioletnia córka, która niestety była świadkiem tej żałosnej interwencji, spytała “Tata, a skąd ty miałeś wiedzieć, że tam trzeba pokazać ten kwitek?”
Szanuję procedury obowiązujące w tym, sklepie. Domyślam się teraz, że ktoś, gdzieś, jakoś po drodze powinien mój paragon ostemplować, zaparafować i chyba skserować!?. Ale to nie powinien być mój problem. Dlatego mam prośbę do osób odpowiedzialnych tam za organizację pracy – egzekwujcie wykonywanie tych procedur najpierw od swoich pracowników, a dopiero potem od klientów i nie urządzajcie wątpliwej jakości publicznych przedstawień z udziałem tych ostatnich. Ja już na pewno więcej w takim show, w E.Leclercu nie wystąpię.
Szanuję procedury obowiązujące w tym, sklepie. Domyślam się teraz, że ktoś, gdzieś, jakoś po drodze powinien mój paragon ostemplować, zaparafować i chyba skserować!?. Ale to nie powinien być mój problem. Dlatego mam prośbę do osób odpowiedzialnych tam za organizację pracy – egzekwujcie wykonywanie tych procedur najpierw od swoich pracowników, a dopiero potem od klientów i nie urządzajcie wątpliwej jakości publicznych przedstawień z udziałem tych ostatnich. Ja już na pewno więcej w takim show, w E.Leclercu nie wystąpię.
Dane autora znane Redakcji