Jak Elbląg się promuje? Czy na tyle dobrze, że istnieje na szerszym forum? Czy jest coś charakterystycznego i jedynego, co wyróżnia Elbląg spośród innych miast w Polsce, a może w Europie?
Być może to początek dyskusji na temat skądinąd ciekawy. Niestety, dopiero pod koniec lutego spodziewamy się opinii ze strony Naczelnika Wydziału Strategii i Rozwoju oraz Przewodniczącego Komisji Promocji Rady Miejskiej.
Rozmowa z Jerzym Wilkiem, przewodniczącym klubu radnych prawicy w elbląskiej Radzie Miejskiej.
Joanna Ułanowska-Horn: Kiedy pan ostatnio słyszał o Elblągu na szerszym forum?
Jerzy Wilk: Pamiętam wystąpienie Marka Pruszaka, (wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej - przyp. aut.) na targach Hanzy, ale to było ze dwa lata temu. Była też rzeźba w śniegu... Generalnie jednak o Elblągu bardzo mało słychać. Uważam, że za mało. To jedna z przyczyn, przez którą Elbląg nie może się rozwijać, bo nie ma profesjonalnej promocji miasta.
J.U.: Zainteresowałam się tym tematem ze względu na Pańską wypowiedź w Elbląskiej Gazecie Internetowej portEl, że oto Elbląg nie ma własnej tożsamości... Dlaczego Pan tak uważa?
J.W.: Uważam, że nikt w elblążan ani z osób z zewnątrz w stanie zapamiętać kreowanej wizji Elbląga. Powinno być coś, co stanowi pewne hasło, łatwe do zapamiętania i kojarzenia. Łeba np. nazwała się Księstwem. Wywołuje to uśmiech i zaciekawienie. Sopot jest Perłą Bałtyku, Opole stolicą piosenki. Różne są metody promocji miasta. Niestety nikt nie jest w stanie zapamiętać zdania: "Elbląg jest miastem konkurencyjnym w kraju i Europie Bałtyckiej, dobrze zorganizowanym, wyposażonym w infrastrukturę o wysokich standardach, tworzy dobre warunki rozwoju gospodarczego oraz bezpieczne i wygodne możliwości życia mieszkańców. Elbląg jest miastem ludzi aktywnych i wykształconych". Przecież nikt tego nie zapamięta...
J.U.: A jest w Elblągu jakiś element, który byłby na tyle interesujący, który by jednoznacznie kojarzył się z miastem?
J.W.: Jest dużo takich rzeczy, które są bardzo interesujące i powinno się nawiązywać do tradycji handlowych, przemysłowych. Jest Truso, które stało się ewenementem na skalę europejską, jest Hanza... Powinniśmy nawiązywać do korzeni miasta.
J.U.: A czy np. ekologia, która byłaby tym, co mogłoby jednoznacznie kojarzyć się z Elblągiem?
J.W.: Na pewno tak. Inwestorzy, szczególnie z Zachodu, zwracają uwagę, czy tam, gdzie chcą inwestować, są odpowiednie warunki, czy oni najpierw nie będą musieli czegoś modernizować czy naprawiać i rekultywować.
J.U.: Co się dzieje z "Programem Promocji Miasta na lata 2001-2002"? Radni dyskutowali nad nim w marcu ubiegłego roku...
J.W.: Ten program nie został przyjęty i powoli zaczyna się dezaktualizować. Wprawdzie są tam jeszcze zapisane projekty na rok bieżący. Był przygotowywany razem ze Strategią Rozwoju Elbląga, ale budził wiele zastrzeżeń. Wycofano go z porządku obrad. Miał być poprawiony i trafić na sesję. Do tej pory nie trafił.
J.U.: Przewertowałam budżet miasta na 2002 rok, szukając działu dotyczącego promocji miasta, niestety nie znalazłam...
J.W.: Promocją miasta zajmuje się Wydział Strategii i Rozwoju Gospodarczego. Jest odpowiedzialny za promocję. Nie ma tak naprawdę promocji miasta, nikt nie jest tak naprawdę za nią odpowiedzialny. Nie ma środków stricte przeznaczonych bezpośrednio na promocję. Są tylko jakieś poszczególne kwoty na poszczególne zadania.
J.U.: Czy pan, jako radny, czuje się odpowiedzialny za to, że - jak pan mówi- promocja pozostawia wiele do życzenia?
J.W.: Oczywiście, że tak, ale ja mogę tylko apelować. Uważam, że jeżeli wszyscy chcemy, by rzeczywiście do Elbląga trafili inwestorzy i turyści, to musimy się reklamować. Nie ma innej możliwości.
J.U.: A czy występował pan z jakimś pomysłem na sesji Rady Miejskiej?
J.W.: Proponowałem podczas uchwalania strategii rozwoju, by zamiast ogólnikowej i mało konkretnej wizji, zapisać dwie logiczne, krótkie i przejrzyste misje: jedną dla inwestorów i turystów oraz drugą - dla mieszkańców miasta.
J.U.: Przyniósł pan znaczek z herbem Elbląga...
J.W.: To taki drobiazg. Ale dwie sesje temu dawano go radnym... za pokwitowaniem. Tych znaczków zapewne było niewiele. A wydaje mi się, że powinny być one w każdym kiosku. Każdy Elblążanin, który zechce, może go sobie kupić i nosić w klapie. Można je przecież zabierać np. za granicę i komuś podarować. Byłoby to coś, co jednoznacznie kojarzy się z Elblągiem.
Wywiady Studia El prezentowane są w Telewizji Elbląskiej zawsze po Wiadomościach o 17.15.
Rozmowa z Jerzym Wilkiem, przewodniczącym klubu radnych prawicy w elbląskiej Radzie Miejskiej.
Joanna Ułanowska-Horn: Kiedy pan ostatnio słyszał o Elblągu na szerszym forum?
Jerzy Wilk: Pamiętam wystąpienie Marka Pruszaka, (wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej - przyp. aut.) na targach Hanzy, ale to było ze dwa lata temu. Była też rzeźba w śniegu... Generalnie jednak o Elblągu bardzo mało słychać. Uważam, że za mało. To jedna z przyczyn, przez którą Elbląg nie może się rozwijać, bo nie ma profesjonalnej promocji miasta.
J.U.: Zainteresowałam się tym tematem ze względu na Pańską wypowiedź w Elbląskiej Gazecie Internetowej portEl, że oto Elbląg nie ma własnej tożsamości... Dlaczego Pan tak uważa?
J.W.: Uważam, że nikt w elblążan ani z osób z zewnątrz w stanie zapamiętać kreowanej wizji Elbląga. Powinno być coś, co stanowi pewne hasło, łatwe do zapamiętania i kojarzenia. Łeba np. nazwała się Księstwem. Wywołuje to uśmiech i zaciekawienie. Sopot jest Perłą Bałtyku, Opole stolicą piosenki. Różne są metody promocji miasta. Niestety nikt nie jest w stanie zapamiętać zdania: "Elbląg jest miastem konkurencyjnym w kraju i Europie Bałtyckiej, dobrze zorganizowanym, wyposażonym w infrastrukturę o wysokich standardach, tworzy dobre warunki rozwoju gospodarczego oraz bezpieczne i wygodne możliwości życia mieszkańców. Elbląg jest miastem ludzi aktywnych i wykształconych". Przecież nikt tego nie zapamięta...
J.U.: A jest w Elblągu jakiś element, który byłby na tyle interesujący, który by jednoznacznie kojarzył się z miastem?
J.W.: Jest dużo takich rzeczy, które są bardzo interesujące i powinno się nawiązywać do tradycji handlowych, przemysłowych. Jest Truso, które stało się ewenementem na skalę europejską, jest Hanza... Powinniśmy nawiązywać do korzeni miasta.
J.U.: A czy np. ekologia, która byłaby tym, co mogłoby jednoznacznie kojarzyć się z Elblągiem?
J.W.: Na pewno tak. Inwestorzy, szczególnie z Zachodu, zwracają uwagę, czy tam, gdzie chcą inwestować, są odpowiednie warunki, czy oni najpierw nie będą musieli czegoś modernizować czy naprawiać i rekultywować.
J.U.: Co się dzieje z "Programem Promocji Miasta na lata 2001-2002"? Radni dyskutowali nad nim w marcu ubiegłego roku...
J.W.: Ten program nie został przyjęty i powoli zaczyna się dezaktualizować. Wprawdzie są tam jeszcze zapisane projekty na rok bieżący. Był przygotowywany razem ze Strategią Rozwoju Elbląga, ale budził wiele zastrzeżeń. Wycofano go z porządku obrad. Miał być poprawiony i trafić na sesję. Do tej pory nie trafił.
J.U.: Przewertowałam budżet miasta na 2002 rok, szukając działu dotyczącego promocji miasta, niestety nie znalazłam...
J.W.: Promocją miasta zajmuje się Wydział Strategii i Rozwoju Gospodarczego. Jest odpowiedzialny za promocję. Nie ma tak naprawdę promocji miasta, nikt nie jest tak naprawdę za nią odpowiedzialny. Nie ma środków stricte przeznaczonych bezpośrednio na promocję. Są tylko jakieś poszczególne kwoty na poszczególne zadania.
J.U.: Czy pan, jako radny, czuje się odpowiedzialny za to, że - jak pan mówi- promocja pozostawia wiele do życzenia?
J.W.: Oczywiście, że tak, ale ja mogę tylko apelować. Uważam, że jeżeli wszyscy chcemy, by rzeczywiście do Elbląga trafili inwestorzy i turyści, to musimy się reklamować. Nie ma innej możliwości.
J.U.: A czy występował pan z jakimś pomysłem na sesji Rady Miejskiej?
J.W.: Proponowałem podczas uchwalania strategii rozwoju, by zamiast ogólnikowej i mało konkretnej wizji, zapisać dwie logiczne, krótkie i przejrzyste misje: jedną dla inwestorów i turystów oraz drugą - dla mieszkańców miasta.
J.U.: Przyniósł pan znaczek z herbem Elbląga...
J.W.: To taki drobiazg. Ale dwie sesje temu dawano go radnym... za pokwitowaniem. Tych znaczków zapewne było niewiele. A wydaje mi się, że powinny być one w każdym kiosku. Każdy Elblążanin, który zechce, może go sobie kupić i nosić w klapie. Można je przecież zabierać np. za granicę i komuś podarować. Byłoby to coś, co jednoznacznie kojarzy się z Elblągiem.
Wywiady Studia El prezentowane są w Telewizji Elbląskiej zawsze po Wiadomościach o 17.15.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)