Niedawno rozpoczęła się budowa budynków przy ul. Bednarskiej. Zabudowa tej niegdyś szczególnie urokliwej ulicy, skłania ku ocenie odbudowy naszej starówki, biorąc pod uwagę kontrowersje, jakie wzbudzają ostatnie realizacje budowane na Starym Mieście - pisze nasz Czytelnik.
Nasza starówka oglądana z lotu ptaka wygląda ładnie. Założenie, aby sylwetka budynków odpowiadała dawnej zabudowie, spełnia swoją rolę. Niestety, kiedy przyjrzymy się z ziemi uważniej, to sprawa wygląda gorzej. Za bardzo odchodzono przede wszystkim od odbudowania budynków szczególnie istotnych dla starówki. Brak Dworu Artusa (tak, mieliśmy go w Elblągu), narożnych budynków Starego Rynku, czy Domu Octowego z prawdziwego zdarzenia, to przykłady, które są szczególnie przykre. Dodatkowo obecnie „retrowersja” idzie w banalne, mało wymagające formy z braku pewnych wymagań dla deweloperów.
Część osób (poniekąd słusznie) powie – czy stać nas na rekonstrukcje? Myślę, że nikt rozsądny nie chce odbudowywać starówki w skali 1:1. Miasto to nie grupa rekonstrukcyjna i tkanka miejska wymaga dostosowania do współczesności. Jednak nowa zabudowa niestety odbywa się po zniszczeniu resztek dawnych kamienic, czyli jedynych ocalałych przed destrukcją fragmentów średniowiecznej historii miasta.
W mojej ocenie wymagania dla deweloperów powinny być wyższe, szczególnie w miejscach, o których wspominałem wcześniej. Może odbudowa nie byłaby tak szybka, a samorządowcy nie mogliby przed kamerami chwalić się zabudowanymi działkami, ale biorąc pod uwagę szczególną wartość miejsca, nie warto krótkowzrocznie podchodzić do tego tematu. Jak więc pogodzić ekonomię z estetyką i historią? Pewnym tropem jak można to zrobić, jest przeszklony budynek przy Rybackiej. Przez wzorowanie się na oryginale, jednak przy użyciu współczesnej techniki komponuje się on bardzo dobrze z nowoczesnymi retrowersyjnymi aranżacjami i co ważne, przez uproszczenia nie udaje sztucznie starej budowli. Styl ten określany jest czasem jako zmodernizowany historyzm. Są to fragmenty starówki, które warto docenić.
Czego zabrakło? W mojej ocenie działań hybrydowych (czyli pogodzenia retrowersji ze zmodernizowanym historyzmem) i bardziej precyzyjnych zapisów prawa lokalnego, które by mogły wyegzekwować pewien standard budynków i zachować jak najwięcej elementów historycznych. Zbyt wiele oddano tu pola pod decyzje administracyjne oraz deweloperów. Zapis w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego o zakazie rekonstrukcji oraz o "eliminowaniu stylu historyzującego" jest zdecydowanie przesadzony. Można było zostawić w nim istotę zapisu, czyli konieczność możliwości odróżnienia budynku starego od wybudowanego współcześnie. Precyzyjność współczesnych rekonstrukcji w porównaniu do oryginalnych budynków to moim zdaniem umożliwia.
Retrowersji zabrakło odpowiedniej równowagi – pewnej określonej bazy, na której można by budować własną twórczość, tożsamość współczesnych elblążan. Był to tragiczny paradoks. Budynki nadające charakteru naszej starówce – w dużej części budynki narożne nie zostały otoczone szczególną uwagą miasta. Miejsce, gdzie stały perły architektury są niestety symbolami zaprzepaszczonej szansy na pogodzenie przeszłości z teraźniejszością.
Czym był spowodowany taki stan rzeczy? W mojej ocenie dwa czynniki – oba związane z okresem, w jakim rozpoczęto odbudowę starówki.
Po pierwsze okres transformacji. Był okresem specyficznym – bardzo gwałtownego rozwoju. Stawiano na intensywny, natychmiastowy wzrost, a nie na perspektywiczne, kosztowne inwestycje z myślą o dalszych pokoleniach. Tak też w pewnym stopniu było z naszą starówką, czemu trudno się dziwić.
Innym takim przykładem może być budowa Leclerca na miejscu dawnej rzeźni – wtedy decyzja zupełnie normalna, dzisiaj, kiedy znamy w całej Polsce przykłady wykorzystywania takich budynków jako centra handlowe, nie przeszłaby tak łatwo. Przykładem aktualnych zmian w tej kwestii, jest siłownia Endorfina, w wyremontowanym budynku zarządu wcześniej wspomnianej rzeźni.
Po drugie, problemem był też brak świadomości przeszłości miasta. W latach 90. nie było praktycznie ruin - łączników z dawnymi czasami. Było to już lata od zakończenia wojny i dziesięciolecia od zrównania metodycznie z ziemią starówki na początku lat 60. . Było też za wcześnie do ponownego odkrycia historii miasta, jakie obserwujemy obecnie, w dużej mierze dzięki grupom na Facebooku, gdzie mieszkańcy zachwycają się pięknem dawnej zabudowy. Pod tym kątem warto docenić bardzo dobrą decyzję, jaką były masowe wykopaliska – miały one dużą wartość poznawczą dla przeszłości miasta i przyczyniły się na pewno w jakimś stopniu do obecnych refleksji.
Co możemy teraz zrobić? Jeśli w przyszłości zdecydujemy się na zabudowę ul. Wodnej, to trzeba otoczyć szczególną opieką miejsca dawnych bram – są to miejsca nadające charakteru reszcie zabudowy podobnie jak wspomniane wcześniej narożniki w innych częściach starówki. Problemem są też chaotyczne reklamy, o których pewnie napiszę później. Potrzebne są też konkretne zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Jest to niestety powszechna bolączka miast – u nas dodatkowo wzmocniona latami braku tożsamości miasta. Potrzebne są też działania rozwijające tę tożsamość. Wtedy będziemy mogli budować nasze Elbląg na pokolenia.