To badanie doskonale wpisuje się w temat czekającego nas w Elblągu referendum w sprawie odwołania prezydenta Grzegorza Nowaczyka i Rady miejskiej. Na zlecenie Fundacji Batorego CBOS przeprowadził badanie pt. „Obywatele i wybory”, dotyczące korzystania zarówno z czynnego, jak i biernego prawa wyborczego.
Badanie zostało zrealizowane w październiku 2012 roku metodą CAPI na próbie 977 dorosłych mieszkańców Polski. Najczęściej (18,5 proc.) wymienianym przez respondentów powodem absencji wyborczej podczas ostatnich wyborów jest brak odpowiedniego kandydata lub partii. Na drugim miejscu wskazywana jest choroba lub niepełnosprawność (14,2 proc.). Dalej ankietowani wymieniają powody typu „nie chodzę na wybory” i „nie ma sensu głosować” (10,2 proc.), brak zainteresowania polityką i wyborami (9,2 proc.) oraz rozczarowanie politykami (6,8 proc.). Zaskakujące, że zaledwie 2,2 proc. badanych wskazuje: „mój głos nie ma znaczenia” lub „moi kandydaci nie przejdą”.
Aby zbadać, czy absencja wyborcza jest rzeczywiście funkcją niedostatecznej „podaży” politycznej, respondentom przedstawiono sześć ogólnych stwierdzeń na temat wyborów, pytając, czy zgadzają się z daną kwestią. Prawie 53 proc. badanych uważa, że partie przedstawiają programy, które nie odpowiadają potrzebom ludzi. Dla ponad połowy (58,9 proc. respondentów) proponowani kandydaci nie nadają się na posłów czy radnych. Partie promują swoich ludzi – „miernych, ale wiernych”, tak uważa aż 76,9 proc. Podczas głosowania nie ma szans wybrać osoby, która dobrze reprezentowałaby miejsce zamieszkania wyborcy, to opinia aż 57,5 proc. ankietowanych. Badani, którzy uważają, że partie przedstawiają programy, które nie odpowiadają potrzebom obywateli, są bardziej skłonni do absencji.
Wbrew powszechnym opiniom stosunkowo niewielki odsetek respondentów (33 proc. uważa polityków za osoby nieuczciwe. Warto zwrócić jednak uwagę, na duży (w stosunku do pozostałych stwierdzeń) odsetek niezdecydowanych – aż 37 proc. nie udzieliło odpowiedzi na to pytanie.
Badanie pokazuje także, że bardzo niewielki odsetek respondentów myśli o korzystaniu z biernego prawa wyborczego. Zaledwie 4,7 proc. kiedykolwiek myślało o kandydowaniu, a jedynie 3,8 proc. kandydowało w wyborach (najczęściej do rady gminy, do rady powiatu bądź do rady sołeckiej). Aż 91,5 proc. respondentów nigdy nie myślało o kandydowaniu na posła, senatora, wójta, burmistrza, prezydenta miasta lub kraju, radnego, czy chociażby sołtysa lub członka rady osiedla. To pokazuje, że stanowiska wybieralne są „zarezerwowane” dla wąskiej elity.
Respondentów, którzy nie głosowali w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, zapytano o ostatnie wybory, w jakich brali udział. Okazało się, że aż 15,8 proc. to osoby, które nigdy nie brały udziału w wyborach. Zaledwie 19,2 proc. niegłosujących potrafiło precyzyjnie podać rodzaj i datę ostatnich wyborów (głównie przypominają sobie wybory prezydenckie z 2010 roku, zdecydowanie mniej osób kojarzy pozostałe wybory). Co piąty niegłosujący (19,7 proc.) w ogóle nie pamięta, w jakich wyborach ostatnio uczestniczył.
Wyniki badań potwierdziły, że polski wyborca (w odróżnieniu od niegłosujących) jest lepiej wykształcony, charakteryzuje się wyższym statusem zawodowym (kadra kierownicza, specjaliści z wyższym wykształceniem i pracujący na własny rachunek) i, co za tym idzie, wyższymi zarobkami, regularnie uczestniczy w nabożeństwach, interesuje się polityką oraz potrafi określić swoją orientację ideologiczną.
Aby zbadać, czy absencja wyborcza jest rzeczywiście funkcją niedostatecznej „podaży” politycznej, respondentom przedstawiono sześć ogólnych stwierdzeń na temat wyborów, pytając, czy zgadzają się z daną kwestią. Prawie 53 proc. badanych uważa, że partie przedstawiają programy, które nie odpowiadają potrzebom ludzi. Dla ponad połowy (58,9 proc. respondentów) proponowani kandydaci nie nadają się na posłów czy radnych. Partie promują swoich ludzi – „miernych, ale wiernych”, tak uważa aż 76,9 proc. Podczas głosowania nie ma szans wybrać osoby, która dobrze reprezentowałaby miejsce zamieszkania wyborcy, to opinia aż 57,5 proc. ankietowanych. Badani, którzy uważają, że partie przedstawiają programy, które nie odpowiadają potrzebom obywateli, są bardziej skłonni do absencji.
Wbrew powszechnym opiniom stosunkowo niewielki odsetek respondentów (33 proc. uważa polityków za osoby nieuczciwe. Warto zwrócić jednak uwagę, na duży (w stosunku do pozostałych stwierdzeń) odsetek niezdecydowanych – aż 37 proc. nie udzieliło odpowiedzi na to pytanie.
Badanie pokazuje także, że bardzo niewielki odsetek respondentów myśli o korzystaniu z biernego prawa wyborczego. Zaledwie 4,7 proc. kiedykolwiek myślało o kandydowaniu, a jedynie 3,8 proc. kandydowało w wyborach (najczęściej do rady gminy, do rady powiatu bądź do rady sołeckiej). Aż 91,5 proc. respondentów nigdy nie myślało o kandydowaniu na posła, senatora, wójta, burmistrza, prezydenta miasta lub kraju, radnego, czy chociażby sołtysa lub członka rady osiedla. To pokazuje, że stanowiska wybieralne są „zarezerwowane” dla wąskiej elity.
Respondentów, którzy nie głosowali w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, zapytano o ostatnie wybory, w jakich brali udział. Okazało się, że aż 15,8 proc. to osoby, które nigdy nie brały udziału w wyborach. Zaledwie 19,2 proc. niegłosujących potrafiło precyzyjnie podać rodzaj i datę ostatnich wyborów (głównie przypominają sobie wybory prezydenckie z 2010 roku, zdecydowanie mniej osób kojarzy pozostałe wybory). Co piąty niegłosujący (19,7 proc.) w ogóle nie pamięta, w jakich wyborach ostatnio uczestniczył.
Wyniki badań potwierdziły, że polski wyborca (w odróżnieniu od niegłosujących) jest lepiej wykształcony, charakteryzuje się wyższym statusem zawodowym (kadra kierownicza, specjaliści z wyższym wykształceniem i pracujący na własny rachunek) i, co za tym idzie, wyższymi zarobkami, regularnie uczestniczy w nabożeństwach, interesuje się polityką oraz potrafi określić swoją orientację ideologiczną.
na podstawie informacji Fundacji Batorego oprac. PD