Czy to koniec PO? Takie pytanie należy sobie zadać, analizując wydarzenia, jakie miały miejsce w ostatnim okresie nie tylko w naszym mieście, ale w całym kraju. Przesłanki, aby postawić taką hipotezę, są mocne. O ile uznać można, że słupki wyborcze ani myślą drgnąć, o tyle twierdzi się, że być może głośne mówienie o głosowaniu na inne partie jest przysłowiowym „wstydem”.
Wszystko zostaje mocno zweryfikowane przy urnach wyborczych. Elbląski przykład sromotnej przegranej PO w referendum nie jest odosobniony. Pierwszą porażkę PO poniosło w Ostródzie w ubiegłym roku, kiedy to po odwołaniu burmistrza wybrano nowego, niebędącego z PO. Wcześniej były wybory w Gronowie Elbląskim (Jegłownik także wchodzi w ten obszar) – tam wygrał kandydat zupełnie niezwiązany z jakąkolwiek opcją polityczną (aby nie przypisywać innym zasług). Kolejna najbardziej spektakularna przegrana PO to wybory uzupełniające w Rybniku. W zasadzie napisać należy, że poza partią wygraną w wyborach w Rybniku inne partie się nie liczyły. Poza Ruchem Palikota, który kandydata nie wystawił, tradycyjnie optując przy swoim postulacie likwidacji instytucji senatu, w związku z czym prawdopodobnie stwierdzili, że nie ma sensu wystawiać kandydata dla pokazu.
No i ten Elbląg! To, co stało się w Elblągu, jest na miarę niebywałej skali. Elblążanie wykazali absolutnie, że są najmocniejszym ogniwem systemu demokratycznego. Przykład Elbląga – odwołania prezydenta i rady – to niesłychany dotąd wzór społeczeństwa obywatelskiego. Elbląska, czwarta, twierdzę, największa jak dotąd porażka PO, wskazuje, że równia staje się pochyła i to z pochyłością rozpędzającego się bolidu. Ostatnie wydarzenia można odczytać jako zmęczenie społeczne opcją rządzącą, brakiem konstruktywnej polityki lub nawet wypaleniem się działaczy PO. Do odwołania elbląskich włodarzy przyczyniły się także inne czynniki, które mocno akcentowali inicjatorzy referendum „Wolny Elbląg” i wspierający ich Ruch Palikota.
Czy PO się wypaliła?
Jednoznacznie trudno odpowiedzieć na pytanie, ale mając na uwadze przykład elbląski, można uznać, że raczej TAK! Porażka odchodzącego prezydenta była tak duża, że odbudowanie pozycji w nadchodzących wyborach wydaje się niemożliwe. Zastanawia wobec tego fakt, kogo PO wystawi jako kandydata na prezydenta? Kto się odważy po tak potężnej porażce wystawić swoje nazwisko na publiczne i polityczne katowanie?
Twierdzę, że kampania będzie niebywale brutalna, zwłaszcza ta internetowa, należy przygotowywać się na „linczowanie i hejterowanie” zamiast rzeczową i konstruktywną debatę o naszym mieście.
Czy PO stać na odbudowanie pozycji?
Charakterystyka sytuacji wskazuje, że prędko nie będzie to możliwe. Nakładają się na to nie tylko działania lokalne, ale także te partyjne konflikty na górze. Ciekawego wywiadu w tym temacie udzielił wybitny socjolog prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, jednemu z portali internetowych. Profesor m.in. wspomina przypadek Umowy handlowej ACTA, który, jak twierdzi, mocno uderzył w PO. ACTA młodzi ludzie odczytali jako próbę ataku na „Wolność w Internecie”, co dla tej grupy społecznej wydawało się potężnym ciosem w ich codzienne życie. Jak twierdzi profesor, akcja ta mocno postarzyła Platformę: „Kilka lat temu młodzi głosowali na Tuska, bo głosowanie na inne partie było obciachem. Dziś coraz większym obciachem staje się głosowanie na Platformę”. Jednak, jak zaznacza, nie oznacza to, że wyborcy pójdą głosować na inne partie, a jedynie wystarczy, że nie pójdą do wyborów.
Elbląski grunt
Grunt elbląski to elektorat, który ciężko jednoznacznie określić. Przed byłym już prezydentem dłuższy czas władzę sprawował pan Słonina, wywodzący się z SLD, jednak w wyniku różnic (zdań lub programowych – tego nie wiem) w ostatnich wyborach startował jako kandydat z własnym komitetem wyborczym. Sytuacja SLD stała się dynamicznie zmieniająca. Łączy się ich z PO jako partię współrządzącą w ostatnim czasie. Porozumienie, jakie zawarły partie, pomimo późniejszego zerwania, utkwiło znacząco w codziennym myśleniu o przyszłości miasta.
PiS jako partia o znaczeniu niebywale istotnym, w moim odczuciu traci chociażby na tym, że to właśnie pod ich szyldem startował w innych wyborach odwołany prezydent Grzegorz Nowaczyk. Sytuacja ta może wskazywać, że źle inwestowali w kapitał ludzki i tak też może zostać to odebrane przez społeczeństwo.
Wobec tego pozostaje Ruch Palikota Elbląg +. Nazwa nawiązująca do inicjatywy Kwaśniewskiego, Palikota, Siwca, łączy się z nimi także Ryszarda Kalisza (trzeba przyznać mocne zaplecze) – wydaje się, że za zadanie ma zmienić nieco wizerunek partii. Jednak i tu nie jestem pewien, czy to dobry kierunek, choć przyznać należy, że na gruncie lokalnym ich aktywność jest mocno zauważalna. Ich działania, jak można zauważyć, ukierunkowane są na stanowcze manifestowanie nieprawidłowości w mieście. Może jest to właściwe podejście, może czas właśnie na piętnowanie niegospodarności? Być może coś w tym jest, tym bardziej, że elektorat tej partii to głównie młodzi ludzie, w tym bezrobotni. Uważam, że jeżeli odetną się od myśli światopoglądowej, wówczas mają duże szanse na uszczknięcie z tortu kilku wisienek. Musieliby tylko silnie zaktywizować swój młody elektorat, a ten, jak wiadomo, wybory lubi bojkotować.
Jest jeszcze Wolny Elbląg, główny inicjator zbliżających się przedterminowych wyborów władz miasta. Może to jest właściwy kierunek, aby właśnie społeczeństwo, nie partyjne układanki, doszło do głosu?
Oczywiście to My – społeczeństwo zdecydujemy, kto otrzyma szanse wykazania się pracowitością dla miasta. Znaczącą zasługą referendum jest fakt, iż każdy, kto przyjdzie po odwołanej ekipie, musi liczyć się z tym, że społeczeństwo poznało swoją wartość i nie pozwoli się ślepo prowadzić.
Jednak już dziś należy głośno powiedzieć, że najlepszy kandydat będzie taki, który mało obiecuje, z prostej przyczyny – budżet jest już ustalony, to raz, i dwa – w przyszłym roku są terminowe wybory, wiec tak naprawdę sprawą numer jeden staje się wyłącznie uporządkowanie zaistniałej sytuacji.
P.
No i ten Elbląg! To, co stało się w Elblągu, jest na miarę niebywałej skali. Elblążanie wykazali absolutnie, że są najmocniejszym ogniwem systemu demokratycznego. Przykład Elbląga – odwołania prezydenta i rady – to niesłychany dotąd wzór społeczeństwa obywatelskiego. Elbląska, czwarta, twierdzę, największa jak dotąd porażka PO, wskazuje, że równia staje się pochyła i to z pochyłością rozpędzającego się bolidu. Ostatnie wydarzenia można odczytać jako zmęczenie społeczne opcją rządzącą, brakiem konstruktywnej polityki lub nawet wypaleniem się działaczy PO. Do odwołania elbląskich włodarzy przyczyniły się także inne czynniki, które mocno akcentowali inicjatorzy referendum „Wolny Elbląg” i wspierający ich Ruch Palikota.
Czy PO się wypaliła?
Jednoznacznie trudno odpowiedzieć na pytanie, ale mając na uwadze przykład elbląski, można uznać, że raczej TAK! Porażka odchodzącego prezydenta była tak duża, że odbudowanie pozycji w nadchodzących wyborach wydaje się niemożliwe. Zastanawia wobec tego fakt, kogo PO wystawi jako kandydata na prezydenta? Kto się odważy po tak potężnej porażce wystawić swoje nazwisko na publiczne i polityczne katowanie?
Twierdzę, że kampania będzie niebywale brutalna, zwłaszcza ta internetowa, należy przygotowywać się na „linczowanie i hejterowanie” zamiast rzeczową i konstruktywną debatę o naszym mieście.
Czy PO stać na odbudowanie pozycji?
Charakterystyka sytuacji wskazuje, że prędko nie będzie to możliwe. Nakładają się na to nie tylko działania lokalne, ale także te partyjne konflikty na górze. Ciekawego wywiadu w tym temacie udzielił wybitny socjolog prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, jednemu z portali internetowych. Profesor m.in. wspomina przypadek Umowy handlowej ACTA, który, jak twierdzi, mocno uderzył w PO. ACTA młodzi ludzie odczytali jako próbę ataku na „Wolność w Internecie”, co dla tej grupy społecznej wydawało się potężnym ciosem w ich codzienne życie. Jak twierdzi profesor, akcja ta mocno postarzyła Platformę: „Kilka lat temu młodzi głosowali na Tuska, bo głosowanie na inne partie było obciachem. Dziś coraz większym obciachem staje się głosowanie na Platformę”. Jednak, jak zaznacza, nie oznacza to, że wyborcy pójdą głosować na inne partie, a jedynie wystarczy, że nie pójdą do wyborów.
Elbląski grunt
Grunt elbląski to elektorat, który ciężko jednoznacznie określić. Przed byłym już prezydentem dłuższy czas władzę sprawował pan Słonina, wywodzący się z SLD, jednak w wyniku różnic (zdań lub programowych – tego nie wiem) w ostatnich wyborach startował jako kandydat z własnym komitetem wyborczym. Sytuacja SLD stała się dynamicznie zmieniająca. Łączy się ich z PO jako partię współrządzącą w ostatnim czasie. Porozumienie, jakie zawarły partie, pomimo późniejszego zerwania, utkwiło znacząco w codziennym myśleniu o przyszłości miasta.
PiS jako partia o znaczeniu niebywale istotnym, w moim odczuciu traci chociażby na tym, że to właśnie pod ich szyldem startował w innych wyborach odwołany prezydent Grzegorz Nowaczyk. Sytuacja ta może wskazywać, że źle inwestowali w kapitał ludzki i tak też może zostać to odebrane przez społeczeństwo.
Wobec tego pozostaje Ruch Palikota Elbląg +. Nazwa nawiązująca do inicjatywy Kwaśniewskiego, Palikota, Siwca, łączy się z nimi także Ryszarda Kalisza (trzeba przyznać mocne zaplecze) – wydaje się, że za zadanie ma zmienić nieco wizerunek partii. Jednak i tu nie jestem pewien, czy to dobry kierunek, choć przyznać należy, że na gruncie lokalnym ich aktywność jest mocno zauważalna. Ich działania, jak można zauważyć, ukierunkowane są na stanowcze manifestowanie nieprawidłowości w mieście. Może jest to właściwe podejście, może czas właśnie na piętnowanie niegospodarności? Być może coś w tym jest, tym bardziej, że elektorat tej partii to głównie młodzi ludzie, w tym bezrobotni. Uważam, że jeżeli odetną się od myśli światopoglądowej, wówczas mają duże szanse na uszczknięcie z tortu kilku wisienek. Musieliby tylko silnie zaktywizować swój młody elektorat, a ten, jak wiadomo, wybory lubi bojkotować.
Jest jeszcze Wolny Elbląg, główny inicjator zbliżających się przedterminowych wyborów władz miasta. Może to jest właściwy kierunek, aby właśnie społeczeństwo, nie partyjne układanki, doszło do głosu?
Oczywiście to My – społeczeństwo zdecydujemy, kto otrzyma szanse wykazania się pracowitością dla miasta. Znaczącą zasługą referendum jest fakt, iż każdy, kto przyjdzie po odwołanej ekipie, musi liczyć się z tym, że społeczeństwo poznało swoją wartość i nie pozwoli się ślepo prowadzić.
Jednak już dziś należy głośno powiedzieć, że najlepszy kandydat będzie taki, który mało obiecuje, z prostej przyczyny – budżet jest już ustalony, to raz, i dwa – w przyszłym roku są terminowe wybory, wiec tak naprawdę sprawą numer jeden staje się wyłącznie uporządkowanie zaistniałej sytuacji.
P.