Oj nie tylko młodym. Sarny przeleciały mi całym stadem. Na szczęście było widno, widziałem je z daleka i czułem co knują. Innym razem łoś na łęczyckiej. Na szczęście nie mi, tylko wariatowi, który uznał, że skoro jest ciemno, to jadę zbyt ostrożnie i trzeba mnie wyprzedzić. Dosłownie parę sek. po wyprzedzeniu przeleciał mu łoś. Miał szczęście, że dał radę wyhamować.