Mężczyzna, którego części ciała wyłowiono w czwartek z rzeki Elbląg, został najprawdopodobniej zamordowany i poćwiartowany. Prokuratura Rejonowa w Elblągu, która prowadzi w tej sprawie dochodzenie, nie wyklucza jednak i nieszczęśliwego wypadku.
W czwartek ok. godz. 13 jeden z pracowników przystani żeglarskiej na rzece Elbląg, która znajduje się w okolicach elbląskiej Elektrociepłowni, dokonał wstrząsającego odkrycia. Wśród bojek mocujących do przystani jachty pływała po powierzchni wody ludzka ręka. Na miejsce zdarzenia przybyli policjanci oraz płetwonurkowie z elbląskiej straży pożarnej.
- To była ręka mężczyzny - opowiada Tomasz Malesiński, dowódca jednostki ratowniczo - gaśniczej nr 2, który dowodził akcją. - To była prawa ręka bez żadnych znaków szczególnych np. tatuażu oraz bez sygnetów i łańcuszków. Nie miała także śladów zadrapań, czy pobicia. Kiedy ją znaleziono była zgięta w łokciu i owinięta sznurkiem. Wyglądało to tak, jakby ktoś ja związał, aby np. wrzucić do torby.
Po dokładnym przeszukaniu terenu policjanci odnaleźli przy brzegu - kilkadziesiąt metrów od przystani - drugi fragment ciała - uciętą od pachwiny do kolana ludzką nogę. Dalsze poszukiwania trzykilometrowego odcinka rzeki od Kanału Jagiellońskiego do promu w Nowakowie nie dały skutku. Również nie powiodły się poszukiwania płetwonurków.
- Dno w tym miejscu jest bardzo muliste - wyjaśnia Tomasz Malesiński. - Woda była strasznie mętna, a widoczność prawie zerowa. Płetwonurkowie poruszali się po dnie praktycznie po omacku.
Elbląska policja jest jak zwykle powściągliwa w słowach.
- Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że nie poszukujemy w tej chwili żadnej osoby płci męskiej - mówi rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Elblągu Alina Zając. - Więcej zdradzimy po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Odnalezione fragmenty ciała mogły przypłynąć w miejsce wyłowienia nawet z zalewu. Przez ostatnie dni na rzece panowała tzw. "cofka": pod wpływem wiatru wody zalewu cofały się w głąb lądu. Nie wyklucza się jednak, że zostały one wrzucone do rzeki niedaleko miejsca odnalezienia.
- Przez ostatni tydzień woda w rzece płynęła w obie strony - tłumaczy elbląski prokurator rejonowy Barbara Marszycka. - Jest dosłownie milion miejsc gdzie ciało mogło trafić do wody. Jest to kwestia bardzo problematyczna. Poczekamy do poniedziałku. Może wtedy coś jeszcze wypłynie.
Najprawdopodobniej mężczyzna, którego części ciała wyłowiono, został zamordowany i poćwiartowany. Prokuratura Rejonowa w Elblągu, która przejęła nadzór nad śledztwem, nie wyklucza jednak i nieszczęśliwego wypadku.
- Przed badaniem przez lekarzy specjalistów nie można wykluczyć żadnej ewentualności - wyjaśnia Barbara Marszycka. - Równie dobrze mężczyzna mógł utonąć, a jego ciało pocięte przez dużą łódź lub wodolot. Nawet sznurek owinięty wokół ręki o niczym nie musi świadczyć. Jest to sznurek z tworzywa sztucznego, który jest często używany przez rybaków i wędkarzy. Ręka mogła się w niego po prostu zaplątać.
Wyłowione fragmenty człowieka trafiły w specjalnych pojemnikach do elbląskiego prosektorium. Stamtąd w przyszłym tygodniu pojadą do Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie lekarze specjaliści przeprowadzą sekcję zwłok. Badane będzie m.in. DNA mężczyzny.
- Nie wiem, ile czasu trzeba będzie czekać na wyniki pierwszych badań - dodaje prokurator rejonowy. - Trudno to w tej chwili powiedzieć. Znając jednak gdańską akademię, nie potrwa to długo.
Zobacz także "Makabryczne odkrycie"
- To była ręka mężczyzny - opowiada Tomasz Malesiński, dowódca jednostki ratowniczo - gaśniczej nr 2, który dowodził akcją. - To była prawa ręka bez żadnych znaków szczególnych np. tatuażu oraz bez sygnetów i łańcuszków. Nie miała także śladów zadrapań, czy pobicia. Kiedy ją znaleziono była zgięta w łokciu i owinięta sznurkiem. Wyglądało to tak, jakby ktoś ja związał, aby np. wrzucić do torby.
Po dokładnym przeszukaniu terenu policjanci odnaleźli przy brzegu - kilkadziesiąt metrów od przystani - drugi fragment ciała - uciętą od pachwiny do kolana ludzką nogę. Dalsze poszukiwania trzykilometrowego odcinka rzeki od Kanału Jagiellońskiego do promu w Nowakowie nie dały skutku. Również nie powiodły się poszukiwania płetwonurków.
- Dno w tym miejscu jest bardzo muliste - wyjaśnia Tomasz Malesiński. - Woda była strasznie mętna, a widoczność prawie zerowa. Płetwonurkowie poruszali się po dnie praktycznie po omacku.
Elbląska policja jest jak zwykle powściągliwa w słowach.
- Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że nie poszukujemy w tej chwili żadnej osoby płci męskiej - mówi rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Elblągu Alina Zając. - Więcej zdradzimy po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Odnalezione fragmenty ciała mogły przypłynąć w miejsce wyłowienia nawet z zalewu. Przez ostatnie dni na rzece panowała tzw. "cofka": pod wpływem wiatru wody zalewu cofały się w głąb lądu. Nie wyklucza się jednak, że zostały one wrzucone do rzeki niedaleko miejsca odnalezienia.
- Przez ostatni tydzień woda w rzece płynęła w obie strony - tłumaczy elbląski prokurator rejonowy Barbara Marszycka. - Jest dosłownie milion miejsc gdzie ciało mogło trafić do wody. Jest to kwestia bardzo problematyczna. Poczekamy do poniedziałku. Może wtedy coś jeszcze wypłynie.
Najprawdopodobniej mężczyzna, którego części ciała wyłowiono, został zamordowany i poćwiartowany. Prokuratura Rejonowa w Elblągu, która przejęła nadzór nad śledztwem, nie wyklucza jednak i nieszczęśliwego wypadku.
- Przed badaniem przez lekarzy specjalistów nie można wykluczyć żadnej ewentualności - wyjaśnia Barbara Marszycka. - Równie dobrze mężczyzna mógł utonąć, a jego ciało pocięte przez dużą łódź lub wodolot. Nawet sznurek owinięty wokół ręki o niczym nie musi świadczyć. Jest to sznurek z tworzywa sztucznego, który jest często używany przez rybaków i wędkarzy. Ręka mogła się w niego po prostu zaplątać.
Wyłowione fragmenty człowieka trafiły w specjalnych pojemnikach do elbląskiego prosektorium. Stamtąd w przyszłym tygodniu pojadą do Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie lekarze specjaliści przeprowadzą sekcję zwłok. Badane będzie m.in. DNA mężczyzny.
- Nie wiem, ile czasu trzeba będzie czekać na wyniki pierwszych badań - dodaje prokurator rejonowy. - Trudno to w tej chwili powiedzieć. Znając jednak gdańską akademię, nie potrwa to długo.
Zobacz także "Makabryczne odkrycie"
OP