Myślę, że kluczowym jest rozgraniczenie "nielegalnego imigranta" od "legalnego imigranta". O ile jestem w stanie zrozumieć niechęć (żeby nie powiedzieć nienawiść) do tych "nielegalnych", o tyle nie mogę pojąć ani zaakceptować nagonki na imigrantów "legalnych". Zapomniał wół jak cielęciem był. Młodzi nie pamiętają, ale starsze pokolenie powinno pamiętać okres schyłkowej "komuny" i "dziki kapitalizm" początków lat 90-tych - wyjazdy do pracy do Niemiec, Holandii, Francji czy na wyspy brytyjskie i "za wielką wodę". Byliśmy emigrantami ekonomicznymi, a ci ludzie teraz w większości wypadków ratują swoje i swoich bliskich życie. I gdzie w tym, podobno katolickim kraju, po chrześcijańsku wyciągnięta dłoń do potrzebującego. Wstyd !!!