- Mamy czyste sumienie, ksiądz Jan nie miał uprawnień do zaciągania kredytów i do nas nie dotarły żadne pieniądze - powiedział przed sądem biskup elbląski.
Biskup Andrzej Śliwiński zeznawał w sprawie, jaką parafii św. Jerzego oraz jej dawnemu proboszczowi, byłemu dyrektorowi gospodarczemu diecezji elbląskiej - księdzu Janowi H. wytoczył Witold Z. Dziesięć lat temu mężczyzna pożyczył Janowi H. 23,5 tysiąca dolarów. Teraz domaga się ich zwrotu wraz z odsetkami.
- Ksiądz pokazywał dokumenty świadczące o tym, że jest tym, za kogo się podaje, wierzyłem, że zwróci pieniądze - mówi Witold Z.
Biskup, jedna z najważniejszych osób, której zeznania mogłyby rzucić światło w tej i w innych sprawach dotyczących byłego proboszcza, zwlekał z pojawieniem się w sądzie. Zjawił się dopiero wczoraj, po pozytywnej opinii biegłego, że zdrowie pozwala mu na stawienie się w sądzie i wobec groźby przymusowego doprowadzenia na rozprawę. Z zeznań biskupa wynika, że o finansowych i inwestycyjnych przedsięwzięciach na terenie parafii i diecezji niewiele wiedział.
- Diecezja powstała w marcu 1992 roku, wtedy objąłem funkcję biskupa - mówił wczoraj Andrzej Śliwiński. - Inwestycje prowadzone przez księdza Jana H. były wówczas na ukończeniu i nie pytałem o to, skąd są pieniądze. Biskup nie potrafił także powiedzieć, ile kosztowały budowy prowadzone przez Jana H. na terenie parafii i diecezji.
- O tym, że są długi, dowiedziałem się pod koniec 1993 roku, kiedy zaczęli się zgłaszać pierwsi wierzyciele - zapewniał biskup. - Okazało się też, że po inwestycjach nie pozostała żadna dokumentacja. Wtedy proboszcz został zwolniony.
Sędzia Dorota Twardowska pytała o zakres obowiązków proboszcza.
- Proboszcz prowadzi finansową gospodarkę w parafii, ale nie ma żadnych uprawnień do zaciągania kredytów czy pożyczek - mówił biskup. - Pieniądze na działalność parafii i inwestycje powinny pochodzić wyłącznie ze zbiórek. Na zaciągnięcie kredytu proboszcz musiałby mieć nasze zezwolenie.
Biskup zapewniał, że takiego zezwolenia nie wydał. Nie wiedział również, czy zgodę ksiądz Jan H. posiadał od swojego poprzedniego zwierzchnika - biskupa warmińskiego.
Andrzej Śliwiński zapewniał sąd, że od początku istnienia diecezji żadna parafia np. przy budowie kościoła nie musiała wspomagać się kredytem.
Sprawa z powództwa Witolda Z. to nie jedyna, w jakiej odpowiada Jan H. Za tysiące pożyczonych z banku i od prywatnych osób złotych Jan H. wybudował m.in. hospicjum, centrum charytatywne, przedszkole i szkołę katolicką, wyposażył seminarium i dom biskupi.
- Ksiądz pokazywał dokumenty świadczące o tym, że jest tym, za kogo się podaje, wierzyłem, że zwróci pieniądze - mówi Witold Z.
Biskup, jedna z najważniejszych osób, której zeznania mogłyby rzucić światło w tej i w innych sprawach dotyczących byłego proboszcza, zwlekał z pojawieniem się w sądzie. Zjawił się dopiero wczoraj, po pozytywnej opinii biegłego, że zdrowie pozwala mu na stawienie się w sądzie i wobec groźby przymusowego doprowadzenia na rozprawę. Z zeznań biskupa wynika, że o finansowych i inwestycyjnych przedsięwzięciach na terenie parafii i diecezji niewiele wiedział.
- Diecezja powstała w marcu 1992 roku, wtedy objąłem funkcję biskupa - mówił wczoraj Andrzej Śliwiński. - Inwestycje prowadzone przez księdza Jana H. były wówczas na ukończeniu i nie pytałem o to, skąd są pieniądze. Biskup nie potrafił także powiedzieć, ile kosztowały budowy prowadzone przez Jana H. na terenie parafii i diecezji.
- O tym, że są długi, dowiedziałem się pod koniec 1993 roku, kiedy zaczęli się zgłaszać pierwsi wierzyciele - zapewniał biskup. - Okazało się też, że po inwestycjach nie pozostała żadna dokumentacja. Wtedy proboszcz został zwolniony.
Sędzia Dorota Twardowska pytała o zakres obowiązków proboszcza.
- Proboszcz prowadzi finansową gospodarkę w parafii, ale nie ma żadnych uprawnień do zaciągania kredytów czy pożyczek - mówił biskup. - Pieniądze na działalność parafii i inwestycje powinny pochodzić wyłącznie ze zbiórek. Na zaciągnięcie kredytu proboszcz musiałby mieć nasze zezwolenie.
Biskup zapewniał, że takiego zezwolenia nie wydał. Nie wiedział również, czy zgodę ksiądz Jan H. posiadał od swojego poprzedniego zwierzchnika - biskupa warmińskiego.
Andrzej Śliwiński zapewniał sąd, że od początku istnienia diecezji żadna parafia np. przy budowie kościoła nie musiała wspomagać się kredytem.
Sprawa z powództwa Witolda Z. to nie jedyna, w jakiej odpowiada Jan H. Za tysiące pożyczonych z banku i od prywatnych osób złotych Jan H. wybudował m.in. hospicjum, centrum charytatywne, przedszkole i szkołę katolicką, wyposażył seminarium i dom biskupi.
AJ