W sobotę 4 września na dziedzińcu Muzeum Archeologiczno-Historycznego odbyła się V edycja Biesiady Specjala. O atmosferę imprezy dbać miały zespoły Czarno-Czarni oraz Big Cyc. Zobacz fotoreportaż.
Występ Jarka Janiszewskiego i jego ekipy nie należał do specjalnie porywających. Ich swingująco-bigbeatowe dźwięki częściej usypiały niż rozbudzały - zaaferowaną konsumpcją złocistego trunku - coraz liczniejszą publikę. Ewidentne zrywy miały miejsce przy najpopularniejszych utworach grupy, czyli znanego z czołówki telewizyjnego sitcomu kawałka „Daleko od noszy” i wyproszonej w ramach bisu – najbardziej chyba rozpoznawalnej piosenki zespołu – „Nogi”.
Po występie Czarno-Czarnych mogliśmy znowu delektować się wysublimowanym poczuciem humoru Skiby (fot. niżej), który zaproponował nam drugi tego wieczoru konkurs – „Ujeżdżanie Konia”.
Tym razem w boju mieliśmy okazję podziwiać starsze pokolenie spragnionych poklasku biesiadników. Typowo damskie towarzystwo emerytów i rencistów rozbiła jednak przedstawicielka młodego pokolenia, zdobywając największe uznanie publiczności. Po tym pełnym wrażeń i niezwykłych emocji show Skiba przekazał prowadzenie Janiszewskiemu, a sam opuścił scenę aby przygotować się do występu swojego zespołu. Ten nieco już plączącym się językiem zaserwował nam kolejny frapujący konkurs, w którym uczestnicy mieli okazję zaprezentować swoje zdolności w dziedzinie rapu. Dzięki temu mogliśmy ujrzeć niemal paralityczne próby sklecenia jakichkolwiek sensownych zdań w rytm puszczonego podkładu muzycznego. Tak moi drodzy, pozycja takich osobników jak 50 Cent czy Snoop Dog została tego wieczoru mocno zachwiana.
Nadszedł wreszcie czas na gwiazdę wieczoru. Około godz. 20.30 na scenę wyszli moralni deprawatorzy i czołowi prowokatorzy polskiej sceny muzycznej – Big Cyc. Zaczęli ostro od „Berlina Zachodniego”. Potem usłyszeliśmy m.in. „Nienawidzę Szefa”, „Kocham Piwo” a także największe hity jak „Makumba”, „Mam Dres” i „Załóż Gumę Na Instrument”. „Wielki Cyc” zdecydowanie podkręcił atmosferę wieczoru dynamicznym i nie pozbawionym elementów kabaretowych występem. Zastanawiam się tylko, czemu Krzysztofa Skibę było niezwykle wyraźnie słychać, kiedy między utworami opowiadał anegdoty, a kompletnie głucho brzmiał jego mikrofon, kiedy rzekomo wspierał wokalnie Jacka Jędrzejaka. No cóż, starał się przynajmniej odwracać naszą uwagę kolejnymi przebierankami.
V Biesiada Specjala miała typowo biesiadny charakter, gdyby organizatorzy zaproponowali piwo w rozsądnej cenie, a co za tym idzie można byłoby go więcej konsumować, zapewne dla niektórych zabawa mogłaby być znacznie ciekawsza. W końcu moc taka drzemie w owym złotym trunku, która każdej imprezie nadać potrafi niezwykłych walorów.