Podopieczni Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu w styczniu otrzymali zaledwie połowę zagwarantowanych im przez państwo pieniędzy.
Problem dotyczy ponad 1000 najbiedniejszych elblążan, którzy pobierają tzw. stałe zasiłki obligatoryjne: matki samotnie wychowujące niepełnosprawne dzieci, osoby niepełnosprawne, osoby pobierające renty socjalne, zasiłki pielęgnacyjne i okresowe zasiłki macierzyńskie. Są to kwoty od kilkudziesięciu do 406 złotych.
- Na wszystkie zadania, których realizację opłacać musi gmina, dostaliśmy pieniądze - mówi dyrektor Ośrodka, Zenona Ćwiklińska. - Do dziś nie ma natomiast pieniędzy od wojewody warmińsko-mazurskiego.
Podobne problemy miały miejsce już w ubiegłym roku, kiedy w lipcu i październiku MOPS, czekając na pieniądze od wojewody, wypłacał zasiłki zaliczkowo.
- Nie mamy innego wyjścia - mówi dyrektor Ćwiklińska. - Albo wypłacilibyśmy całe kwoty części osób, albo wszystkim, ale po cząstce należnych świadczeń.
Jeśli w jakiejś rodzinie sytuacja jest wyjątkowo trudna, staramy się ją wspomóc zasiłkiem celowym, ale to są niewielkie kwoty.
Wojewoda zalega elbląskim potrzebującym ponad 600 tysięcy złotych.
- Czekamy na te pieniądze, nie wyobrażamy sobie, że miałoby ich nie być - denerwuje się Zenona Ćwiklińska.
Dyrektor wydziału spraw społecznych w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie, Teresa Zdon – Wieczorek mówi:
- Jesteśmy na etapie prac budżetowych, poza tym nie zależy to od nas, a od ministerstwa pracy i opieki społecznej. Pocieszające jest to, że na bieżący rok na zasiłki dla potrzebujących wojewoda otrzymał z budżetu państwa 100 procent ubiegłorocznej kwoty, a w projekcie ustawy budżetowej z rezerwy ministra pracy trafić ma do nas ponad 19 mln.
Pieniędzy wciąż jednak nie ma.
***
Zasiłki to tylko jedno z wielu "opóźnień" jakie w przekazywaniu publicznych pieniędzy najniżej mają kolejni wojewodowie. Trudno uwierzyć, że wynika to ze złej woli wspomnianych. Coś jednak każe nam się nie zgadzać z tym, by za błędy na górze znowu płacili najbiedniejsi.
- Na wszystkie zadania, których realizację opłacać musi gmina, dostaliśmy pieniądze - mówi dyrektor Ośrodka, Zenona Ćwiklińska. - Do dziś nie ma natomiast pieniędzy od wojewody warmińsko-mazurskiego.
Podobne problemy miały miejsce już w ubiegłym roku, kiedy w lipcu i październiku MOPS, czekając na pieniądze od wojewody, wypłacał zasiłki zaliczkowo.
- Nie mamy innego wyjścia - mówi dyrektor Ćwiklińska. - Albo wypłacilibyśmy całe kwoty części osób, albo wszystkim, ale po cząstce należnych świadczeń.
Jeśli w jakiejś rodzinie sytuacja jest wyjątkowo trudna, staramy się ją wspomóc zasiłkiem celowym, ale to są niewielkie kwoty.
Wojewoda zalega elbląskim potrzebującym ponad 600 tysięcy złotych.
- Czekamy na te pieniądze, nie wyobrażamy sobie, że miałoby ich nie być - denerwuje się Zenona Ćwiklińska.
Dyrektor wydziału spraw społecznych w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie, Teresa Zdon – Wieczorek mówi:
- Jesteśmy na etapie prac budżetowych, poza tym nie zależy to od nas, a od ministerstwa pracy i opieki społecznej. Pocieszające jest to, że na bieżący rok na zasiłki dla potrzebujących wojewoda otrzymał z budżetu państwa 100 procent ubiegłorocznej kwoty, a w projekcie ustawy budżetowej z rezerwy ministra pracy trafić ma do nas ponad 19 mln.
Pieniędzy wciąż jednak nie ma.
***
Zasiłki to tylko jedno z wielu "opóźnień" jakie w przekazywaniu publicznych pieniędzy najniżej mają kolejni wojewodowie. Trudno uwierzyć, że wynika to ze złej woli wspomnianych. Coś jednak każe nam się nie zgadzać z tym, by za błędy na górze znowu płacili najbiedniejsi.
Joanna Torsh