Nie ma ugody, więc będzie proces między szefem Inspekcji Pracy w Elblągu a Bożeną Łopacką, byłą kierowniczką jednego ze sklepów sieci Biedronka.
Eugeniusz Dąbrowski wystąpił do sądu z prywatnym powództwem. Szef PIP w Elblągu poczuł się urażony wypowiedziami Łopackiej na temat pracy swojej i kierowanej przez niego instytucji. Bożena Łopacka miała powiedzieć na łamach "Rzeczpospolitej" i "Dziennika Elbląskiego", że Państwowa Inspekcja Pracy w Elblągu i jej szef Eugeniusz Dąbrowski, mimo zgłoszeń od pracowników, nie reagowali na sygnały o fatalnych warunkach pracy w sklepach Biedronki.
Dąbrowski mówi, że wypowiedzi Łopackiej są nieprawdziwe i godzą w jego dobre imię.
- Nieprawdą jest to, że ja np. chodziłem codziennie koło sklepu, w którym ona pracowała i nie reagowałem na widok mdlejących z przepracowania kobiet. Poza tym są nieprawdziwe informacje, że ktoś w tych sprawach przychodził do inspekcji. Owszem niektóre pracownice przychodziły, ale w zupełnie innych sprawach i ja im udzielałem porad prawnych - mówił Dąbrowski.
Bożena Łopacka nie wyraziła dzisiaj zgody na ewentualne zamieszczenie przeprosin na łamach Rzeczpospolitej, o co wnosił inspektor w ramach ugody. Łopacka tłumaczy, że przede wszystkim nie autoryzowała swoich wypowiedzi zamieszczonych w artykułów prasowych, więc Dąbrowski powinien skarżyć gazety, a nie ją.
Jednak nie wyklucza, że mogła nawet ostro wypowiadać się na temat pracy inspekcji.
- Ja już nie pamiętam, jakich słów użyłam, opowiadając o tych tragicznych wydarzeniach, ale czy źle mówiłam o inspekcji? Może źle to zbyt dużo powiedziane, ale na pewno czasem ostro, bo spotykałam się z ludźmi, których kierowałam do inspekcji, a oni później z płaczem dzwonili, że inspekcja im nie pomogła. W procesie przedstawię świadków, którzy opowiedzą, jak było naprawdę. Inspekcja kieruje takich pracowników do sądu, ale my to wiemy. Dlaczego inspekcja nie chce nas reprezentować i z nami współdziałać? Dziwię się, że pan inspektor mnie zwalcza, skoro powinniśmy być po tej samej stronie barykady...
Proces w tej sprawie rozpocznie się 30 czerwca.
Dąbrowski mówi, że wypowiedzi Łopackiej są nieprawdziwe i godzą w jego dobre imię.
- Nieprawdą jest to, że ja np. chodziłem codziennie koło sklepu, w którym ona pracowała i nie reagowałem na widok mdlejących z przepracowania kobiet. Poza tym są nieprawdziwe informacje, że ktoś w tych sprawach przychodził do inspekcji. Owszem niektóre pracownice przychodziły, ale w zupełnie innych sprawach i ja im udzielałem porad prawnych - mówił Dąbrowski.
Bożena Łopacka nie wyraziła dzisiaj zgody na ewentualne zamieszczenie przeprosin na łamach Rzeczpospolitej, o co wnosił inspektor w ramach ugody. Łopacka tłumaczy, że przede wszystkim nie autoryzowała swoich wypowiedzi zamieszczonych w artykułów prasowych, więc Dąbrowski powinien skarżyć gazety, a nie ją.
Jednak nie wyklucza, że mogła nawet ostro wypowiadać się na temat pracy inspekcji.
- Ja już nie pamiętam, jakich słów użyłam, opowiadając o tych tragicznych wydarzeniach, ale czy źle mówiłam o inspekcji? Może źle to zbyt dużo powiedziane, ale na pewno czasem ostro, bo spotykałam się z ludźmi, których kierowałam do inspekcji, a oni później z płaczem dzwonili, że inspekcja im nie pomogła. W procesie przedstawię świadków, którzy opowiedzą, jak było naprawdę. Inspekcja kieruje takich pracowników do sądu, ale my to wiemy. Dlaczego inspekcja nie chce nas reprezentować i z nami współdziałać? Dziwię się, że pan inspektor mnie zwalcza, skoro powinniśmy być po tej samej stronie barykady...
Proces w tej sprawie rozpocznie się 30 czerwca.
R