41 dzieci z Morawicy koło Kielc - gminy dotkniętej powodzią - przebywających w ośrodku diecezji elbląskiej w Mikoszewie, przyjechało do Elbląga. Zaproszone, nieśmiało weszły do gabinetu prezydenta. Przywitał je rzecznik prezydenta Artur Zieliński.
- To jest pokój zarządu miasta, tu zapadają wszystkie najważniejsze decyzje - wyjaśniał.
Prezydent przerwał spotkanie z dyrektorem jednej z elbląskich firm, aby przywitać się z dziećmi.
- Wiem, co znaczy powódź. Pamiętam takie sytuacje z dzieciństwa, które spędzałem w Kamieniu, w Lubelskiem. Serdecznie wam współczuję i życzę jak najszybszego powrotu do domów - powiedział prezydent Henryk Słonina.
Magda z Brzezin przyjechała do Mikoszewa wraz ze swoją małą siostrzyczką.
- Musiałam ją zabrać, bo rodzice musieli sprzątać, a ona im nieco przeszkadzała - mówi dziewczyna.
Marcin także cieszył się, że mógł przyjechać.
- Właściwie nie miałem w tym roku wakacji, więc to był dobry pomysł, natomiast zobaczyłem po raz pierwszy morze i z tego jestem bardzo zadowolony - stwierdził.
Oboje wspominają niedawną tragedię.
- Powódź zastała nas w nocy. Kiedy się obudziłam, woda wlewała się przez schody. To był bardzo silny nurt, ponieważ pękła tama w Borkowie. Ledwo zdołaliśmy uciec - wspomina Magda.
Uświadomiła sobie dopiero po kilku dniach, po powrocie do domu, jakie spustoszenie zostawiła po sobie woda:
- Wszystko było zniszczone: meble, komputer, sprzęty domowe. Wszystko trzeba było wyrzucić...
- Mój dom na szczęście tak bardzo nie został zniszczony. Mieliśmy wodę w piwnicach - wspomina Marcin. - Pomoc do nas napływa, wiem to od rodziców, i jest bardzo potrzebna.
Teraz powoli wszystko wraca do normy. Oboje kontaktowali się z rodzicami.
- Moi rodzice przeprowadzili się do nowego domu, który udostępniła im rodzina - mówiła z radością Magda. - nawet meble skądś udało się "skombinować".
- U nas już jest prawie wszystko w porządku, wprawdzie woda stoi jeszcze w piwnicy, ale już jest dobrze - dodał Marcin.
- W Elblągu spotkaliśmy się z wielkim sercem i za to dziękujemy - powiedziała ich opiekunka.
Prezydent przerwał spotkanie z dyrektorem jednej z elbląskich firm, aby przywitać się z dziećmi.
- Wiem, co znaczy powódź. Pamiętam takie sytuacje z dzieciństwa, które spędzałem w Kamieniu, w Lubelskiem. Serdecznie wam współczuję i życzę jak najszybszego powrotu do domów - powiedział prezydent Henryk Słonina.
Magda z Brzezin przyjechała do Mikoszewa wraz ze swoją małą siostrzyczką.
- Musiałam ją zabrać, bo rodzice musieli sprzątać, a ona im nieco przeszkadzała - mówi dziewczyna.
Marcin także cieszył się, że mógł przyjechać.
- Właściwie nie miałem w tym roku wakacji, więc to był dobry pomysł, natomiast zobaczyłem po raz pierwszy morze i z tego jestem bardzo zadowolony - stwierdził.
Oboje wspominają niedawną tragedię.
- Powódź zastała nas w nocy. Kiedy się obudziłam, woda wlewała się przez schody. To był bardzo silny nurt, ponieważ pękła tama w Borkowie. Ledwo zdołaliśmy uciec - wspomina Magda.
Uświadomiła sobie dopiero po kilku dniach, po powrocie do domu, jakie spustoszenie zostawiła po sobie woda:
- Wszystko było zniszczone: meble, komputer, sprzęty domowe. Wszystko trzeba było wyrzucić...
- Mój dom na szczęście tak bardzo nie został zniszczony. Mieliśmy wodę w piwnicach - wspomina Marcin. - Pomoc do nas napływa, wiem to od rodziców, i jest bardzo potrzebna.
Teraz powoli wszystko wraca do normy. Oboje kontaktowali się z rodzicami.
- Moi rodzice przeprowadzili się do nowego domu, który udostępniła im rodzina - mówiła z radością Magda. - nawet meble skądś udało się "skombinować".
- U nas już jest prawie wszystko w porządku, wprawdzie woda stoi jeszcze w piwnicy, ale już jest dobrze - dodał Marcin.
- W Elblągu spotkaliśmy się z wielkim sercem i za to dziękujemy - powiedziała ich opiekunka.
J