Fajnie zrobić powstanie i nie walczyć w nim, kierować z Londynu, fajnie. Polacy znienawidzili Niemców tak, ze impuls wystarczył. Ale ci w Londynie od początku wiedzieli, ze skończy to się masakrą - tak wiedzieli i mimo to na powstanie pozwolili.
Bo widzisz jak świat stary decydują politycy nie wojskowi dowódcy. Najwyższy w hierarchii Gen. Kazimierz Sosnkowski (po śmierci Sikorskiego) krytykował pomysł antyniemieckiego powstania w Polsce, twierdząc, że nie może liczyć ono na pomoc ze strony aliantów i będzie jedynie służyć realizacji interesów ZSRR. Jednak nie miał decydującego głosu bo po katastrofie gibraltarskiej rozdzielono funkcje Naczelnego Wodza i Premiera. Ponadto w Londynie wygodnie się siedziało więc przeważało popijanie ginu i herbatki nie myślano o powrocie do Warszawy.